— Kr-kręcę? — spytała, nie rozumiejąc o co chodzi Dziczej Łapie, w końcu ona raz tylko rozmawiała z Jagódkiem i to nawet nie pięć minut. Kotka całkowicie nie wiedziała, dlaczego Jagodowa Gwiazda ją wybrał na swoją uczennicę. W końcu przecież w ich klanie było dużo kotów co mogły zostać jej mentorem, a sama z swoimi krótkimi łapkami nie była jakaś super, by myślał, że jest potężnym kotem z którego będzie dumny jako mentor.
— No tak, bo inaczej niby czemu Jagodowa Gwiazda wziął ciebie? — fuknął kocur, wciąż obrażony ma siostrę i lidera Klanu Nocy.
— Ja...Ja ni-nie wie-wiem...Ro-rozmawiałam z ni-nim raz...— Oszroniona Łapa zaczęła mówić, lekko drżąc na to wspomnienie. Niby nic się nie stało, ale jednak bała się lidera Klanu Nocy, a jeszcze bardziej się bała tego, że by dowiedział, że często zdarzają się jej takie wyprawy poza obóz. Oszroniona Łapa była pewna, że jakby się tego dowiedział, to zamiast wybranie jej na ucznia, by ją wygnał z klanu, za nie trzymanie się zasad, nawet jak wtedy była zwykłym małym kociakiem co nie myślał o konsekwencjach. Nie, żeby teraz się nimi przejmowała, ale teraz już nie miało to znaczenia. Już chciała coś dodać, ale wtedy Dzicza Łapa wszedł jej w słowo.
— Rozmawiałaś z nim?! Kiedy? Mówił ci coś, a może zrobił?
— N-nie zrobił, po pro-prostu szłam do Pła-Płaczącego Stra-strażnika i...
— Gdzie szłaś? Byłaś kociakiem to wbrew zasadom, mogło coś ci się stać!
— A-ale się ni-nic nie st-stało, daj spo-spokój i prze-przestań mi cią-ciągle wcho-wchodzić w sł-słowo. Cie-cieszmy się z mianowania — Oszroniona Łapa delikatnie się uśmiechnęła, na co dostała zwykłe prychnięcie. Lekko nadąsana przez swojego braciszka uderzyła ogonem w ziemię.
— Ni-nie, to ni-nie — mruknęła i zła ruszyła do Gołąbka. W końcu jako uczennica może teraz bez problemu i legalnie chodzić gdzie chce. Jej małe serduszko się z tego powodu ogromnie cieszyło, przynajmniej teraz nie będzie musiała ukrywać przed mamą gdzie chodzi, nie chciała by Zawilec się o nią niepotrzebnie martwił. Kiwnęła głową do Gołębiej Łapy i już mieli ruszyć, ale zostawiła zatrzymani przez brata Oszronionej Łapy. Na co Szylkretka zamachała niezadowolona ogonem i zmrużyła oczy.
— Co ch-chcesz Dz-Dzik? Ni-nie ch-chciałeś się ba-bawić, więc da-daj na-nam teraz spo-spokój...
<Dzicza Łapo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz