~~~ W poszukiwaniu przeszłości ~~~
Odcinek 2 - Od świtu przez trudy
Otworzyła oczy i mlasnęła kilkukrotnie. Bolało ją doslownie wszystko od przespania całej nocy na twardej, zimnej ziemi. Podniosła się i otrzepała futro, z którego wyleciał pył. Uslyszała z tyłu kaszlnięcie, dlatego spojrzala się w tamtą stronę. Jasiek najwyraźniej obudził się przed nią, gdyż w tym momencie wylizywał się. Zerknął na swoją towarzyszkę z błyskiem w oku, gdy tylko zauważył, że już się wybudzila do tego stopnia, aby wyjść z malej, zakurzonej nory. Mruknął cicho z radosnym uśmiechem:
- Idealnie! Słońce jeszcze się nie wychylilo zza drzew, więc przemknięmy niepostrzeżenie przed patrolem.
Sarenak pokiwala głową.
- Jestem pełna sii... - Nie zdążyła dokończyć zdania, gdyż z jej pyszczka wyrwało się głośne ziewnięcie. Jaś parsknął śmiechem i wyszedł z nory po drodze delikatnie trącając w bok łaciatą.
- No, no! Już widzę.
Warga Sarny uniosla się w krzywym uśmieszku, podczas gdy wychodziła z norki. Musiała pochylić głowę, aby nie uderzyć w rozrośnięte korzenie. Rozglądnęał się chcąc ocenić kierunek, w którym mają się udać. Nigdy tutaj nie była, ale mniej więcej wiedziała, gdzie leży Siedlisko Dwunożnych, dlatego oceniała to dosyć krótko. Przeczesala wzrokiem okolicę i poniuchala w powietrzu. W końcu stwierdziła, że pójdą środkiem terenów Klanu Nocy.
- Co, co? Jak to? - Spytał nie do końca zdając sobie sprawę z tego na co wpadła Sarenka.
- No tak to. Jak pójdziemy poboczem, to trafimy prosto na poranny patrol. A jak teraz się poąpieszymy, to przejdziemy przez tereny zanim las przykryją promienie świtającego słońca.
Kocur pokiwał bardzo szybko głową i skoczyl w wskazaną stronę. Sarenka nieco mniej zgrabnie podążyła za nim. Biegla ile sil w łapach, a trawa pokryta szronem i odłamkami lodu chrupala pod jej łapami. W końcu dogonila towarzysza, który nieco zwolnił, aż w końcu calkowicie się zatrzymał, a przywódczyni z całego rozpędu wleciala na niego inprzetrulali się kawałek dalej. Kotka szybko go zepchnęła i zmarszczyła podrapany nos. Parsknęła:
- Po co żeś się zatrzymał?
- Wydaje mi się, że bezpieczniej będzie wejść już na bagna. Wiesz, przecież w każdej chwili może przejść tutaj patrol.
- No dobra.
Powiedziała w końcu i skręciła w lewo. Szli teraz o wiele wolniej niż przedtem, gdyż całkowicie zagłębili się w tereny Klanu Nocy i właściwie przechodzili na ukos przez jego środek. Nie słyszeli żadnego tupotu łap czy głośnych rozmów, ale nie mogli powiedzieć, że wokół panowała cisza. Niektóre ptaszki już o tej porze zawzięcie śpiewały, a niektóre nawet przelatywały nad czubkami drzew. W końcu wyszli na batdziej otwarty teren. Wokół rosły bardzo wysokie, żółte kłębki trawy i widziała też przewrócone drzewa oraz kałuże, ale mimo wszystko teren nie wydawał się niebezpieczny. Postawiła kilka niepewnych kroków, ale widząc, że grunt jest stabilny szła coraz pewniej, aż... wpadła. W pewnym momencie poczuła, jak jej łapy zapadają się w głębokim błocie. Zirytowanie zmieszane ze strachem zawładnęło nad jej zazwyczaj obojętnym pyszczkiem.
- Jaś! - Krzyknęła Sarenka dosyć głośno, a kocur prawie od razu zmaterializowal się przy niej jakby tylko czekał, aż go zawoła. Szamotała się zawzięcie. Nie zagłębiała się już mocniej, ale nadal błoto sięgało jej aż do piersi co sprawiało, że nie mogła się ruszyć. Była tak zajęta próbami wyswobodzenia się, że nawet nie zauważyła jak kocur siłuje się z mniejszym pniem, którego przysuwał w jej stronę.
- Chwyć za tą wystającą z pnia, eee, gałąź!
Tak jak powiedzial, tak też zrobiła Sarna. Wysunęła pysk, aby chwycić zębami o gałąź, a pręgowany pociągnął pień. Wyszła z błota i wskoczyła szybko na owy pieniek. Była cała w błocie, ale nie zwracała na to szczególnej uwagi. Wysunęła pazury, które wbiły się w korę.
<Jaś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz