- Nie jesteś jeszcze za mała? - spytała z politowaniem.
- Ja? Wcale nie! - koteczka zatrzęsła się ze złości, wbijając pazurki w ziemię. - Jeśli nie chcesz, to znajdę sobie kogoś innego, ale naskarżę na ciebie, że mi nie chciałaś pomóc, kiedy byłam chora!
- Ale... ty nie jesteś chora - zauważyła niezwykle odkrywczo uczennica.
Szylkretowa kotka rzuciła jej złośliwe spojrzenie, po czym powlokła się w stronę legowiska medyka, zataczając się i pokasłując. Na długość lisa od swojej destynacji zachwiała się i upadła.
- Żądełko? Co się dzieje? - zapytała medyczka, wychodząc na polanę.
Koteczka zaczęła się powoli gramolić na łapy, ale zatrzęsła się i znów upadła. Oglądająca ten teatrzyk z pewnej odległości niebieskooka kotka westchnęła.
- Bo... - zaczęło kocię drżącym głosem - ...bo tak źle się poczułam, a ona.. - tu wskazała łapką na Poplamioną Łapę - ...nie chciała mi pomóc...
Uczennica, obrzucona pełnym wyrzutu spojrzeniem medyczki, już podchodziła, żeby się obronić, kiedy pojawił się Borsuczy Cień.
- Coś ty znowu wymyśliła? - westchnął, podnosząc swoją córkę na nogi, po czym spojrzał na Fenkułowe Serce. - Przepraszam za nią, czasem tak ma. Była zdrowa, po kilku sekundach miała złamaną łapę, a teraz - umiera, ale jak zwykle ze złości na kogoś. Chodź, Żądełko.
Koteczka rzuciła jeszcze Poplamionej Łapie ostatnie, mordercze spojrzenie zielonych oczu, po czym zniknęła wraz z ojcem w żłobku. Kotka nie wątpiła jednak, że zaraz się z niego wymknie.
<Żądełko?>
"Koteczka rzuciła jeszcze Poplamionej Łapie ostatnie, mordercze spojrzenie" od teraz boję się Żądełka xd
OdpowiedzUsuń- Oreł