Przeprowadzili się do nowego obozu. Po wielu dniach męczącej wędrówki znaleźli ładne miejsce, by w nim zamieszkać. Wodospad wyglądał okazale, oddzielał ich od reszty świata, przyjemnie szumiała woda, zawsze mieli jej pod dostatkiem.
Kruk wstał z samego rana, zbudzony chłodnym wiatrem wiejącym od wody. Przeciągnął się, a później wyszedł przed obóz. Podeszła do niego Marchewa, mówiąc, żeby pomógł usuwać luźne kamienie z klifu. Świetnie, sprzątanie z samego rana. A trening to niby kiedy? Nigdy?
Nie chciał słuchać mentorki, ale miał też swój rozum i wiedział, że powinien pomóc, chociażby dlatego, by jemu nie spadł żaden kamulec na głowę.
Poszedł więc niechętnie tam, gdzie zbierały się koty i sprzątały. Zapytał, w którym miejscy usuwa się kamienie, bo on nie miał o tym pojęcia.
Zaczął sprzątać większe kamienie których inni uczniowie nie dawali rady ruszyć. W końcu Kruk był od nich sporo starszy i silniejszy, bo długo już grzał stołek ucznia. Odsuwał je na bok, a później znosił na teren, w którym nikomu nie zagrażały. Pracował tak dłuższą chwilę, po sekundzie słysząc jakieś kroki. Odwrócił głowę, widząc niższego, trójłapego kota. Kojarzył go z legowiska dla uczniów.
- I co się gapisz? - Warknął niższy, zaczepiając tym samym Kruczego.
- Od tego mam oczy - rudzielec przewrócił nimi.
- Nie pyskuj mi! - Miauknął hardo tamten.
Kruk podszedł do niego w dwóch długich krokach, wywyższając się swoim wzrostem.
- A bo co mi zrobisz? - Mruknął.
- Nie chcesz wiedzieć - burknął trójłapy. - Jak się nazywasz?
- A co ci do tego? Lepiej byś pomógł sprzątać, a nie się wydurniasz. - Odparł.
Bez słowa wrócił do usuwania luźnych skał. Miał dosyć, a dopiero co zaczął. Kątem oka widział, jak tamten uczeń bez łapy siłuje się z kamieniami. Aż mu go było żal. Kruk nie należał do najprzyjemniejszych, ani najukochańszych, jednak postanowił mu pomóc. Bez słowa podszedł do niego, i pomógł przesuwać większy kamień. Później wrócił do swoich zadań, zabezpieczając krawędzi ziemią, by zatrzymywała gruz.
Kiedy skończył był tak zmęczony, że poszedł od razu na bok obozu, by się zdrzemnąć. Nie jadł nic, przez co burczało mu w brzuchu, ale uznał, że zje coś później. Potrzebował odpoczynku, bo myślał, że łapy mu zaraz odpadną. Nie zauważył nawet, kiedy zasnął, a w jego otoczeniu znalazł się trójłapy osobnik.
<Oliwka? >
[przyznano 10%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz