Z wymknięciem się poza obóz nie miała większych problemów. Jako, że była pełnoprawną wojowniczką nikt nie śmiał jej zatrzymywać, gdy oznajmiła zastępcy o swoim polowaniu. W trakcie drogi upolowała kilka nieostrożnych stworzeń aby nie musiała się już trudzić w trakcie powrotu. Do celu zmierzała najbardziej krętymi ścieżkami, chcąc zmylić ewentualnego ciekawskiego osobnika tzn. Srebrny Deszcz, który jako jedyny był świadomy jej planów. Nikt jednak za nią nie podążał, a była tego pewna chociażby dlatego, że tuż przy niej siedział biało-rudy uczeń, któremu wiatr wiał akurat w pyszczek. Wobec tego nie odczuwała żadnego niepokoju, mimo świadomości, że znajdowała się w naprawdę nieprzyjemnymi położeniu.
Kocurek wydawał się jej być spięty. Właściwie, nie powinna mu się dziwić. W końcu znikąd wyskoczyła z propozycją spotkania i to na dodatek na pograniczu, gdzie każdy mógłby ich nakryć. Z drugiej strony jednak, potrzebowała kontaktu z kimś nowym. Nawet jeśli chodziło o naginanie Kodeksu Wojownika, chociaż nie rozumiała co takiego jest złego w przyjaźniach między klanowych, no może poza tym, że na polu walki musieliby sobie skoczyć do gardeł a to na pewno by do łatwych spraw nie należało. A drugą sprawą był fakt, że nie mogła go pytać o nic związanego z klanem. Mógłby pomyśleć, że chce go wykorzystać i dowiedzieć się o słabych stronach Klanu Klifu a ona w życiu by o tym nie pomyślała.
- Wiem, że to może być trudne ale postaraj się rozluźnić w moim towarzystwie. Przysięgam ci na Klan Gwiazd, że gdybym chciała skrzywdzić ciebie lub twój klan, już dawno bym to zrobiła. Mi zależy tylko na niewinnej znajomości.
- Niewinna znajomość? – złotooki przyglądał się jej z nutką zaciekawienia.
- Wiesz, tak po prostu porozmawiać z kimś innym. Z kimś o kompletnie innych perspektywach niż moi współczłonkowie. A aktualnie relacje naszych klanów nie są złe, więc nie powinniśmy się spodziewać jakiś ogromnych problemów, gdyby doszło do nakrycia nas.
Tęgi kocur wchłaniał każde jej słowo, prawdopodobnie analizując je ale Zroszony Nos nie była specjalistką od czytania myśli innych kotów. Równie dobrze Ostra Łapa mógł ją albo ignorować albo doszukiwać się w jej słowach głębszego sensu, chociaż to chyba przesada z jej strony. Skoro oczekuje zaufania od niego, niech sama mu zaufa! Muszą przebić pierwsze lody i to tak dosyć… inaczej niż zaczynając od typowego pytania: „ A jaki kolor lubisz najbardziej?” albo coś równie suchego. Pacnęła kocura w ramię, przypominając sobie jedną z zabaw w jaką się bawiła za kociaka.
- O co chodzi? – spytał kładąc lekko uszy po sobie zaskoczony jej zachowaniem.
- Gonisz! – krzyknęła i zaczęła uciekać.
Odbiegła kawałek ale zauważyła, że kot nadal siedzi i przygląda się jej. Przystanęła zdziwiona i wróciła do niego.
- Co ty robisz? –miauknął
- Em… zaprosiłam cię do zabawy w ganianego? Nigdy się w to nie bawiłeś? – spytała, kocur zaprzeczył ruchem głowy – Naprawdę? A ja myślałam, że to ja przez całe życie siedziałam w żłobku przyklejona do mamy. Ale chyba masz jakieś rodzeństwo, prawda? A nawet jeśli, to nigdy się z nim nie bawiłeś?
Zroszony Nos, wiedziała, że wnikała zbyt mocno w sferę prywatności ucznia ale miała wrażenie iż musiała o to spytać.
<Ostra Łapo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz