- Tu się schowamy – oznajmiła i pokazała im dokładniej całe drzewo. Czyli tu mieli mieszkać przez następne dni, tygodnie, a może nawet księżyce? Ewidentnie na to wychodziło.
***
- Wszystko gotowe – oznajmił Poranek, podchodząc do swojej mentorki. Przez ostatnie godziny starali się jakoś przystosować drzewo do ich obecności. Uporządkowali zioła w odpiewiednim miejscu, zrobili prowizoryczne posłania i rozejrzeli się dookoła, wyszukując niepożądanych niebezpieczeństw. Murmur na jego widok lekko podskoczyła, oglądając się za siebie, lecz gdy tylko ujrzała rude futro swojego ucznia, od razu jej wyraz pyska się zmienił – Wyglądasz na zmęczoną – mruknął kocur i usiadł na ziemi – Powinnaś odpocząć.
- Wszyscy jesteśmy z-zmęczeni – odparła za to, jednak Poranek się nie odezwał. Może i był zmęczony, jednak nawet nie chciał się kłaść. Nie teraz. Najpierw musiał się upewnić, że w okolicy na pewno jest bezpiecznie, by choć trochę zmniejszyć swoje obawy.
- Wolę się rozejrzeć jeszcze po okolicy. Może znajdę coś ciekawego – powiedział w końcu rudy i wbił wzrok w ziemię, nie chcąc by mentorka wyłapała jego zmęczone spojrzenie.
- Chcesz pójść drugi raz? M-Może naprawdę lepiej odpocząć – oznajmiła Murmur – Przyda się to każdemu z nas... W końcu przeszliśmy długą d-drogę – przekonywała.
- Nie jestem zmęczony – skłamał za to Poranek i wstał – Będę się kręcić w okolicy. Wolę mieć pewność, że nic się nie stanie – oznajmił i ruszył przed siebie, zostawiając swoją mentorkę. Minął drzewo, przy którym siedziały jego siostry i poszedł dalej, nie przejmując się coraz większym zmęczeniem. Mijał drzewa i krzewy całe w śniegu. Czuł chłód, lecz na szczęście nie był on tak wielki, by kocurek nie mógł się przejść. W końcu spojrzał w szare, zachmurzone niebo. Był już prawie pewny, że tego dnia będzie sypać śnieg. Westchnął cicho. Gdyby był w obozie, biały puch pewnie nie zrobiłby na nim wielkiego wrażenia, jednak teraz ten biały puch mógł im zagrażać. W głowie pojawiła mu się kolejna myśl. Jednak na pojawienie się śniegu nie mieli wpływu.
***
Siedział sam gdzieś z boku. Wzrok miał wlepiony w ziemię. Słyszał rozmowy swoich sióstr gdzieś z boku, jednak sam nie chciał się do nich dołączyć. Jak zwykle zamiast integracji myślał. Jego głowa była znowu pełna myśli i wszelakich scenariuszy. Każdy z nich był prawdopodobny, a Poranek nie umiał przygotować się na każdy, co też go męczyło. W głowie pojawiła mu się nowa myśl, lecz idealnie wtedy kątem oka zauważył swoją mentorkę. Spojrzał w jej stronę. Wyglądała, jakby coś robiła. Bez chwili do stracenia wstał i podszedł do niej powoli, siadając obok. Wbił w nią wzrok, jak to miał w zwyczaju.
<Murmur?>
[576 słów]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz