Iskierka od samego rana tryskała energią z powodu genialnego pomysłu, na który wpadła niedługo po przebudzeniu. Przepełniający ją wigor i zapał widoczny był zarówno w zachowaniu, jak i wyglądzie kotki - mimo usilnych prób matki jej długie, rude futerko co chwilę ponownie się mierzwiło i Iskierka miała wrażenie, że doprowadzenie go do znośnego stanu trwało wieczność. Kiedy Zięba w końcu uznała, iż osiągnęła zadowalający efekt, słońce widniało już wysoko na niebie, a obóz tętnił codziennym życiem. Korzystając z okazji, że mama zmrużyła zmęczone ślipia, Iskierka przemknęła w przeciwny kąt żłobka, by rozpocząć wdrażanie swojej idei w życie.
Starała się zachować jak największą ostrożność, by Zięba niczego się nie domyśliła, lecz wzbierająca w niej ekscytacja szybko zaćmiła przezorność i koteczka całkowicie pogrążyła się w pracy, przestając zwracać uwagę na otoczenie.
— Co robisz? Chcesz się w coś pobawić? — pogodne miauknięcie dochodzące zza ucha spowodowało, że cętkowana z przerażeniem odskoczyła na bok, tłumiąc zaskoczony krzyk.
— Piasek! Co to za skradanie? — pisnęła, odruchowo przylizując nastroszone futro na piersi i mierząc wzrokiem brata.
— Przepraszam… Wszystko w porządku? — zapytał kremowy, podchodząc bliżej.
— Oczywiście, że tak. Chyba nie myślałeś, że mnie wystraszysz, co? — odparła rozbawionym tonem, delikatnie trącając go w bok ogonem, po czym nachyliła się z błyskiem w złotych oczach. — Przygotowuję prezent dla mamy. Na pewno będzie zachwycona!
Zauważając niepewny wyraz pyszczka kocurka, z dumą wskazała łapą na swoje osiągnięcie, lecz w miejscu, gdzie skrzętnie kończyła podarunek, pozostała kolorowa plama.
— O nie! Moje piękne kwiaty! — załkała, gorliwie przebierając w barwnej papce, z której nie dało się już nic uratować. Musiała zmiażdżyć je w trakcie gwałtownego podskoku.
— Hm, raczej już nic z nich nie będzie — dodał niepewnym tonem żółtooki, po czym kontynuował. — Zawsze możemy znaleźć coś innego, na przykład…
— Nie, nie i nie! To muszą być kwiaty. Mama je uwielbia — westchnęła, lecz smutek nigdy nie trwał u niej długo. Nadal rozpierała ją energia, a teraz dodatkowo miała przy sobie ukochanego braciszka, z którym lubiła spędzać czas.
Zerknęła w stronę Zięby; kocica nadal była pogrążona we śnie, podobnie jak ich siostra Lew. Chociaż Iskierka ściśle przestrzegała zasad matki, nie zmieniało to faktu, iż nadal była zwykłym kociakiem, który nie potrafił długo usiedzieć w miejscu. Czuła, że nie powinna tego robić, ale pragnienie zabawy przezwyciężyło.
— Musisz zapłacić za swoje czyny, Piaskowe Serce — zawadiacko miauknęła, przygotowując się do ataku na kocurka. — Zadarłeś ze złą kocicą!
<Braciszku? Uważaj na mamę!>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz