Przyśpieszyła tępa i chwyciła królika w przednie łapy. Zagryzła go szybkim ruchem szczęk i uniosła go dumnie. Upolowany. Kolejna zdobycz dla klanu w porze nagich drzew. Zakopała zdobycz i rozejrzała się za czymś jeszcze. Skoro już jej tak dobrze szło, to czemuby nie upolować czegoś jeszcze? Szła i szła, ale nigdzie nie wyczuwała innych królików. Docierała do końca wrzosowisk. Niedługo za rzeką znajdzie się na terenach niczyich. Postanowiła zawrócić, kiedy usłyszała pisk. Płacz. Przestraszona podążyła za źródłem dźwięku. Wydawało je kocię. Malutkie porzucone. Mogło mieć około czterech księżyców. Lisi Ogon rozszerzyła oczy z przerażenia. Próbowała podnieść kocię w pysk, ale było zbyt duże. Nie wiedziała kompletnie, co ma robić. Ułożyła je obok siebie. Owinęła je ogonem i zaczęła intensywnie wylizywać. Kotka wiedziała, że musi jak najszybciej zanieść je do obozu. Nie wiedziała, ile małe już tu było. Trzeba było je uratować. Kiedy poleżała dłuższą chwilę z kocięciem ogrzewając je. Sprawdziła płeć. Dziewczynka. Zaprowadzi ją do obozu i wszystko będzie dobrze. W końcu klany przyjmowały porzucone kociaki. Zgodnie z kodeksem wojownika nie mogła opuścić tego kocięcia. Nie obchodziło jej to, że mała może być chora i ją czymś zarazić. W obecnej chwili chciała jej pomóc. Kociak otworzył oczy. Odzyskała przytomność!
- Gdzie… gdzie ja jestem? - pisnęła. Lisi Ogon owinęła małą szczelnie swoim puchatym ogonem.
- W bezpiecznym miejscu. Nazywam się Lisi Ogon. - odpowiedziała uspokajającym głosem. Mała nie odpowiedziała, co nie przeszkadzało rudej. Od razu pokochała kociaka. Była mała i potrzebowała jej. Po dłuższym czasie trąciła kociaka nosem. Ta otworzyła oczka.
- A ty jak się nazywasz? - zapytała.
- Tajemnica. - odpowiedziała. Tajemnica? Kocię jej nie ufało.
- Dobrze, jak nie chcesz to nie mów. Jesteś tu sama? Gdzie twoja mama? - zapytała.
- Nie wiem. Mam jeszcze Sekret. Lubię ją. - odpowiedziała mała ze smutkiem.
- Jaki to sekret maleńka? - spytała.
- Sekret to moja siostra! A ja jestem tajemnica. - powiedziała Lisi Ogon uśmiechnęła się. Tajemnica…, czyli to było imię koteczki?
- Ładne imię. - stwierdziła.
- Zmęczona. Głodna. Zimno. - pisnęła cicho wtulając się w jej futro.
- Mogę cię zabrać do obozu. Tam będzie ciepło. I będzie jedzonko. Właściwie to… poczekasz tutaj chwilę? - zapytała.
- Nie zostawiaj. - wymamrotała.
- Nie zostawię. Chodź ze mną. - pomogła małej się podnieść. Zaprowadziła Tajemnicę do miejsca, w którym ukryła królika. Dała go kici do zjedzenia.
- Jak długo tu jesteś sama? - zapytała.
- Mamy nie ma od dwóch wschodów słońca. Ile jeszcze? Zmęczona! - miauknęła.
- Do obozu jeszcze chwilka. Zaraz będziemy. - skłamała. Jakoś udało jej się przejść przez drogę grzmotu z kocięciem. Potem doszły do obozu, a Lisi Ogon zaprowadziła kocię do żłobka.
- Już bezpiecznie? - zapytała Tajemnica.
- Tak. Już dobrze. - odpowiedziała małej.
- Lisi Ogonie, co to za kocię? - zapytała się jej Zięba.
- Znalazłam je. Gdybym je zostawiła, pewnie by umarła. Była sama. Uważam, że nadaje się idealnie na wojowniczkę. Jest silna, skoro tyle przetrwała. - Lisi Ogon nie była pewna swoich słów, ale musiała przekonać karmicielki, a potem Tygrysią Gwiazdę.
- Yhm. - Zięba od razu straciła zainteresowanie kicią. Na razie Lisi Ogon zostawiła ją samą w żłobku, a sama poszła do Tygrysiej Gwiazdy. Zatrzymała się przy wejściu do jej legowiska.
- Tygrysia Gwiazdo? - zapytała.
- Wejdź. - usłyszała odpowiedź.
- Znalazłam kocię. - powiedziała wchodząc. Tygrysia Gwiazda podniosła się, wyraźnie zainteresowana.
- Gdzie? - spytała.
- Na wrzosowiskach. - udzieliła jej odpowiedzi.
- Może to kocię Owocowego Lasu? - zapytała.
- Nie sądzę. Mówiła, że ma mamę i siostrę, ale nie wie, gdzie one są. - stwierdziła.
- Rozumiem. - odparła.
- Może u nas zostać? - zapytała z nadzieją.
- Oczywiście. Według kodeksu wojownika musimy udzielać pomocy kociakom. Należy się jednak upewnić, czy nie ma matki w okolicy, która go szuka. Zaraz zorganizuję patrol. Czy mogę ją zobaczyć? - zapytała. Lisi Ogon kiwnęła głową. Zaprowadziła liderkę do żłobka. Głowy karmicielek uniosły się, kiedy przywódczyni weszła do kociarni. Lisi Ogon od razu usiadła przy znajdce. Maluch spał. Może to i dobrze, po tym co przeszła. Otuliła kicię ogonem i spojrzała wyczekująco na Tygrysią Gwiazdę.
- Czyli może zostać? - zapytała.
- Tak. Może. - odparła. Lisi Ogon odetchnęła z ulgą i ułożyła się obok kocięcia szturchając ją, aby się obudziła.
- Już bezpiecznie? Jesteśmy w obozie? - zapytała Tajemnica.
- Tak już bezpiecznie. Jesteśmy w obozie. Są tu dwie kotki, które mogą cię wychować. Zięba i Różana Przełęcz. Do której chcesz pójść? - spytała.
- Ja chcę zostać z tobą. Zmęczona. Chcę spać. - wymamrotała przysuwając się bliżej Lisiego Ogona. Zostać… ze mną? To znaczy, że będzie siedziała razem z małą w żłobku. Kiedy patrzyła na zasypiające kocię, poczuła inne uczucie, którego nie czuła, odkąd Płomykówkowa Łapa odeszła. Miłość. Zamierzała opiekować się małą. W końcu to ona ją znalazła i czuła się za nią odpowiedzialna. Jeśli będzie taka potrzeba, zostanie z nią w żłobku i będzie jej przybraną mamą. Uważnie przyjrzała się śpiącej. Nawet nie zorientowała się, kiedy zamknęły jej się oczy. Owinęła się wokół kici i zasnęła.
***
Leżała w żłobku na posłaniu zrobionym przez uczniów obok Tajemnicy.
- Mama? - pisnęła po obudzeniu się. Żal ścisnął serce Lisiego Ogona. Mała najwyraźniej wciąż pamiętała swoją prawdziwą matkę i za nią tęskniła. Jednak mamy Tajemnicy nie było nigdzie na ich terytorium ani za drogą grzmotu. Nie mogli szukać dalej. Sama Lisi Ogon prowadziła jeden z patrolów poszukiwawczych, jednak powróciła z niczym. Koteczka musiała się pogodzić z tym, że już nigdy nie spotka matki.
- Nie ma mamy. Przykro mi. - odpowiedziała współczująco.
- Czy ty jesteś mama? - mała najwyraźniej wciąż śniła.
- Nie. Ale i tak cię kocham. - powiedziała i polizała małą kulkę zwiniętą przy jej boku.
- Dobrze. - odpowiedziała. Kiedy Tajemnica się obudziła, Lisi Ogon zaproponowała zabawę. Nie miała pojęcia, w co lubią bawić się kocięta. Może mała sama coś zaproponuje?
- W co? - spytała mała. Tego wojowniczka obawiała się najbardziej.
- A w co chcesz? - zapytała.
- W rzucanie mchu! - zawołała od razu. Rzucały sobie mchem przez dłuższą chwilę. W końcu się im to znudziło.
- A teraz co chcesz porobić? - zapytała małą.
<Tajemnica?<3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz