Przegadywanie się z uczniem, to nie było coś co chciała robić. A już miała nadzieję, że w końcu się zamknie… W końcu, był całkiem grzeczny, ale teraz nagle się znowu obudził. Nie mógł chociaż na chwilę się uspokoić? Czemu w ogóle Rudzik kazał jej go uczyć? Poprzewracało mu się w głowie? Czy Tulipan go o to poprosiła, by ją wykończyć? Tak dużo pytań, tak mało odpowiedzi…
- Kiedy niby cię prowokowałam? To ty zacząłeś wyzywać mnie od obleśnych zdrajców…
- No i się nie myliłem! - zaskomlał smutno.
- Ty mnie sprowokowałeś do tych czynów, nie wiedziałam jak cię już inaczej utemperować. Nie lubię nawet samego dotyku kocurów.
- To jak cię to brzydzi i nie lubisz tego, to trzymaj się ode mnie z dala! - powiedział, chlapiąc w nią wodą. Wzdrygnęła lekko, czując jak chłód obejmuje jej ciało.- Bo to jest nieśmieszne!
Zawarczała cicho, wlepiając w niego swój wzrok. Znowu chciał podskakiwać? Już powoli traciła siły na przekomarzanie się z nim co chwilę.
- Tak? Ale to jedyny sposób byś się mnie słuchał. Masz gdzieś to, że ci daję po pysku, normalnych argumentów nie słuchasz... Sam to wybrałeś.
- Bo jestem kocurem i nie powinienem dawać się lać babie! - wyjaśnił jej to. - To dopiero wstyd! A ja nie zamierzam być pantoflarzem! To ja będę rządził kotkami, a nie one mną! - warknął, patrząc na nią jakby z wyniosłością. Powstrzymała się od parsknięcia śmiechem.- A ten twój sposób jest obrzydliwy tak czy siak, ja nie lubię wszystkiego co obślizgłe, a ty taka jesteś
- Ja jestem obślizgła?- syknęła do niego.- Obecnie ty jesteś mokrym jeżem.
- Bo każesz mi pływać! To jestem, ty też jesteś - prychnął. - To mogę chwilę przerwy?
Odburknęła mu cicho i wyszła z wody, by uciąć sobie krótką drzemkę. Miała dość tego bachora i wszystkich innych kotów. Miała dość tego, że spędzi z nim jeszcze kilka księżyców. Już po pierwszym treningu chciała od niego odpocząć. Na wpół przymkniętymi oczami wpatrywała się w pływającego bachora, jednak po chwili ślepia zaczęły same jej się kleić. Jaka była wyczerpana… Dopiero obudziło ją to, jak poczuła spadające, zimne krople wody. Ten dzieciak znowu jej musiał przeszkadzać? Zawarczała cicho.
- Nie lej na mnie tej obrzydliwej wody- mruknęła, jednak dalej na wpół spała, mając gdzieś to co robi jej uczeń. Zaczęła cicho chrapać, ignorując wszystko wokół. Niech Nastroszony robi sobie co chce, miała to gdzieś. Niech ją obraża, niech ją dalej wkurza… Ona chciała tylko spać.
***
Nie poszła na trening, tylko leżała bez życia na posłaniu. Miała dość wszystkiego, dość uczenia tego durnia. Chciała chociaż jeden dzień nie słuchać jego głosu, więc miała w dupie jego potrzebę nauki. To nie była jej wina, że była zmęczona! Nikt nie mógł mieć jej za złe tego, że bachor ją wkurza! A on nawet nie mógł jej dać chwili odpoczynku, tylko przyszedł do niej bezczelnie.
- Wstawaj! Trening nas czeka!
Skuliła się na posłaniu.
- Zamknij się, daj mi spać.
- Spałaś całą noc! Wstawaj! - wziął jakiegoś kija i zaczął nim ją szturchać. Westchnęła cicho i ignorowała to co robił bachor. Mógł sobie tego badyla włożyć w dupę a nie.
- Idź sobie, zostaw mnie spokoju- mruknęła cicho, wkładając pysk w łapy.- Mam ciebie dość.
- No Zboczone Echo no! - prychnął, kładąc to coś pod łapami. - Ja też nie lubię cię, ale musze się szkolić! Twoje guzdranie to moje stanie w miejscu! No chodź! Zrobię nawet te pięćdziesiąt pozycji łowieckich, tylko rusz się!
Miała naprawdę gdzieś to co robił. Była wymęczona samym istnieniem, a ten co, znowu wszystko psuł! Zaczęła cicho płakać. Dlaczego Rudzik ją skazał na takie cierpienie?!
- Zostaw mnieeeee- jęknęła przeciągle, marząc o chwili spokoju.
<Nastroszony?>
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz