- Nie, nic... - zapewniła go, choć liliowy chyba wiedział, że kłamała. - Naprawdę, nie martw się o mnie!
Spojrzał na nią niepewnie, ale nie kontynuował tematu. Zebrali mech i ruszyli w drogę powrotną. Aby Jabłkowa Łapa znowu jej o coś nie podejrzewał, zagadnęła go.
- Jak ci idą treningi? spytała.
- Raczej dobrze, umiem już polować i znam większość terenów. Ciebie Brzoskwiniowa Bryza zapewne dzisiaj też zabierze na zwiady. Mam nadzieję, że i ty zaprzyjaźnisz się ze swoją mentorką. - ogłosił nadal lekko zatroskanym głosem.
Szylkretka też chciała zaprzyjaźnić się z nią. Uczniowie weszli do legowiska, i ułożyli posłania. Po chwili do środka weszła Brzoskwiniowa Bryza rozglądając się.
- O, tutaj jesteś. Chodź pokażę ci tereny! - poprosiła ją i wyszła na zewnątrz. Orzeszka pożegnała się z przyjacielem i poszła za mentorką.
(Kilka dni później)
Calico szła obok mentorki. W jej głowie kłębiły się myśli, ale wiedziała, że jej może zaufać i poruszyła pewien temat.
- M-możesz mi opowiedzieć coś o... miłości? - spytała podenerwowana, bo wcześniej nigdy nie mówiła nic o tym uczuciu.
Brzoskwiniowa Bryza spojrzała na nią z lekka zaskoczona, ale podjęła rozmowę.
- Wiesz, miłość, to uczucie którym jeden kot darzy drugiego. Można ją komuś wyznać, gdy szczerze się go kocha. Stają się oni wtedy partnerami. Jak może wiesz, ja i Jesionowy Wicher nimi jesteśmy. On wyznał mi swoje uczucia nad rzeką. Kazał wstać rano, i zaprowadził tam. Przy wschodzie słońca zaproponował mi związek... - opowiadała, wspominając wcześniejsze czasy. - Czemu cię to ciekawi?
Orzechowa Łapa spojrzała na nią zaskoczona. Nie była pewna swoich uczuć, więc wolała jeszcze niczego nie mówić. Kremowa chyba to zauważyła, bo nie naciskała jej. - Spokojnie, jak nie chcesz to nie musisz mówić. - zapewniła, a uczennica odetchnęła z ulgą. - A teraz pozwól, że w końcu pójdziemy nad rzekę! - dodała lekko chichocząc. - Zobaczymy, co zapamiętałeś z ostatniej lekcji pływania.
Kotki ruszyły w stronę wody. Nagle Orzeszka zobaczyła dziwne niebo od strony terenów Klanu Klifu. Było ono szare, i jego pas odchodził od ziemi.
- Co to jest? - spytała.
Vanka spojrzała na niebo, i z niedowierzaniem oznajmiła:
- To jest dym... - wyszeptała - Wracamy do obozu, muszę to powiedzieć liderowi! - dodała głośniej.
Uczennica pobiegła za nią.
***
Weszła do legowiska uczniów. Większość miała jeszcze trening, ale siedział tam Niezapominajkowa Łapa i Jabłkowa Łapa. Podeszła do przyjaciela i wskazała ogonem jego posłanie, po czym spojrzała na niego pytająco. Liliowy skinął głową, więc klapnęła obok. Otarła się o niego delikatnie i przeszła do konkretu.
- Za rzeką, na terenach Klanu Klifu widziałam coś zwanego dymem. Wiesz co to jest?
<Jabłkowa Łapo? Zrób jej wykład!>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz