No i co ona tak się trzęsła? Sam się kąpał w tej wodzie, nawet wchodził głębiej, a nawet zdarzyło mu się zanurkować pod i żył, a ta bała się zamoczyć głupiej łapy. I ona miała nazywać się nocniakiem? Ah, no tak, zapomniał. Nie była przecież jednym z nich, bo urodziła się jako pieszczoch. Dziwne, że została przyjęta do klanu, skoro widać było jak na łapie, że nie wyzbyła się dalej tych swoich obcych zachowań. Trzeba było to z niej wyplenić i przyzwyczaić do nowego życia.
- To teraz dłużej wsadź tam łapę i nie wyjmuj - polecił, obserwując z uwagą jak ta wkłada kończynę do wody, wyjąc.
Ała jego uszy! Jak lubił, gdy darła się z bólu, tak ten odgłos go tylko irytował.
- J-już?
Jak to już? To była jedna łapa, a przecież każdy kot posiadał je aż cztery! Nie było mowy, by jej odpuścił. Robił to dla niej dobra, powinna to docenić, a nie zgrywać ofiarę losu.
- Teraz wsadź drugą - powiedział, obserwując to zadowolony.
Wsadziła i drugą, trochę piszcząc.
- Dobrze ci idzie! Jestem z ciebie dumny! To teraz trzecia - zachęcał ją coraz bardziej.
No słuchała się. Nareszcie zrozumiała, że walka z nim była bezsensowna!
- C-co? N-nie!- Wyskoczyła tak nagle z wody, że ledwo to zarejestrował.
Jego pysk przybrał zirytowany wyraz, a ogon zaczął bić na boki. Gdy ją chwalił, gdy już zrobiła coś pierwszy raz w życiu dobrze, to odstawiała takie bagno! Co za wkurzający kot! Może powinien ją jakoś ukarać? Może podtopić tak dla zasady albo ponownie pobić?
- Zawodzisz mnie - syknął. - A już byłem z ciebie zadowolony - przyznał z niechęcią.
Usłyszał jej ciche skomlnięcie, ale na litość go tym nie miała szans wziąć. Prędzej da jej w pysk i jeszcze bardziej się wydrze. A może o to jej chodziło? Chciała nieco się zabawić, więc podnosiła mu ciśnienie, by zrobił z niej znów worek treningowy?
- Przepraszam... J-już wracam...- wydukała, powrotem wkładając przednie łapy.
Spojrzał na to dość sceptycznie, bo już udało jej się zepsuć mu nastrój.
- No. I tak ma być. Wkładaj za karę resztę - rozkazał.
Drżąc weszła i tylnymi, wydając z siebie jakieś dziwne odgłosy.
- Ch-chcę już wracać! Zimno!
Zimno? Zimno? Zaraz będzie jej zimno jak ją poddusi do dna. Wtedy nie tylko będzie marznąć, ale poczuje się niczym prawdziwy trup, który już miał zaraz przekroczyć granicę śmierci.
- Przestać się smarkać! To dopiero początek! Im będziesz niegrzeczna, to będziesz tam siedzieć dłużej! - zagroził, nie zamierzając jej odpuścić.
Koniec dobrego przyjaciela. Tak bardzo się starał jej pomóc, marnował swój czas i siły, by czegoś ją nauczyć, a ta jak zawsze tego nie doceniała. Głupia Paskudna Łapa. Ciekawe jakie dostanie imię wojownika, o ile w ogóle uda jej się zdobyć ten tytuł. Patrząc na to co sobą teraz prezentowała, jej awans mógł być bardzo wątpliwy.
Załkała, stojąc w wodzie i ledwo co trzymając się na łapach.
- P-proszę...
- Teraz wejdź głębiej - polecił, wchodząc do wody obok niej, by w razie czego ją uratować lub też odwrotnie, poddusić.
Przerażona weszła głębiej, aż woda zmoczyła jej brzuch.
- M-może b-być?
- Do szyi - sprostował wchodząc dalej. - A potem musisz machać łapami.
Zaskoczona rozwarła pysk.
- N-nie! P-proszę! Zi-zimno jest!
- Rób co mówię, bo skończy się to gorzej dla ciebie, uwierz. Nie jęcz. - syknął.
Teraz on tu robił za mentora. Jeżeli nie lubiła takich zabaw, to mogła skończyć znacznie gorzej. Miał nadzieję, że nie stchórzy, bo będzie bardzo, ale to bardzo na nią zły.
<Paskudo?>
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz