Asystentka medyczki z ciekawością przyglądała się rudej kotce, stojącej przed nią. Puszysty Niedźwiadek z rozkazu Aksamitnej Gwiazdeczki przyciągnął ją tutaj, aż z Owocowego Lasu. Będzie musiała z nią porozmawiać i dowiedzieć się więcej o tamtych kotach. Nie wiedziała, jak to nazwać. Przecież oni nawet nie są klanem! Nawet nie chcą być! Nie rozumiała tego, nie wiedziała też, czemu w ogóle Daglezjowa Igła opuszczała Klan Klifu. Czy to nie było najlepsze miejsce na świecie? Tutaj każdemu było dobrze.
“Niektóre koty to naprawdę bywają wybredne.” - stwierdziła w myślach. Była owocniaczka wzięła do pyska ziółko, które Listkowe Futerko przed chwilą jej dała. Na szczęście szybko połknęła, zanim poczuła smak, bo chwilę potem wyglądała, jakby chciała wypluć roślinkę.
- Próbujecie mnie otruć? Piecze jak diabli! - mruknęła ruda kotka, na co asystentka medyczki aż się zapowietrzyła. Czy ona naprawdę sądziła, że dają jej truciznę? Przecież nie na tym polegała praca medyków! Nigdy nie otrułaby kota, medycy tylko leczą i pomagają.
- Ja!? Otruć ciebie? - miauknęła mocno zdziwiona. - Oczywiście, że nie, to byłoby za brutalne i niemiłe! Phi!
- W takim razie czemu dajecie coś tak niedobrego? - spytała Daglezjowa Igła, wymownie patrząc się na kotkę i uderzając końcówką ogona o ziemię. Usiadła sobie i polizała łapę, nie spuszczając spojrzenia z niebieskiej.
- Bo takie są ziółka! Nie są jakoś specjalnie dobre, ale leczą! A to jest chyba ważniejsze od smaku. Lepiej podziękuj ziółkom, zanim się obrażą. I koniecznie je przeproś! - napuszyła futerko na piersi, podniosła dumnie ogon i wyprostowała się. Daglezjowa Igła spojrzała na nią z politowaniem.
- Serio? Taka duża, a tak dziecinna? - wyśmiała ją szyderczo ruda, kręcąc głową. Listkowe Futerko spojrzała na nią obrażona.
- Nie sądziłam, że moja własna ciocia będzie taka niemiła. - miauknęła. - Phi! - była owocniaczka popatrzyła na nią zdziwiona, pewnie zbita z tropu.
- Jestem twoją ciocią? - powtórzyła, przestając myć łapę i trzymając ją w powietrzu.
- No pewnie! - przytaknęła energicznie, kiwając głową. - Jestem kociakiem Aksamitnej Gwiazdeczki! - uśmiechnęła się przyjaźnie.
<Daglezjo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz