Szyszka wierciła się na swoim legowisku z miękkiego mchu, mamrocząc przez sen. Kotka obudziła się nagle, ze zjeżoną sierścią. Od razu przeniosła wzrok na wyjście z legowiska uczniów. Było jeszcze bardzo wcześnie.
- Szyszko?
Czarna koteczka usłyszała cichy głos brata, więc spojrzała w jego kierunku. Brzózka, który leżał obok niej, spoglądał na nią zaniepokojony.
- Przepraszam, że cię obudziłam - wymruczała, na przeprosiny liżąc brata za uchem. - To był tylko zły sen.
- Co ci się śniło?
- Lis - koteczka przełknęła ślinę, przypominając sobie wszystkie szczegóły swojego snu. -Przynajmniej myślę, że to był lis. Gonił mnie przez cały las. Czułam jego oddech, gdy mnie doganiał, gotowy odebrać mi życie.
Brzózka usiadł, więc Szyszka zrobiła to samo. Poczuła jak brat obejmuję ją ogonem. Szyszka od razu poczuła się lepiej. Nie minął nawet jeden księżyc, odkąd oboje znaleźli się w Klanie Lisa, gdzie przywódczyni Czereśnia zgodziła się ich przyjąć. Życie w klanie bardzo fascynowało Szyszkę. Koty Klanu Lisa przywitały ich dość przyjaźnie. Szyszka starała się zapamiętać wszystkie nowe pyski, oraz miejsca. Choć kotka dalej pamiętała swoją mamę, starała się być dzielna. Była wdzięczna, że Brzózka wciąż był przy niej, otaczając ją opieką. Szyszka bardzo kochała brata, nie wyobrażała sobie nawet, co by czuła, gdyby mu się coś stało.
- Nie bój się, obronię cię przed każdym lisem - miauknął biały kocur
- Nie wątpię w to - oczy Szyszki błyszczały radością.
Pacnęła brata lekko łapką, zachęcając do wspólnej zabawy.
***
Do legowiska uczniów weszła biała kotka, której uszy, ogon i drobne łaty na grzbiecie, były koloru cynamonowego. Szyszka od razu rozpoznała w niej zastępczynie Klanu Lisa, oraz swoją mentorkę. Czarna koteczka przerwała zabawę, by do niej podejść.
- Gotowa na pierwszy trening?
Nie czekając na odpowiedz, Płomykówka opuściła legowisko. Szyszka cała w emocjach, szybko przesunęła kilka razy językiem po swoim futerku, po czym pożegnała skinieniem głowy brata. Wybiegła za swoją mentorką.
Od razu poczuła wiatr muskający ją w pyszczek. Szyszka odetchnęła świeżym powietrzem, wyczuwając zapachy kilku członków klanu. Potrafię rozpoznać już ich zapach - pochwaliła samą siebie, zbliżając się powoli do Płomykówki, czekającej na nią nie daleko wyjścia z obozu.
- Od czego zaczniemy?
- Powinnaś poznać terytorium - miauknęła mentorka. - Dzięki temu nie tylko zawsze będziesz mogła znaleźć drogę do obozu, ale również do najlepszych terenów łowieckich.
Szyszka skinęła głową. Nie czuła strachu, już kiedyś przemierzała tamte ścieżki. Szyszka spoglądała na Płomykówkę wciąż lśniącymi oczami.
- A czy Brzózka może pójść z nami? Nigdy się nie rozstawaliśmy.
- Zabierzemy go następnym razem - miauknęła mentorka, przyjaźnie trącając koniuszkiem ogona bok Szyszki. Następnie poprowadziła ją przez wyjście z obozu. Szyszka słuchała uważnie każdego jej słowa, wykonywała polecenia, gdy tak zapuszczały się głębiej w terytorium.
***
Słońce chyliło się już ku zachodowi, gdy Szyszka wraz z mentorką wróciły do obozu. Płomykówka nawet kilka razy pochwaliła Szyszkę za jej czujność i zdolności. Następnie obie rozeszły się. Następny trening miał się przecież rozpocząć już jutro. Szyszka wolała więc porządnie się wyspać. Kotka od razu skierowała się do legowiska uczniów, nie czując w ogóle głodu.
Rozejrzała się, mając nadzieję, że jej brat już wrócił, ale w legowisku nie było ani go, ani nikogo innego. Szyszka usiadła więc, unosząc jedną łapkę. Polizała ją, po czym szybko przejechała za uchem. Zrobiła tak jeszcze kilka razy, nim zauważyła, że do legowiska wchodzi Leszczynka. Ruda kotka usiadła obok niej.
- Heej~! - przywitała się przyjaźnie.
- Witaj - miauknęła Szyszka. Nigdy nie miały okazji dłużej porozmawiać, ale czarną aż ciągnęło do zdobycia nowych znajomości. - Jak się czujesz w klanie?
Nie wiedziała jak dokładnie zacząć rozmowę. Przypomniała sobie, że Leszczynka tak jak ona nie urodziła się w klanie.
- Bardzo dobrze. Miałam dzisiaj trening z Ostem.
- On wydaję się taki gburowaty - miauknęła Szyszka, otulając łapki ogonem. - Treningi z nim muszą być pewnie ciężkie.
- Też tak myślałam, ale wiesz co, przez większość czasu można z nim normalnie porozmawiać. Czasami sobie nawet żartujemy.
- Ciekawe - miauknęła zdziwiona Szyszka
- A jak twój trening?
- Płomykówka jest wspaniałą mentorką. - zamruczała czarna kotka. - Nie mogę się doczekać, aż nauczy mnie polować.
- Polowanie jest naprawdę ekscytujące - przytaknęła ruda kotka.
Szyszce bardzo dobrze rozmawiało się z nową koleżanką. Słuchała uważnie jej opowieści o treningach z Ostem, dzieliła się również swoimi doznaniami.
Przerwały rozmowę dopiero wtedy, gdy wrócił Brzózka. Szyszka od razu do niego podbiegła, chcąc dowiedzieć się jak najwięcej o dzisiejszym dniu brata.
<Brzózko? Leszczynko?>
Klepie ~ Lesia
OdpowiedzUsuń