Słoneczny Fragment drzemał sobie w legowisku wojowników, korzystając z zasłużonej chwili wytchnienia po wczorajszym nocnym poszerzeniu kolejnej uliczki tunelu. W głowie kocura już kolejny raz pojawiła się pewna wizja przyszłości klanu. Być może kiedyś Burzacy zrezygnują z życia na powierzchni i na stałe osiedlą się pod ziemią. I być może ten tunel, który umocnił, będzie kiedyś tunelem przez, który przechodzić będą codziennie wojownicy, a nie tylko od czasu do czasu przewodnicy.
– Psyt... Słoneczny Fragmencie... Obudź się... – Poczciwy Dziwaczek szturchnął kocura w bark, jednak Słońce w odpowiedzi na pobudkę wydał z siebie pomruk niezadowolenia i przekręcił się na drugi bok. – Słońce! – Skrzywił pysk, gdy głośny szept podrażnił jego uszy.
– Ugh... – Wymamrotał przez sen. Wyrwany z objęć Morfeusza rozejrzał się nieprzytomnym spojrzeniem po norze, która świeciła pustkami. Większość kotów opuściła legowiska wraz ze wschodem słońca, inni mieli tę przyjemność pospać nieco dłużej, do momentu, aż cień Skruszonego Drzewa nie będzie oświetlał po ukosie pieńka ze zwierzyną. Jedynie on, śpiący książę, leżał ciągle pośród pustych posłań, mimo południa, a nad nim stał bury kocur. – Coś się stało? Jestem śpiący, w nocy pomagałem Kwiecistej Knieji... – Ziewnął. Dawno tak się nie narobił. Mimo leżenia i odpoczynku, czuł jak jego łapy pulsują od nadmiaru kopania ziemi. Był pewien, że jej grudki wciąż znajdywały się między jego palcami oraz w sierści i wypadało ich się w końcu pozbyć. Gdy tylko wrócił na spoczynek i położył się na swoim posłaniu, od razu odpłynął do krainy snów, darując sobie wieczorną kąpiel.
"Co by powiedziała Ognista Piękność"
Nie interesowali go to ani teraz, ani wczoraj. Jednak na pewno jako kocię i młody uczeń przejąłby się uwagą kocicy na temat tego, że brudny kładzie się do czystego legowiska.
– Patrol graniczy, którym przewodził Kozi Przesmyk spotkał na granicy z terenami niczyimi samotnika, który zażądał widzenia ze Słoneczną Łapą. – Strzępotkowa Łapa zajrzał do legowiska – Zaraz po tym, jak zaatakował Cyklonową Łapę i wziął go za zakładnika. Jeszcze nigdy nie widziałem tak wściekłej Lisówki! W końcu Cyklon to jego uczeń i odpowiada za jego bezpieczeństwo.
– No i... – wymamrotał, przegrywając walkę, którą toczył ze snem.
– On miał na myśli ciebie! – wykrzyknął buras, sprawiając tym samym, że kremowy w końcu się rozbudził – To ty byłeś Słoneczną Łapą dwa wschody słońca temu!
– W coś ty się wpakował Słoneczny Fragmencie? – westchnął czekoladowy, kręcąc łebkiem, po czym ruszył przodem, z powrotem na granicę. Nim jednak wyszedł z obozu, poinformował Opadającego Rumianka dokąd zmierza razem z przewodnikiem i wojownikiem.
Jego sierść się lekko zjeżyła na grzbiecie, kiedy zbliżali się ku granicy. Faktycznie, było tak, jak powiedział Strzępotkowa Łapa. Kozi Przesmyk starał się nakłonić niebieskiego do zejścia z ucznia, którego przytrzymywał łapą w okolicach krtani. Jeden zły ruch i Cyklon mógł dołączyć do Kruczego Tańca i innych kotów na Srebrzystej Skórze.
Jednak czy to był na pewno on? Ten sam samotnik, którego spotkał niedługo po spotkaniu księżniczki na granicy? Zmrużył oczy starając się upewnić, że to nie żaden oszust. W tym samym momencie, tuż przy uchu, niczym niesione przez wiatr zostało wypowiedziane ledwo słyszalnie jedno słowo.
Prawopodobnie przedmiot. Dziwna nazwa. Imię.
Dostrzegając znajomy pysk, Słoneczny Fragment zawahał się nad wykrzyknięciem imienia samotnika w obecności kotów z Klanu Burzy.
– Perseusz! – zawołał z oddali.
W tym samym momencie jego spojrzenie spotkało się ze spojrzeniem samotnika, który na widok kremowego nie krył zaskoczenia, że ten zna jego imię. Dymny podniósł łapę z krtani, tym samym uwalniając ucznia i jak gdyby nic ruszył w kierunku przewodnika z szerokim uśmiechem na pysku. Wykorzystując moment rozproszenia, Kozi Przesmyk dał sygnał Rudej Lisówce, aby obezwładnił kocura. Rudemu nie trzeba było mówić dwa razy. Gdy Kózek upewniał się, że z młodszym jest wszystko w porządku i oprócz stresu nic nie dolega, Lisówka uniemożliwiał poderwanie się niebieskiego z ziemi.
– Hej Słońce, może wytłumaczysz skąd ta przybłęda zna twoje uczniowskie imię! – przychnął starszy brat Dryfującego Fluorytu, mocniej dociskając łapą głowę samotnika do podłoża.
– Kilka wschodów słońca temu jako uczeń spotkałem go na granicy i przepędziłem, tak jak nakazuje Kodeks Wojownika.
– Przepędziłeś? Czyli tak się u was mówi na wskazanie drogi zbłąkanemu wędrowcy? – Kocur zaśmiał się cicho. – Ej lisie! Bądź tak uprzejmy i pozwól mi samemu opowiedzieć co i jak. No i zabieraj łapska ode mnie! Nie wiadomo po czym chodziłeś, a tak ochoczo dotykasz nimi innych. – Rzucił wystawiając język z pyska i robiąc zdegustowaną minę, tak jakby łapy Lisówki były co najmniej brudne od błota, krwi czy nawet odchodów. A może wszystkiego na raz?
Doszło do nieporozumienia. Według zeznaniom niebieskiego kocura, to właśnie Cyklonowa Łapa zaatakował go pierwszy. Być może chciał pokazać starszym wojownikom jaki z niego jest dzielny wojownik, który mimo łagodnego wyglądu i długiej sierści, która zgarniała wszystko po drodze, którą kroczył, tak naprawdę jest dzielnym wojownikiem gotowym bronić swego klanu przed niebezpieczeństwem, którego nie było.
– Postąpiłem według kodeksu...
– Jeśli samotnik zachowuję się przyjaźnie i nie sprawia problemów, decydujemy się wcześniej na rozmowę z nim, aby dowiedzieć się dlaczego przywędrował na nasze tereny... – wytłumaczył młodszemu Kozi Przesmyk. – A wychodzi na to, że Perseusz chciał po prostu dołączyć do Klanu Burzy...
– Myślisz, że po czymś takim co miało na granicy miejsce Królicza Gwiazda zdecyduje się go przyjąć?
– Chwilę temu dołączył już do nas jeden samotnik.
– Ale Jagodowa Łapa nikogo nie zaatakowała...
– To było przecież nieporozumienie. – rzucił niebieski. – Chodzący dywan przecież przyznał się, że pierwszy mnie zaatakował!
– Mogę za niego poręczyć przed wujem... – wtrącił Słoneczny Fragment, na co wszystkie koty spojrzały w jego kierunku. – Coś mi mówi, że jego powrót na tereny Klanu Burzy to nie był przypadek, ale wola przodków.
– Skoro mówi to świeżo mianowany przewodnik, który został zaakceptowany przez Gwiezdnych...
– Więc postanowione. Wracamy do obozu. A ciebie czeka rozmowa z naszym liderem.
– Psyt... Słoneczny Fragmencie... Obudź się... – Poczciwy Dziwaczek szturchnął kocura w bark, jednak Słońce w odpowiedzi na pobudkę wydał z siebie pomruk niezadowolenia i przekręcił się na drugi bok. – Słońce! – Skrzywił pysk, gdy głośny szept podrażnił jego uszy.
– Ugh... – Wymamrotał przez sen. Wyrwany z objęć Morfeusza rozejrzał się nieprzytomnym spojrzeniem po norze, która świeciła pustkami. Większość kotów opuściła legowiska wraz ze wschodem słońca, inni mieli tę przyjemność pospać nieco dłużej, do momentu, aż cień Skruszonego Drzewa nie będzie oświetlał po ukosie pieńka ze zwierzyną. Jedynie on, śpiący książę, leżał ciągle pośród pustych posłań, mimo południa, a nad nim stał bury kocur. – Coś się stało? Jestem śpiący, w nocy pomagałem Kwiecistej Knieji... – Ziewnął. Dawno tak się nie narobił. Mimo leżenia i odpoczynku, czuł jak jego łapy pulsują od nadmiaru kopania ziemi. Był pewien, że jej grudki wciąż znajdywały się między jego palcami oraz w sierści i wypadało ich się w końcu pozbyć. Gdy tylko wrócił na spoczynek i położył się na swoim posłaniu, od razu odpłynął do krainy snów, darując sobie wieczorną kąpiel.
"Co by powiedziała Ognista Piękność"
Nie interesowali go to ani teraz, ani wczoraj. Jednak na pewno jako kocię i młody uczeń przejąłby się uwagą kocicy na temat tego, że brudny kładzie się do czystego legowiska.
– Patrol graniczy, którym przewodził Kozi Przesmyk spotkał na granicy z terenami niczyimi samotnika, który zażądał widzenia ze Słoneczną Łapą. – Strzępotkowa Łapa zajrzał do legowiska – Zaraz po tym, jak zaatakował Cyklonową Łapę i wziął go za zakładnika. Jeszcze nigdy nie widziałem tak wściekłej Lisówki! W końcu Cyklon to jego uczeń i odpowiada za jego bezpieczeństwo.
– No i... – wymamrotał, przegrywając walkę, którą toczył ze snem.
– On miał na myśli ciebie! – wykrzyknął buras, sprawiając tym samym, że kremowy w końcu się rozbudził – To ty byłeś Słoneczną Łapą dwa wschody słońca temu!
– W coś ty się wpakował Słoneczny Fragmencie? – westchnął czekoladowy, kręcąc łebkiem, po czym ruszył przodem, z powrotem na granicę. Nim jednak wyszedł z obozu, poinformował Opadającego Rumianka dokąd zmierza razem z przewodnikiem i wojownikiem.
~~~
Jego sierść się lekko zjeżyła na grzbiecie, kiedy zbliżali się ku granicy. Faktycznie, było tak, jak powiedział Strzępotkowa Łapa. Kozi Przesmyk starał się nakłonić niebieskiego do zejścia z ucznia, którego przytrzymywał łapą w okolicach krtani. Jeden zły ruch i Cyklon mógł dołączyć do Kruczego Tańca i innych kotów na Srebrzystej Skórze.
Jednak czy to był na pewno on? Ten sam samotnik, którego spotkał niedługo po spotkaniu księżniczki na granicy? Zmrużył oczy starając się upewnić, że to nie żaden oszust. W tym samym momencie, tuż przy uchu, niczym niesione przez wiatr zostało wypowiedziane ledwo słyszalnie jedno słowo.
Prawopodobnie przedmiot. Dziwna nazwa. Imię.
Dostrzegając znajomy pysk, Słoneczny Fragment zawahał się nad wykrzyknięciem imienia samotnika w obecności kotów z Klanu Burzy.
– Perseusz! – zawołał z oddali.
W tym samym momencie jego spojrzenie spotkało się ze spojrzeniem samotnika, który na widok kremowego nie krył zaskoczenia, że ten zna jego imię. Dymny podniósł łapę z krtani, tym samym uwalniając ucznia i jak gdyby nic ruszył w kierunku przewodnika z szerokim uśmiechem na pysku. Wykorzystując moment rozproszenia, Kozi Przesmyk dał sygnał Rudej Lisówce, aby obezwładnił kocura. Rudemu nie trzeba było mówić dwa razy. Gdy Kózek upewniał się, że z młodszym jest wszystko w porządku i oprócz stresu nic nie dolega, Lisówka uniemożliwiał poderwanie się niebieskiego z ziemi.
– Hej Słońce, może wytłumaczysz skąd ta przybłęda zna twoje uczniowskie imię! – przychnął starszy brat Dryfującego Fluorytu, mocniej dociskając łapą głowę samotnika do podłoża.
– Kilka wschodów słońca temu jako uczeń spotkałem go na granicy i przepędziłem, tak jak nakazuje Kodeks Wojownika.
– Przepędziłeś? Czyli tak się u was mówi na wskazanie drogi zbłąkanemu wędrowcy? – Kocur zaśmiał się cicho. – Ej lisie! Bądź tak uprzejmy i pozwól mi samemu opowiedzieć co i jak. No i zabieraj łapska ode mnie! Nie wiadomo po czym chodziłeś, a tak ochoczo dotykasz nimi innych. – Rzucił wystawiając język z pyska i robiąc zdegustowaną minę, tak jakby łapy Lisówki były co najmniej brudne od błota, krwi czy nawet odchodów. A może wszystkiego na raz?
~~~
Doszło do nieporozumienia. Według zeznaniom niebieskiego kocura, to właśnie Cyklonowa Łapa zaatakował go pierwszy. Być może chciał pokazać starszym wojownikom jaki z niego jest dzielny wojownik, który mimo łagodnego wyglądu i długiej sierści, która zgarniała wszystko po drodze, którą kroczył, tak naprawdę jest dzielnym wojownikiem gotowym bronić swego klanu przed niebezpieczeństwem, którego nie było.
– Postąpiłem według kodeksu...
– Jeśli samotnik zachowuję się przyjaźnie i nie sprawia problemów, decydujemy się wcześniej na rozmowę z nim, aby dowiedzieć się dlaczego przywędrował na nasze tereny... – wytłumaczył młodszemu Kozi Przesmyk. – A wychodzi na to, że Perseusz chciał po prostu dołączyć do Klanu Burzy...
– Myślisz, że po czymś takim co miało na granicy miejsce Królicza Gwiazda zdecyduje się go przyjąć?
– Chwilę temu dołączył już do nas jeden samotnik.
– Ale Jagodowa Łapa nikogo nie zaatakowała...
– To było przecież nieporozumienie. – rzucił niebieski. – Chodzący dywan przecież przyznał się, że pierwszy mnie zaatakował!
– Mogę za niego poręczyć przed wujem... – wtrącił Słoneczny Fragment, na co wszystkie koty spojrzały w jego kierunku. – Coś mi mówi, że jego powrót na tereny Klanu Burzy to nie był przypadek, ale wola przodków.
– Skoro mówi to świeżo mianowany przewodnik, który został zaakceptowany przez Gwiezdnych...
– Więc postanowione. Wracamy do obozu. A ciebie czeka rozmowa z naszym liderem.
zamieszkamy pod ziemią jak dżdżownice, idealnie
OdpowiedzUsuńNo, pasuje do ciebie idealnie, co ci niby przeszkadza
Usuń