Nie było łatwe przyzwyczajenie się do nowego środowiska, które powiewało obcością i zimnem. Brakowało mi ciepła matki, którą tak uporczywie próbowałam wezwać żałosnymi miauknięciami. Byłam przestraszona, jednak kocięcy umysł powoli zaczynał zacierać głębsze wspomnienia, zostawiając tylko silne uczucia jak strach,ból i przeszywające na wylot poczucie straty. Równie dobrze utkwił mi w pamięci zapach kociej krwi, smrodu włóczęgów i strachu brata, z którym prawdopodobnie musiałam przebywać. Tak mało pamiętałam z tamtego wydarzenia, że zaczynałam się zastanawiać, czy to nie przypadkowe impulsy. Gęsta mgła okrywała mój umysł blokując przepływ wspomnień.
Był poranek, siedziałam w nawet przytulnej, lecz nadal obcej norze, prawdopodobnie wykopanej przez koty klanowe. Zaakceptowali fakt, że nie zamierzałam wynurzać nosa na zewnątrz, a nawet przynieśli mi coś do zjedzenia. Teraz obok mnie leżały tylko kosteczki myszy, którą przed chwilą skonsumowałam. Nie przebywałam w norze sama - był ze mną szary kociak, który przedstawił mi się jako Sreberko. Nie odzywałam się do niego zbyt często, gdyż jak dla mnie był zbyt śmiały i pobudliwy.
Po jakimś czasie zaczęły drętwieć mi łapy. Wciąż spięta, próbowałam rozruszać się, kręcąc się w norze z jednego miejsca na drugie. Przerażenie i obcość po kilku dniach mijały,lecz pojawiła się nuda.
Plama światła, która wpadała do ciemnej jamy, wyglądała kusząco. Podpełzłam do niej, niczym szczur, mrużąc oczy przed słońcem.
W nos uderzyło mnie tysiące zapachów,woni i aromatów. Do moich uszu zaczęły dochodzić najróżniejsze odgłosy. Jak zahipnotyzowana spróbowałam podczogłać się bliżej, kładąc uszy po sobie. Cofnęłam się jednak gwałtownie z cichym piskiem, gdy przed norą przeszedł dorosły kot, blokując na sekundę dostęp do światła. Wstrzymałam oddech, czując napięcie w piersi.
Ponowiłam próbę wyczołgania się z jamy na własnych siłach. Moje osłabione łapki ledwo podpierały się o podłoże, przez co idąc pod górkę, zjeżdżałam w dół. W końcu udało mi się wyjść na światło dzienne.
Rudawa poświata o lekko chłodnawej aurze otoczyła obozowisko. Ziemia parowała delikatnie od porannego chłodu, a ja czułam pod poduszkami zimno gleby. Koty poruszające się po obozie, były dla mnie jak bezszelestne cienie, czy też zjawy. Nie byłam w stanie dojrzeć ich pysków.
Czułam jak serce obijało mi się o żebra. Oddech zamienił się w parę. Jasne słońce sprawiło, że polana jarzyła się bielą i złotem.
Zdałam sobie sprawę, że tuż przy mnie zatrzymał sie dorosły kot. Rzucił potężny, długi cień na ziemię, okrywając moją postać brązem.
Spróbowałam unieść głowę i mu się przyjrzeć, jednak nie widziałam jego pyska. Słońce oświetlało jego kontur. Wiatr szastał trawą pod jego łapami.
- Cześć! Widzę, że w końcu wyszłaś na zewnątrz - jego ciepły i radosny głos sprawił, że wyswobodziłam mięśnie z uścisku. - Jak widzisz, tutaj jest o wiele ciekawiej, niż w tej pustej i nudnej norze.
- Wcale nie jest pusto. Jest też Sreberko - mruknęła tylko po to aby coś powiedzieć, ponieważ i tak nie miałam bliższych kontaktów z tym kociakiem. - I nie zawsze jest tak nudno. Czasem bawię się kostkami po myszy albo... no dobrze, jest nudno.
Kot zaśmiał się, a ja nadęłam się lekko, nie wiedząc z czego ta radość. Zrobiłam coś głupiego?
Kucnął przede mną, sprawiając, że wyglądał teraz na o wiele mniejszego. Słońce przestało bawić się kolorami jego postaci, toteż dostrzegłam w końcu jego pysk.
Był ładnie ubarwiony, na głowie przeważały brązy, lecz resztę ciała miał mlecznobiałą. Oczy były koloru niebieskiego o dużych, łagodnych źrenicach.
- Masz jakieś imię? Jak na ciebie mówią? - zapytał.
Zastanowiłam się.
- Mak... Jestem Mak.
Uśmiechnął się.
- Ładne imię. Pasuje do ciebie. Ja jestem Borsuczy Gońca. - po chwili dodał. - Cieszę się, że w końcu wyszłaś na zewnątrz. Już zaczynaliśmy się martwić, że jesteś chora.
<Borsuk?>
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Po śmierci Różanej Przełęczy, Sójczy Szczyt wybrała się do Księżycowej Sadzawki wraz z Rumiankowym Zaćmieniem. Towarzyszyć im miała również Margaretkowy Zmierzch, która dołączyła do nich po czasie. Jakie więc było zaskoczenie, gdy ta wróciła niezwykle szybko cała zdyszana, próbując skleić jakieś sensowne zdanie. Z całości można było wywnioskować, że kotka widziała, jak Niknące Widmo zabił Sójczy Szczyt oraz Rumiankowe Zaćmienie. W obozie została przygotowana więc zasadzka na dymnego kocura, który nie spodziewał się dziur w swoim planie. Na Widmie miała zostać wykonana egzekucja, jednak kocur korzystając z sytuacji zdołał zabić stojącą nieopodal Iskrzącą Burzę, chwilę potem samemu ginąc z łap Lwiej Paszczy, Szepczącej Pustki oraz Gradowego Sztormu, z czego pierwszą z wymienionych również nieszczęśliwie dosięgły pazury Widma. Klan Burzy uszczuplił się tego dnia o szóstkę kotów.W Klanie Klifu
Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.W Klanie Nocy
Świat żywych w końcu opuszcza obarczony klątwą Błotnistej Plamy Czapli Taniec. Po księżycach spędzonych w agonii, której nawet najsilniejsze zioła nie były mu w stanie oszczędzić, ginie z łap własnego męża - Wodnikowego Wzgórza, który został przez niego zaatakowany podczas jednego z napadów agresji. Wojownik staje się przygnębiony, jednak nadal wypełnia swoje obowiązki jako członek Klanu Nocy, a także ojciec dla ich maleńkiego synka - Siwka. Kocurek został im podarowany przez rodzącą na granicy samotniczkę, która w zamian za udzieloną jej pomoc, oddała swego pierworodnego w łapy obcych. W opiece nad nim pomaga Mżawka, młodziutka karmicielka, która nie tak dawno wstąpiła w szeregi Klanu Nocy, wraz z dwójką potomków - Ikrą oraz Kijanką. Po tym wydarzeniu, na Srebrną Skórkę odchodzi także starsza Mrówczy Kopiec i medyczka, Strzyżykowy Promyk, której miejsce w lecznicy zajmuje Różana Woń. W międzyczasie, na prośbę Wieczornej Gwiazdy, nowej liderki Klanu Wilka, Srocza Gwiazda udziela im pomocy, wyznaczając nieduży skrawek terenu na ich nowy obóz, w którym mieszkać mogą do czasu, aż z ich lasu nie znikną kłusownicy. Wyprowadzka następuje jednak dopiero po kilku księżycach, podczas których wielu wojowników zdążyło pokręcić nosem na swoich niewdzięcznych sąsiadów.W Klanie Wilka
Po terenach zaczynają w dużych ilościach wałęsać się ludzie, którzy wraz ze swoją sforą, coraz pewniej poruszają się po wilczackich lasach. Dochodzi do ataku psów. Ich pierwszą ofiarą padł Wroni Trans, jednak już wkrótce, do grona zgładzonych przez intruzów wojowników, dołącza także sam Błękitna Gwiazda, który został śmiertelnie postrzelony podczas patrolu, w którym towarzyszyła mu Płonąca Dusza i Gronostajowy Taniec. Po przekazaniu wieści klanowi, w obozie panuje chaos. Wojownikom nie pozostaje dużo możliwości. Zgodnie z tradycją, Wieczorna Mara przyjmuje pozycję liderki i zmienia imię na Wieczorną Gwiazdę. Podczas kolejnych prób ustalenia, jak duży problem stanowią panoszący się kłusownicy, giną jeszcze dwa koty - Koszmarny Omen i Zapomniany Pocałunek. Zapada werdykt ostateczny. Po tym, jak grupa wysłanników powróciła z Klanu Nocy, przekazując wieść, iż Srocza Gwiazda zgodziła się udzielić wilczakom pomocy, cały klan przenosi się do małego lasku niedaleko Kolorowej Łąki, który stanowić ma ich nowy obóz. Następne księżyce spędzają na przydzielonym im skrawku terenu, stale wysyłając patrole, mające sprawdzać sytuację na zajętych przez dwunożnych terenach. W międzyczasie umiera najstarsza członkini Klanu Wilka, a jednocześnie była liderka - Stokrotkowa Polana, która zgodnie ze swą prośbą odprowadzona została w okolice grobu jej córki, Szakalej Gwiazdy. W końcu, jeden z patroli wraca z radosną nowiną - wraz z nastaniem Pory Nagich Drzew, dwunożni wynieśli się, pozostawiający po sobie jedynie zniszczone, zwietrzałe obozowisko. Wieczorna Gwiazda zarządza powrót.W Owocowym Lesie
Społeczność z bólem pożegnała Przebiśniega, który odszedł we śnie. Sytuacja nie wydawała się nadzwyczajna, dopóki rodzina zmarłego nie poszła go pochować. W trakcie kopania nagrobka zostali jednak odciągnięci hałasem z zewnątrz, a kiedy wrócili na miejsce… ciała ukochanego starszego już nie było! Po wszechobecnej panice i nieudanych poszukiwaniach kocura, Daglezjowa Igła zdecydowała się zabrać głos. Liderka ogłosiła, że wyznaczyła dwa patrole, jakie mają za zadanie odnaleźć siedlisko potwora, który dopuścił się kradzieży ciała nieboszczyka. Dowódcy patroli zostali odgórnie wyznaczeni, a reszta kotów zachęcana nagrodami do zgłoszenia się na ochotników członkostwa.Patrole poszukiwacze cały czas trwają, a ich uczestnicy znajdują coraz to dziwniejsze ślady na swoim terenie…
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz