Spadające Pióro nie miał się czego obawiać. Srebrna kotka nie wyglądała na silną fizycznie, i czuć były od niej różne trawy do leczenia. Kocur spojrzał przed siebie i machnął wielkim, puszystym ogonem, krocząc jak prawdziwy, górski kot - tak jakby królewsko, lecz mocno stąpając, aby się nie wyślizgnąć z nierównej powierzchni. Wojowniczka spojrzała na łapy z małą ciekawością, jednak później odwróciła wzrok. Marco chciał się zapytać kotki o imię, lecz fakt, że ta ma w pysku mysz, zmienia wszystko.
– Czy jesteśmy już blisko?– zapytał się z interesem, oczekiwając pozytywne kiwnięcie. Tak, ona to zrobiła.– Jak dojdziemy, powiesz mi swoje imię? Oczywiście, jeżeli wtedy będziesz miała szansę położenia gdzieś myszy. To było by miło z twojej strony.
Srebrna przewróciła oczami i weszła w paprocie, nadal prowadząc Spadającego Pióra. Przed kotami nagle się pojawiła polanka z pięcioma namiotami. Widok był zachwycający, gdyż kocur nigdy nie widział czegoś takiego. Wojowniczka położyła nornicę do jamki, w której znajdowała się inna zwierzyna, i powróciła do górnego kota.
– Mam na imię Srebrna Sadzawka, a naszą liderką jest Srebrna Gwiazda,– miauknęła bez zaufania.
– Zaprowadzisz mnie do owej... liderki?– kocur, w sumie, nie za bardzo wiedział, co takie słowo oznacza. Jakiegoś głównego kota, który kieruje tym klanem?
Srebrna Sadzawka tak jakby przeczytała jego myśli i westchnęła, po czym opowiedziała o stanowiskach w klanie, ich funkcji, jaki jest obowiązek wojownika, kto to jest zastępca, jak długo żyje lider. Kot słuchał z interesem i czuł się napełniony "informacjami", jednak wiedział, że to tylko jeden płatek z całej róży.
– Dobrze, dobrze, to zaprowadzisz mnie do niej? No, do Srebrnej Gwiazdy.
Srebrnej Sadzawce, chyba, już się poprawił humor.
– Mhm. Idź za mną.– wojowniczka słabo się uśmiechnęła i poszła w stronę namiotu, który był kilka lisich ogonów od nich. Polanka, albo jak to nazywają leśne koty, obóz był dosyć obszerny. Widocznie, zadbano o to, że jak będzie kilkadziesiąt, albo może nawet kilkaset!, kotów, to wszyscy by się zmieścili. To był plus.– Srebrna Gwiazda?
– Tak?
Kolejna srebrna kotka się pojawiła z namiotu i spojrzała na nowego kocura. Była dosyć wrogo do niego nastawiona.
– Znowu mi tu kogoś z lasu przyprowadzasz?– zasyczała na Srebrną Sadzawkę liderka.
– Nie jestem z lasu, a z gór, i dzięki tej kotce przyszedłem tutaj, by dołączyć.– Spadające Pióro wskazał ogonem na złotooką, stanowczo patrząc na drugą.– Skąd przyszli ci wszyscy członkowie, jeżeli nie z "lasu"?
Srebrna Gwiazda umilkła i westchnęła.
– Dobra. Kim jesteś? Po co tutaj przyszedłeś?
– Nazywam się Ma... Spadające Pióro,– kocur kaszlnął.– i pragnę dołączyć do klanu, jak już mówiłem.
<Srebrna Sadzawka, Srebrna Gwiazda?>
– Czy jesteśmy już blisko?– zapytał się z interesem, oczekiwając pozytywne kiwnięcie. Tak, ona to zrobiła.– Jak dojdziemy, powiesz mi swoje imię? Oczywiście, jeżeli wtedy będziesz miała szansę położenia gdzieś myszy. To było by miło z twojej strony.
Srebrna przewróciła oczami i weszła w paprocie, nadal prowadząc Spadającego Pióra. Przed kotami nagle się pojawiła polanka z pięcioma namiotami. Widok był zachwycający, gdyż kocur nigdy nie widział czegoś takiego. Wojowniczka położyła nornicę do jamki, w której znajdowała się inna zwierzyna, i powróciła do górnego kota.
– Mam na imię Srebrna Sadzawka, a naszą liderką jest Srebrna Gwiazda,– miauknęła bez zaufania.
– Zaprowadzisz mnie do owej... liderki?– kocur, w sumie, nie za bardzo wiedział, co takie słowo oznacza. Jakiegoś głównego kota, który kieruje tym klanem?
Srebrna Sadzawka tak jakby przeczytała jego myśli i westchnęła, po czym opowiedziała o stanowiskach w klanie, ich funkcji, jaki jest obowiązek wojownika, kto to jest zastępca, jak długo żyje lider. Kot słuchał z interesem i czuł się napełniony "informacjami", jednak wiedział, że to tylko jeden płatek z całej róży.
– Dobrze, dobrze, to zaprowadzisz mnie do niej? No, do Srebrnej Gwiazdy.
Srebrnej Sadzawce, chyba, już się poprawił humor.
– Mhm. Idź za mną.– wojowniczka słabo się uśmiechnęła i poszła w stronę namiotu, który był kilka lisich ogonów od nich. Polanka, albo jak to nazywają leśne koty, obóz był dosyć obszerny. Widocznie, zadbano o to, że jak będzie kilkadziesiąt, albo może nawet kilkaset!, kotów, to wszyscy by się zmieścili. To był plus.– Srebrna Gwiazda?
– Tak?
Kolejna srebrna kotka się pojawiła z namiotu i spojrzała na nowego kocura. Była dosyć wrogo do niego nastawiona.
– Znowu mi tu kogoś z lasu przyprowadzasz?– zasyczała na Srebrną Sadzawkę liderka.
– Nie jestem z lasu, a z gór, i dzięki tej kotce przyszedłem tutaj, by dołączyć.– Spadające Pióro wskazał ogonem na złotooką, stanowczo patrząc na drugą.– Skąd przyszli ci wszyscy członkowie, jeżeli nie z "lasu"?
Srebrna Gwiazda umilkła i westchnęła.
– Dobra. Kim jesteś? Po co tutaj przyszedłeś?
– Nazywam się Ma... Spadające Pióro,– kocur kaszlnął.– i pragnę dołączyć do klanu, jak już mówiłem.
<Srebrna Sadzawka, Srebrna Gwiazda?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz