Był chłodny, ponury poranek. Niebo było niemalże całe zachmurzone i białe, a wyglądało tak, jakby zasnuły go pająki. Zbierało się na porządną ulewę, więc Wiśniowa Łapa cieszyła się z możliwości spędzenia reszty dnia w legowisku medyka. Przyjemny zapach ziół, uspokajające bębnienie deszczu i cieplutki schron wydawał się idealny.
Przez doskwierającą pogodę nic dziwnego, że tortie wpadała w senny nastrój. Wcześniej pomagała Jeżowej Ścieżce segregować zioła. Dowiedziała się, jakie są rodzaje chorób i które zioła można wykorzystać przeciw nim.
Ostatecznie i tak musiała wyjść z legowiska medyka, bo głód zaczął robić się nie do zniesienia. Zamierzała przynieść coś dla siebie i przy okazji dla swojego mentora. Wśród stosu zwierzyny wypatrzyła najpokaźniejszego królika. Wyszła powoli z kamiennej jaskini, a futro jej się zjeżyło, gdy parę odrażających kropli spłynęło na jej grzbiet i pysk. Spróbowała powstrzymać nieprzyjemne dreszcze i podeszła do stosu, łapiąc w zęby wcześniej zauważoną zwierzynę.
- Hej, ja miałem wziąć tego królika! - Usłyszała znajomy głos. Rozżarzony Płomień?
Kotka pokręciła głową, a na jej pysku zagościł lekki uśmiech. Niezbyt przyjazny. Wiedziała, że jej kuzyn ma mocno nie po kolei w głowie.
- Nie brałam go dla siebie - Odpowiedziała chłodno, bo wyczuła w tonie specyficznego rozmówcy nutę oskarżycielstwa. - To dla Jeżowej Ścieżki.
- Tego nierudego idioty? - Prychnął kocur. - Żałosne. Nie należy mu się nawet malutka piszczka!
- Nie zapominaj, że to medyk. - Zwróciła mu kotka uwagę, czując, że długo nie wytrzyma w towarzystwie tego kocura. Był arogancki, a rozum miał wielkości orzecha. - Należy mu się szacunek.
Nawet ona wiedziała, co ją ogranicza. Medycy w klanach powinni być traktowani z należytym szacunkiem. Mają bliski kontakt z Klanem Gwiazdy, więc muszą być naprawdę mądrzy.
- Szacunek? - Rozżarzony Płomień zaśmiał się drwiąco i zabrał królika szylkretce. Ta nawet nie zaprotestowała. Pozbawiłaby się taktu i godności, gdyby próbowała mu go odebrać. - Za co? Za leżenie i obijanie się? Mam gdzieś, że to medyk! I tak powinien polować dla klanu! Ty zresztą też. Nie jesteś całkowicie ruda, w dodatku jesteś kotką!
Wiśniowa Łapa zmarszczyła brwi. Czyżby kolejny klanowy seksista?
- Daj spokój. - Odpowiedziała szorstko, coraz bardziej tracąc cierpliwość. - Nie każda kotka jest taka słaba i delikatna, jak sądzisz.
- Mówi to uczennica medyka.
Wiśniowa Łapa usiadła i podniosła wysoko brodę. Coś czuła, że to będzie długa dyskusja.
- Czego ja się spodziewam po synie Pszczelego Pyłku? - Powiedziała, rzucając mu chłodne spojrzenie. Była ciekawa, czy go sprowokuje.
<Rozżarzony Płomieniu?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz