Duma ją rozpierała, gdy siedziała w tłumie kotów, przeglądając się ceremonii ucznia jej czterech kuzynek. Kotki ze skupieniem słuchały słów Mglistej Gwiazdy, która to zaraz miała każdej z nich wybrać mentora. Była ciekawa czy Sroczy Lot będzie uczyć którąś ze swoich pociech, w głębi duszy miała nadzieję, że nie. Wynikało to tylko z tego, że obawiała się możliwych między siostrami zgrzytów z tego powodu, że jedna z nich spędza częściej od reszty czas z matką. W końcu Gąska nie tak dawno jej się pytała o to czy będzie częściej widywać się z mamą.
Jako pierwsza mentora otrzymała Kotewka. I ku zaskoczeniu Kawki w podjęciu decyzji przez liderkę, mentorem została matka Kotewki, zastępczyni - Sroczy Lot. Nie kwestionowała w umiejętności ciotki jednak, co czuła w tamtym momencie reszta jej kociąt, że to właśnie jedna częściej będzie spędzać czas z matką, nawet jeśli ich spotkania częściej będą się skupiać na relacji uczeń-mentor niż córka-matka?
Następna w kolejce była Gąska. Na jej mentora została wyznaczona Makowe Pole. Przyszła kolej na Wir. Arlekina stanęła przed liderka, a z ust siostry ojca Kawki wybrzmiała formułka, która czarna znała już na pamięć.
— Wir, ukończyłaś sześć księżyców i nadszedł czas, abyś została uczniem. Od tego dnia, aż do otrzymania imienia wojownika będziesz się nazywać Wirująca Łapa. Twoim mentorem będzie Kawcze Serce. Mam nadzieję, że Kawcze Serce przekaże ci całą swoją wiedzę.
Kawka nie dowierzała własnym uszą. Sama dopiero co była uczennicą, nie tak dawno została wojownikiem, a teraz miała być mentorem? Jej wzrok spotkał się ze spojrzeniem ciotki Mgiełki, a po chwili kotka zwróciła się do swojej bratanicy, gdy ta wystąpiła naprzód:
— Kawcze Serce, jesteś gotowa do szkolenia własnego ucznia. Otrzymałaś od swojego mentora, Sroczego Lotu doskonałe szkolenie i pokazałeś swoją lojalność i ambicję. Będziesz mentorem Wirującej Łapy, mam nadzieję, że przekażesz jej całą swoją wiedzę
Po tych słowach Kawcze Serce dotknęła się nosem ze swoją kuzynka, uczennicą, która wyglądała na bardzo zadowoloną z wyboru Mglistej Gwiazdy.
Nim odeszły na bok, porozmawiać o treningu, jeszcze chwilę zostały chcąc zobaczyć kogo ostatnia z córek Sroki otrzyma za mentora. Pianka otrzymała mentorkę o tym samym kolorze futra jaki ona miała — Zajęczą Troskę. Czarna wiedziała, że każda kotka przekaże najpotrzebniejszą wiedzę uczennicom. Nie miała żadnych zastrzeżeń co do wyboru. Sama również postara się przekazać Wir wszystko to co nauczyła ją Sroka.
Po skończeniu ceremonii, wszyscy rozeszli się wraz ze swoimi uczniami na strony. Tak też i Kawka wraz z Wir przeszły na bok, po czym mentorka spojrzała się na swoją uczennicę uśmiechając się od ucha do ucha.
— Piękny kwiatek Wirująca Łapo. Kto ci go podarował? — spytała czarno-białą, prawdę mówiąc chyba już znała odpowiedź na to pytanie. W końcu przez cały czas trwa ceremonii pewien kocurek, który również dzisiaj był mianowany na ucznia ledwo co mógł oderwać oczy od Wir
— Sumik — odparła bez ogródek. Na jej pyszczku, gdy zadawała pytanie, pojawił się lekki uśmieszek - rzadki u Wir — Pójdziemy dzisiaj na trening? — mimo nie bycia już kocięciem, jako, iż Kawka była jej ukochana kuzynka, zrobiła wielkie oczy.
— Oczywiście, nie widzę powodów żebyśmy zwlekały z treningiem do jutra. stwierdziła przyglądając się pozostałym mentorom rozmawiającymi ze swoimi uczniami — Co powiesz abyśmy rozpoczęły trening od nauki wspinania się na drzewa? Myślę, że z nauką pływania jeszcze lepiej te kilka dni poczekać, woda wciąż jest zimna.
Lepiej nie było ryzykować przeziębienia Wir na ich pierwszym treningu. Jak by później spojrzała Sroce w oczy wiedząc, że to z jej winy córka ciotki spędza dni u medyka?
— Chętnie — odparła. W jej oczach dało się dostrzec iskierki radości, jednak mimika na jej pyszczku pozostawała neutralna. No tak, cała Wir.
Tak też obie skierowały się w stronę zalesionego terenu. Kotka rozglądała się po drzewach, starając się wybrać to jedno, będące odpowiednie na pierwszą próbę wdrapania się młodszej na nie. Kilkukrotnie wskakiwała na niższe gałęzie drzewa, jak i wdrapywała się po korze chcąc się upewnić, czy jej ciężar dadzą radę utrzymać. Bo jeśli tak to Wirująca Łapa bezpiecznie będzie mogła rozpocząć trening. Przechyliła się w dół zerkając na uczennicę na dole, której poleciła wcześniej zostać i poczekać na znak.
— Spróbuj tu do mnie się wdrapać. Nie jest za wysoko, idealnie jak na pierwszy raz. Tylko pamiętaj. Mocno uczep się kory pazurami i pomału, bez pośpiechu na przemian podciągaj się łapkami. — poinstruowała arlekinkę, która posłusznie zbliżyła się ku pniu i rozpoczęła próbę wdrapania się do Kawczego Serca
Wir skinęła głową, że rozumie, po czym zmrużyła oczy. To nie będzie takie proste. Nie wspinała się na drzewa jako kocie, przecież by jej nie pozwolili, mogłaby sobie zrobić krzywdę. Teraz jednak była już uczennicą i musiała dobrze wypaść. Podeszła bliżej drzewa po czym ze skupieniem wbiła pazury przednich łap w korę, zaczynając powoli, ostrożnie próbować się wspiąć.
Wystarczyło jeszcze parę podciągnięć i już Wir miała dotrzeć do Kawki, która gdy tylko uczennica była bliżej niej pomogła jej się wgramolić na gałąź. Wiedziała już co będą musiały ćwiczyć i nad czym dokładnie się skupić, by jak najlepiej wyszkolić arlekinke. Tym jednak zajmą się na kolejnych treningach.
Tak więc teraz obie kotki, czarna i mniejsza czarno-biała siedziały na gałęzi młodego niedużego drzewka. Kawcze Serce delikatnie otuliła swym czarnym puchatym ogonem Wirująca Łapę, nie tylko z powodu chęci okazania czułości wobec kuzynki, jak i również chcąc ją asekurować.
— Jeszcze kilka lekcji, a dasz radę wspiąć się na tamto drzewo. Będziesz fruwać wśród koron drzew — Wskazała pyskiem na drzewo oddalone od nich, które wielkością trzykrotnie przewyższało to małe drzewko na, którym się znajdowały — Dobra robota Wirująca Łapo. Można powiedzieć, że na dziś koniec treningu. — Uczennica najwidoczniej nie spodziewała się tych słów, jej źrenicę zmieniły wielkość na słowo "koniec". — Teraz pozostaje nam się cieszyć przepięknym widokiem. W końcu o wiele więcej widać, niż z mojego grzbietu. No i jak, co myślisz? — Była ciekawa tego co odpowie jej kuzynka, bo dla Kawki niezmiennie krajobraz Klanu Nocy wyglądał przepięknie podczas każdej pory
— Jest... pięknie — miauknęła patrząc rozszerzonymi oczyma na krajobraz — muszę tu wziąć kiedyś Sumika... - dodała ciszej.
Na ciszej wypowiedzianą informacje z ust Wir Kawcze Serce uśmiechnęła się delikatnie. To dobrze, że poza siostrami znalazła kogoś z kim udało jej się znaleźć wspólny język. Tylko ciekawe co na to Sroczy Lot? Nie miała żadnych zastrzeżeń do ich przyjaźni?
Chwilę jeszcze tak siedziały na gałęzi napawając się widokiem, po czym świeżo upieczona mentorka pomogła Wir zejść na dół.
Mimo, że Wir chciała najpewniej wpaść w ten cały wir treningu, Kawka zdecydowała, że lepiej będzie aż wrócą już do obozu. W końcu przed młoda kotką było jeszcze sporo czasu, tyle księżyców, aby kuzynka przekazała jej całą swoją wiedzę, którą przekazała jej zastępczyni. Nie chciała też przemęczyć małej istotki na raz tą całą teorią. Odprowadziła kotkę pod legowisko uczniów.
— Idź wcześniej spać — poleciła — Zaczniemy jutrzejszy trening z samego rana. Rześkie powietrze sprawi, że lepiej przyswoisz wiedzę. A też dzięki temu szybciej będziesz wolna, może nawet i przed południem — Posłała jej ciepły uśmiech
<Moja droga uczennico?>
[1133 słów]
[Przyznano 40%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz