Wciągnął gwałtownie powietrze. Zaraz coś go trzepnie. To on, gdy spała, zrobił te cholerne kółka w wodzie. Zmęczył się jak nie wiem, że aż padł wyczerpany w obozie, jakby zaraz miał wyzionąć ducha, a ta odstawiała taki szajs?! No dobra, przesadził, ale kotka nie była również święta. Po co był mu mentor, który zamiast uczyć śpi i użala się nad swoim losem?! A Rudzikowy Śpiew to co? Miał oczywiście dalej to pod ogonem! Przecież było widoczne jak na łapie, że ten śmieć nie nadawał się na przekazywanie komuś tak młodemu wiedzy! Co on... Miał uczyć się sam?! Jak?! Nawet nie wiedział co robił źle na tym polowaniu, bo jaśnie hrabina nie chciała mu z łaski swojej powiedzieć, zwalając to wszystko na złą pozycję łowiecką!
- A ktoś mi nie tak dawno mówił, że wcale kotki nie są słabe. Znów ryczysz i się użalasz? Prezentujesz sobą dokładnie to, co mówiłem podczas naszego pierwszego treningu! Jak nie umiesz być wojownikiem, to zrezygnuj z tej funkcji i idź do starszyzny lub zrób sobie kocięta!
Już mu podniosła ciśnienie. Pragnął tak bardzo, by wreszcie się ogarnęła i dostał ten brzuch. Wtedy Rudzik zmuszony by był do tego, aby dać mu kogoś na zastępstwo.
- Nie będę sobie robić kociąt, po prostu mnie zostaw w spokoju. Jestem tobą zmęczona. Wysysasz ze mnie resztki energii życiowej, więc bądź łaskaw i mnie zostaw w spokoju, bym mogła jak to nazwałeś, użalać się nad swoim życiem.
On wysysał? On? A kto wracał padnięty z jej zajęć tak, że ledwo mógł ruszać łapami? No chyba nie ona, bo ciągle leżała i obijała się, zamiast naprawdę go czegoś uczyć!
- Bardzo chciałbym spełnić twoją prośbę robalu, bo aż żal mi cię, lecz... Lecz ktoś musi mnie szkolić. Ty jesteś moim mentorem i to twój obowiązek! - warknął, podchodząc nieco bliżej. - Jeżeli ruszysz tyłek i potrenujesz mnie, to resztę dnia będziesz miała wolną, a ja obiecuję, że nie będę podkopywać twoich morali bardziej. Pasuje? - złożył jej propozycję, coraz bardziej zirytowany jej zachowaniem.
Skoro już wyciągał do niej łapę na zgodę, to chyba mu zależało, prawda? Powinna to docenić!
Odburknęła mu coś i jedynie zwinęła się do pozycji embrionalnej, rycząc cicho w łapy.
Miał ochotę ją rozerwać na strzępy, lecz posiadał w sobie blokadę spowodowaną tym, że ta może się na nim zemścić, gdy już się ogarnie.
- Dobra. To idę powiedzieć liderowi, że nie spełniasz swojego obowiązku - rzucił, mając nadzieję, że to ją zmotywuje do wstania.
- I dobrze. Żegnam - mruknęła cicho, nie przestając wylewać łez.
Siedział tam nadal, gapiąc się na nią coraz bardziej wkurzony. No co za... Wbił pazury w ziemię, wydając warkot pełen złości. Musiał coś zrobić, bo zostanie w tyle. Nie mogła ta cała praca pójść na marne. Podszedł bliżej niej, wbijając wzrok w ten zapłakany worek mięsa.
- Ygh... Dobra. Przepraszam. Lepiej?
Nie wierzył, że to robił, ale jeżeli to poprawi jej nastrój i sprawi, że wstanie, był gotów się tak poświęcić.
- Nie. Po prostu mnie zostaw i idź se ćwicz - zaszlochała cicho, smarkając co chwilę nosem.
- Nie wiem jak! Musisz mnie nadzorować! Nie puszczą mnie samego bez ciebie - rzucił z pretensjami. - To weź przynajmniej chodź ze mną w teren i tam sobie rycz, ale chodź!
Widząc jak ta wstaje z westchnięciem, na jego pysku pojawił się szeroki uśmiech. Udało się ją wyciągnąć! To było ciężkie osiągnięcie, ale się udało! Radośnie szedł przed nią, co jakiś czas sprawdzając czy za nim idzie. Szła. Uff! Gdy dotarli na miejsce, zwrócił na nią wzrok, zatrzymując się.
- No dobra, to co mam ćwiczyć? - zapytał.
- A skąd ja mam to wiedzieć? Wymyśl sobie coś - powiedziała cicho, formując kłębek mchu, by po chwili wbić w niego pysk i zacząć głośno płakać.
No a on miał wiedzieć?! Nie był mentorem, tylko ona! Zostawił ją jednak próbując coś upolować. Ćwiczył pozycję łowiecką, więc na pewno teraz mu się uda. Gdy znalazł jakąś mysz, zaczął się do niej skradać. Skoczył na nią, lecz znów coś było nie tak. Wkurzony machnął ogonem. Próbował ją dorwać jeszcze ze dwa razy, aż nie wrócił zdenerwowany do Zanikającego Echa.
- Nie umiem sam ćwiczyć! Musisz mi powiedzieć co robię źle, bo ja nie wiem! Ćwiczyłem tą pozycję łowiecką, umiem ją, ale te myszy mi uciekają!
Zignorowała go, dalej rycząc w mech i drżąc na całym ciele.
- I-idź sobie!
- Co ty odwalasz?! - nie wytrzymał i wybuchnął. - Najpierw mnie straszysz co krok, a teraz ryczysz! Weź się określ w końcu, bo nie wiem z kim mam teraz do czynienia!
<Echo?>
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz