Oset patrzył na Jemiołę z niezadowoleniem. Nie chciał rozmawiać z Czereśnią i Płomykówką, bo ich nie lubił, a kotka o długim, szylkretowym futerku go to tego zmusiła. Uważała, że jej syn musi mieć jakichś przyjaciół, a najlepiej, gdyby byli w jego wieku, bo w innym wypadku nie będzie sobie radził w przyszłości w Klanie Lisa i nikt z nim nie będzie chciał się zadawać. Gdy ta go pchała w stronę tych dwóch kotek, on z całej siły zapierał się swoimi łapami i nie ruszał o krok z miejsca, w którym to siedział. Jemioła wypuściła ze świstem powietrze przez nos i ze zrezygnowaniem klapnęła na stare deski.
— W takim razie nie będę z tobą trenowała, dopóki z nimi nie porozmawiasz — stwierdziła.
Nie widziała w tej sytuacji innego wyjścia i choć nie chciała się do tego posuwać, to musiała. Oset popatrzył na nią ze zdziwieniem, nie wierząc w to, co mu powiedziała. Wiedziała, że mu zależało na tym, by wyjść z tej stodoły i stać się wojownikiem, więc to wykorzystała. Wpatrzony w nią siedział tak przez kilka uderzeń serca, dopóki ta nie odezwała się do niego.
— To co – idziesz do nich, czy żegnasz się z trenowaniem i wychodzeniem ze stodoły? — zapytała, a na jej pyszczku pojawił się chytry uśmieszek.
— Nienawidzę cię — warknął.
— Wiem, wiem, a teraz idź, bo zaraz ci jeszcze uciekną! — zaśmiała się.
Kocur z grymasem na pysku odszedł od Jemioły w stronę Czereśni i Płomykówki, a gdy znalazł się przy nich, usiadł. Kotki patrzyły na niego ze zdziwieniem, a że Płomykówka nie wiedziała, co zrobić, zwróciła swój pyszczek ku siostrze i posłała jej pytające spojrzenie. Uczennica o zielonych oczach ze zniesmaczeniem na pyszczku odezwała się do Ostu.
— Czego?
Nie chcąc rozmawiać z Czereśnią, Oset zerknął na kotkę o białym futerku w płowe łaty, ignorując to, że jej siostra zadała mu pytanie.
— Ty — powiedział. — Jak ci tam było?
— Płomykówka — odpowiedziała z uśmiechem.
— Keh! Co to w ogóle za imię? — parsknął.
Widząc, że uśmiech zszedł z jej pyszczka, Czereśnia uderzyła w jego łeb i liznęła Płomykówkę w jej różowy nos.
— Nie martw się, ja je bardzo lubię — powiedziała, a po chwili zwróciła się do kuzyna. — Nie mów tak do mojej siostry, zrozumiałeś? — warknęła, zbliżając się do niego.
— Bo co? — uśmiechnął się do niej kpiąco.
< Czereśnio? >:D >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz