Brzoskwiniowa Łapa grzebał w ziemi, jakby umieszczone tam były wszystkie cuda świata. Point próbował zobaczyć, co kremowy tam dostrzegł, aczkolwiek zamiast tego widział tylko jego łapki. Westchnął.
— Co masz na myśli? — mruknął cicho, podchodząc bliżej terminatora.
Krótkowłosy się wzdrygnął, poruszając wąsami. Nawet na niego nie zerknął, tylko nerwowo wpił pazury w glebę i kociak poczuł, jak starszego od niego kota przeszedł dreszcz. Oblizał pyszczek, zaczynając pielęgnować swój puszysty ogon.
— No, że znam się na przeszłości — wyjaśnił, a jego wzrok przeskoczył na legowisku dla uczniów, jakby właśnie tam chciał się teraz udać. — Wiesz, bardziej interesuję się historią Klanu Burzy, aczkolwiek znam też przeszłość innych klanów.
Point podniósł na niego swoje niebieskie, szklące się oczka. Nieświadomie mroził go tym nieśmiałym spojrzeniem, nie rozumiejąc czemu Brzoskwiniowa Łapa coraz bardziej napina mięśnie, które widocznie drgały mu pod skórą.
— Opowiedz — bardziej rozkazał, niż poprosił, ale słychać było ciekawość w jego głosie.
Uczeń zdziwiony zamrugał kilkakrotnie, ale zaraz się wczuł. Rozsiadł się wygodniej, przygładził futerko na klatce piersiowej i zaczął snuć opowiastki, niczym jeden ze starszych. Mówił jakby w transie, a samo kocię czuło, że przenosi się do tych dawnych czasów.
Brzoskwiniowa Łapa w końcu skończył, uśmiechając się sam do siebie. Natomiast Błądzący przekrzywił łebek, jakby zaskoczony, że historia się już skończyła. Przeciągnął się leniwie, ukazując rządek śnieżnobiałych kiełków.
— To tyle? — miauknął ze słyszalnym żalem w głosie.
<< Brzoskwiniowa Łapo? >>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz