------------------------------------------
Kolejny, chłodny dzień. Poranna Łania wstała…rankiem, przeciągając się i ziewając przy pierwszych ruchach. Znowu w nocy wtulała się w futro Szkarłata, była to już jej nocna rutyna. Mimo iż zaczęła poznawać innych członków klanu, a nawet raz usnęła obok Złotej Łuski, to nikt nie miał tak miękkiego i miłego w kontakcie z jej polikiem futra jak właśnie Szkarłatny Wicher. Sama kotka nie była do końca pewna czy to skutek tego, że kocur naprawdę tak miał, czy był to fakt jej głupiego zauroczenia. Na dobre wstając ze swojego posłania rzuciła spojrzenie pełne troski w stronę swego ulubionego towarzysza. ,,Nie ma co Łaniu, zauroczyłaś się po uszy” przyznała się kotka w myślach wychodząc na zewnętrz. Od razu w jej pysk uderzyło lodowe powietrze, pogoda nawet nie miała ochoty się poprawić. Zniesmaczona śniegiem jak i mrozem Poranna Łania podeszła do stosu ze zwierzyną i zabrała z niego chudą myszkę, kolejny mizerny wynik łowów. Mimo tego w duchu cicho podziękowała za nią i zabrała się za jedzenie. Po chwili obok niej pojawił się czarny kocur, Jagodowe Futro. Poranna Łania miała trudności w rozmowie z nim, kocur wydawał się oschły, nieobecny i gruboskórny, mimo to starał się być w jakimś stopniu miły. Nie wyzywał jej od włóczęg, czy innych mysich bobków, był bardzo kulturalny. Po posiłku łaciata kotka obmyła pyszczek spostrzegając w rogu obozu swego pręgowanego przyjaciela wraz z Pszczelim Miodem. Pełna radości podeszła do nich z uśmiechem i przywitała się grzecznie. Szkarłatny Wicher odpowiedział jej równie uradowany jej obecnością, natomiast szylkretowa towarzyszka kocura burknęła w jej stronę powitanie jakby od niechcenia.
- Szkarłatny Wichrze, masz ochotę na małe polowanie? Założę się, że nie wypełnisz dziś mojej listy- zadrwiła z niego po przyjacielsku Łania wlepiając w niego swe oczy. Pręgowany kocur westchnął delikatnie słysząc chrząknięcie Pszczelego Miodu.
- Wiesz co Poranna Łaniu…już jestem umówiony na polowanie z rana, ale możesz pójść z nami jeśli…
- Nie, nie może- fuknęła szylkretowa kotka unosząc do góry ogon i odwracając się niczym obrażona- rusz się Szkarłatny Wichrze, nie będę tutaj marzła cały dzień!
Wojownik posłał przepraszające spojrzenie w stronę zdezorientowanej Porannej Łani po czym zniknął w przejściu prowadzącym po za obręby obozu. Łaciata kotka usiadła na ziemi i wpatrzyła się w swoje łapy. Było jej przykro, że jej przyjaciel wybrał kogoś takiego a nie ją. ,,Co on w niej widzi?! Zaraz…czy on coś w niej widzi!?” przeraziła się Łania zakleszczając pazury w śniegu. Była wściekła na siebie i swoje głupie myślenie, chciała wybić sobie z głowy pręgowanego wojownika, byli tylko przyjaciółmi. Nic więcej.
Na poranne polowanie wybrała się sama, na szczęście upolowała to co chciała, zagubionego gila oraz małą myszkę. Odłożyła dwie mizerne postacie na stos i zaczęła czyścić swoje futro. Pod jednym względem lubiła Porę Nagich Drzew, tą rzeczą był śnieg. Zazwyczaj Poranna Łania wpychała innych klanowiczów w ten biały puch aby chodź w jakimś stopniu pomóc ich higienie. Woda to woda, coś tam zmyła. Przyszła pora na dzielenie języków. Oczywiście Szkarłat był zajęty, przez Pszczeli Miód.
,,O tak, jeździsz tym językiem po jej zapyziałym, zawszonym, brudnym futrze, tfu!” przeklęła ją w myślach Poranna Łania czyszcząc się samotnie. Mogła dołączyć do innych, problem w tym, że nie chciała.
Po tak samotnie spędzonej połowie dnia miała ochotę wybrać się na popołudniowy patrol, słysząc, że została na niego wytypowana nielubiana przez nią kotka, od razu zrezygnowała biegnąc w stronę Szkarłatnego który siedział wpatrując się w niebo zasnute chmurami.
- Chyba znowu będzie padać- miauknął na powitanie. Poranna Łania zgodziła się z nim zapraszając na łowy. Kocur zgodził się podnosząc ogon z ziemi.
Przechadzali się głównie po terenach klanu Nocy rozmawiając o ważnych, czy mniej istotnych rzeczach. Nagle temat spełzł na Srebrny Pysk.
- Nie znałam jej praktycznie…co zrobiła Malinowa Gwiazda, że zesłała na siebie wściekłość tej wojowniczki?- spytała zaciekawiona kotka spoglądając na Szkarłatny Wicher który zamyślił się idąc ze spuszczonym łbem.
- Nie wiem, ale musiało być to coś poważnego, nie zabija się kotów od tak, a szczególnie liderów. Ale nie rozmawiajmy o tym teraz, to temat ciężki dla nas, nie wiele o nim wiemy, jesteśmy dość nowi, prawda?- zaśmiał się kocur posyłając w jej stronę uśmiech. Usiedli pod drzewem wpatrzeni we własne oczy. Znowu Poranna Łania była szczęśliwa, nikt im nie przeszkadzał.
- Wiesz co?- zapytała z dziwnym, sprośnym uśmiechem na pysku. Szkarłat podłapał go ,,poruszając brwiami” z rozbawienia.
- No słucham kocico?
- Pobawimy się w kotkę i myszkę?- powiedziała Poranna Łania wstając z ziemi wciąż wpatrując się w kocura.
- A na czym miałoby to polegać?- zadał kolejne pytanie pręgowany wojownik idąc za nią. Poranna Łania zaśmiała się stykając się z nim nosem.
- Ty będziesz kotem, ja będę myszą, jak mnie upolujesz możesz mnie wziąć całą, na raz- zamruczała kotka uderzając go lekko ogonem zachęcając przy tym do gonitwy. Długo nie musiała czekać. Szkarłatny Wicher ruszył za nią pędem próbując ją pochwycić w swe szpony. Biegali naokoło drzew niczym kociaki, może od nich odróżniał ich jedynie fakt, że oboje mieli więcej wprawy. Poranna Łania czuła się jak sarenka umykająca przed wilkiem który wcale nie miał przyjaznych zamiarów, pragnął wgryźć się w jej bok po czym zabić aby się pożywić. O to kotka nie musiała się bać, Szkarłat nie miał żadnych złych zamiarów…raczej. Kocur wiedział, że nie zdoła pochwycić towarzyszki ścigając się z nią, zastosował zatem podstęp. Wskoczył w krzaki udając upadek, rozbił czujność Porannej Łani która zatrzymała się spoglądając w bok. Była pewna swej wygranej, niestety była to złudna nadzieja. Szkarłatny Wicher wystrzelił z krzaków lądując na kotce która pisnęła upadając na plecy. Oboje zaczęli się śmiać z własnej głupoty, który poważny, dorosły wojownik zajmuje się takimi zabawami?! Zetknęli się nosami wpatrując się w swoje oczy.
- To co, jesteś moja?
- A w życiu, tfu! Nawet za wszystkie myszy świata nie dałabym ci się na tyle zbliżyć, a nóż mielibyśmy kociaki i co wtedy? Nie chcę mieć jakiś pasiastych gubasów na wykarmienie!- wypaliła Łania ze słyszalnym żartobliwym tonem w głosie. Szkarłat jakby się zastanowił, po czym otworzył pysk aby cicho wymruczeć słowa:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz