Rudzik spojrzał zdziwiony w kierunku wejścia do legowiska, gdzie stała, cała w zadrapaniach, młoda czarno-biała kotka. Zmarszczył nosek, próbując przypomnieć sobie jej imię. Jako uczeń medyka nie widywał się często z innymi terminatorami, chyba że miał ich leczyć. "Ah tak, Czereśnia”, zaraz powiedział do siebie w myślach, "Wisienka mi się na nią skarżyła”, uśmiechnął się mimowolnie, przypominając sobie oburzony wyraz mordki jego siostry parę księżyców temu, gdy wygarniała mu swoje żale.
— Jasne, poczekaj t-tutaj chwilkę — odpowiedział szybko uczennicy i zniknął między półkami, których zawartość znał już na pamięć.
Złapał szybko parę liści szczawiu i nawłoć, po czym potruchtał z powrotem do czekającej Czereśni.
— Dobry byłby korzeń żywokostu, ale niestety nam się skończył — wymruczał przepraszająco do młodszej kotki. — Szczaw może trochę piec, ale s-spokojnie potem będzie lepiej.
Przeżuł szybko liście obu roślin i nałożył je razem na rany, dla lepszego efektu. Tej sztuczki nauczyła go całkiem niedawno Bluszcz, kiedy on też wrócił cały podrapany z treningu z Małym, bo przez przypadek wpadł w ciernie, a potem jeszcze ześlizgnął się ze stromej strony wzgórza. Mały oczywiście wrócił cały i zdrowy, przynajmniej on, z ich dwójki, nie miał ciągłego pecha. Rudzik powrócił do rzeczywistości, gdy czarno-biała kotka wzdrygnęła się lekko pod wpływem jego dotyku, widocznie wtarł mieszankę trochę za mocno.
— O-oh p-przepraszam! C-chcesz coś przeciwbólowego? — wyjąkał szybko kocurek, kuląc przepraszająco uszy.
Kotka pokiwała przecząco głową.
— Nie, dzięki, dam radę.
Rudzik westchnął cicho i ponownie nałożył maść, tym razem na nieco mniejsze zadrapanie na barku i zajął się kolejnymi ranami, jednak panująca cisza była trochę krępująca, więc mimo swojej nieśmiałości zdecydował się ją przerwać. Jego mentorka mówiła mu zawsze, że uspokojenie i zagadanie pacjenta tak, żeby ten nawet nie zauważył że go coś boli było bardzo ważną umiejętnością, jednak kocurek niestety nie posiadał tego talentu.
— W-więc.. Gdzie się tak urządziłaś? — uśmiechnął się najżyczliwiej jak tylko potrafił.
— To wszystko przez tego mysiego bobka Osta! — ożywiła się od razu długowłosa, a Rudzik przypomniał sobie, że mówiła coś o tym jak przyszła do legowiska. — Musi się o wszystko wykłócać, a potem jeszcze nie umie przyznać racji! I to on zawsze zaczyna!
— O-oj uh.. Rozumiem — wyjąkał cicho. Nigdy nie zdenerwował się na kogoś innego niż siebie, więc właściwie to nie rozumiał uczuć kotki, ale pozwolił jej na wylanie swoich żalów. Przez Wisienkę był już do tego przyzwyczajony i tak. — Może spróbujcie iść na kompromis..?
— Kompromis?! Chyba nie rozmawiałeś z tą głupią kupą futra, z nim się nie da dogadać, serio mówię.
Rudzik pomyślał nad sensem zadawania się z kimś kogo się nie lubi, ale szybko uznał, że może to po prostu on sam jest jakiś dziwny.
— No d-dobrze, tylko następnym razem jak będziecie mieli problem, to postarajcie się go rozwiązać bardziej... pokojowo? Może wyścigi? Albo poproście Sarnę albo Jemiołę o wymyślenie jakiś zawodów? — spróbował podsunąć pomysły Rudzik. Wiedział, że był w tym beznadziejny, zresztą uspokajaniem lub zagadywaniem pacjentów zajmował się zazwyczaj Mały, któremu szło to trochę lepiej.
„Swoją drogą, ciekawe gdzie on się teraz podziewa”, pomyślał Rudzik. Był już przyzwyczajony, że jego przyjaciel zawsze kręcił się gdzieś w pobliżu i gdy tracił go z pola widzenia, to szybko zaczynał panikować. Postanowił, że pójdzie go potem poszukać, jednak na razie chciał skupić się na odkażeniu wszystkich ran Czereśni.
<<Czereśnia? OwO>>
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Po śmierci Różanej Przełęczy, Sójczy Szczyt wybrała się do Księżycowej Sadzawki wraz z Rumiankowym Zaćmieniem. Towarzyszyć im miała również Margaretkowy Zmierzch, która dołączyła do nich po czasie. Jakie więc było zaskoczenie, gdy ta wróciła niezwykle szybko cała zdyszana, próbując skleić jakieś sensowne zdanie. Z całości można było wywnioskować, że kotka widziała, jak Niknące Widmo zabił Sójczy Szczyt oraz Rumiankowe Zaćmienie. W obozie została przygotowana więc zasadzka na dymnego kocura, który nie spodziewał się dziur w swoim planie. Na Widmie miała zostać wykonana egzekucja, jednak kocur korzystając z sytuacji zdołał zabić stojącą nieopodal Iskrzącą Burzę, chwilę potem samemu ginąc z łap Lwiej Paszczy, Szepczącej Pustki oraz Gradowego Sztormu, z czego pierwszą z wymienionych również nieszczęśliwie dosięgły pazury Widma. Klan Burzy uszczuplił się tego dnia o szóstkę kotów.W Klanie Klifu
Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.W Klanie Nocy
Świat żywych w końcu opuszcza obarczony klątwą Błotnistej Plamy Czapli Taniec. Po księżycach spędzonych w agonii, której nawet najsilniejsze zioła nie były mu w stanie oszczędzić, ginie z łap własnego męża - Wodnikowego Wzgórza, który został przez niego zaatakowany podczas jednego z napadów agresji. Wojownik staje się przygnębiony, jednak nadal wypełnia swoje obowiązki jako członek Klanu Nocy, a także ojciec dla ich maleńkiego synka - Siwka. Kocurek został im podarowany przez rodzącą na granicy samotniczkę, która w zamian za udzieloną jej pomoc, oddała swego pierworodnego w łapy obcych. W opiece nad nim pomaga Mżawka, młodziutka karmicielka, która nie tak dawno wstąpiła w szeregi Klanu Nocy, wraz z dwójką potomków - Ikrą oraz Kijanką. Po tym wydarzeniu, na Srebrną Skórkę odchodzi także starsza Mrówczy Kopiec i medyczka, Strzyżykowy Promyk, której miejsce w lecznicy zajmuje Różana Woń. W międzyczasie, na prośbę Wieczornej Gwiazdy, nowej liderki Klanu Wilka, Srocza Gwiazda udziela im pomocy, wyznaczając nieduży skrawek terenu na ich nowy obóz, w którym mieszkać mogą do czasu, aż z ich lasu nie znikną kłusownicy. Wyprowadzka następuje jednak dopiero po kilku księżycach, podczas których wielu wojowników zdążyło pokręcić nosem na swoich niewdzięcznych sąsiadów.W Klanie Wilka
Po terenach zaczynają w dużych ilościach wałęsać się ludzie, którzy wraz ze swoją sforą, coraz pewniej poruszają się po wilczackich lasach. Dochodzi do ataku psów. Ich pierwszą ofiarą padł Wroni Trans, jednak już wkrótce, do grona zgładzonych przez intruzów wojowników, dołącza także sam Błękitna Gwiazda, który został śmiertelnie postrzelony podczas patrolu, w którym towarzyszyła mu Płonąca Dusza i Gronostajowy Taniec. Po przekazaniu wieści klanowi, w obozie panuje chaos. Wojownikom nie pozostaje dużo możliwości. Zgodnie z tradycją, Wieczorna Mara przyjmuje pozycję liderki i zmienia imię na Wieczorną Gwiazdę. Podczas kolejnych prób ustalenia, jak duży problem stanowią panoszący się kłusownicy, giną jeszcze dwa koty - Koszmarny Omen i Zapomniany Pocałunek. Zapada werdykt ostateczny. Po tym, jak grupa wysłanników powróciła z Klanu Nocy, przekazując wieść, iż Srocza Gwiazda zgodziła się udzielić wilczakom pomocy, cały klan przenosi się do małego lasku niedaleko Kolorowej Łąki, który stanowić ma ich nowy obóz. Następne księżyce spędzają na przydzielonym im skrawku terenu, stale wysyłając patrole, mające sprawdzać sytuację na zajętych przez dwunożnych terenach. W międzyczasie umiera najstarsza członkini Klanu Wilka, a jednocześnie była liderka - Stokrotkowa Polana, która zgodnie ze swą prośbą odprowadzona została w okolice grobu jej córki, Szakalej Gwiazdy. W końcu, jeden z patroli wraca z radosną nowiną - wraz z nastaniem Pory Nagich Drzew, dwunożni wynieśli się, pozostawiający po sobie jedynie zniszczone, zwietrzałe obozowisko. Wieczorna Gwiazda zarządza powrót.W Owocowym Lesie
Społeczność z bólem pożegnała Przebiśniega, który odszedł we śnie. Sytuacja nie wydawała się nadzwyczajna, dopóki rodzina zmarłego nie poszła go pochować. W trakcie kopania nagrobka zostali jednak odciągnięci hałasem z zewnątrz, a kiedy wrócili na miejsce… ciała ukochanego starszego już nie było! Po wszechobecnej panice i nieudanych poszukiwaniach kocura, Daglezjowa Igła zdecydowała się zabrać głos. Liderka ogłosiła, że wyznaczyła dwa patrole, jakie mają za zadanie odnaleźć siedlisko potwora, który dopuścił się kradzieży ciała nieboszczyka. Dowódcy patroli zostali odgórnie wyznaczeni, a reszta kotów zachęcana nagrodami do zgłoszenia się na ochotników członkostwa.Patrole poszukiwacze cały czas trwają, a ich uczestnicy znajdują coraz to dziwniejsze ślady na swoim terenie…
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
06 czerwca 2018
Od Rudzika C.D Czereśni
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz