„To na zewnątrz... co to jest? To wcale nie jest fajne...” pomyślała, stawiając przednie łapki na miękkim mchu.
Nagle do pomieszczenia wdarły się dwa obce zapachy. Czereśnia natychmiast skryła się na swoim posłaniu, czujnie obserwując wejście. Pierwsza z przybyszy była smukłą, elegancką kotką. Jej futro było niemal całkowicie smoliście czarne, jedynie szyję i brzuch zdobiła biała plama. Miała oczy w kolorze trawy, a na uszach powiewały pędzelki, które od razu przykuły uwagę Czereśni.
Druga kotka, która weszła do żłobka, była w większości biała. Jedynie jej ogon i pyszczek zdobiły czarne plamki. Uszy tej kotki wydały się Czereśni dużo ciekawsze niż u czarnej — były bowiem wygięte do tyłu! Mała kocica aż podniosła się na cztery łapki, chcąc zobaczyć je z bliska. Szybko jednak przysiadła, kiedy jej wzrok przykuł dziwny, czerwony symbol na czole nieznajomej.
Obie kotki uważnie rozejrzały się po pomieszczeniu. Gdy dostrzegły czarną, szylkretową kulkę skuloną na posłaniu, od razu skierowały się w jej stronę. Źrenice Czereśni zwęziły się, a sama kocica cofnęła się o kilka kroków. Białą kotkę Czereśnia kojarzyła — spała z kociętami i często z nimi rozmawiała.
— Witaj, Czereśnio — przywitała się przyjaźnie biała kotka, przysiadając obok kociaka.
Ciemniejsza kotka, intensywnie pachnąca ziołami, wydawała się wyraźnie poirytowana sytuacją. Czereśnia szybko to wyczuła i z uwagą przyglądała się nieznajomej.
— To jest Różana Woń. Jest medykiem Klanu Nocy i pomogła ci, gdy trafiłaś do naszego klanu — wyjaśniła piastunka, spoglądając łagodnie na Czereśnię.
Mała kocica skinęła krótko głową, nadal wpatrując się w Różaną Woń. Z wyglądu jej nie pamiętała, ale zapach wydał się dziwnie znajomy.
— Tak jak mówi Kotewkowy Powiew, leczę koty w tym klanie. Nie mam zamiaru długo tu siedzieć, przyszłam tylko sprawdzić, czy wszystko z tobą w porządku — powiedziała medyczka z wyraźnym znużeniem w głosie.
Kotewkowy Powiew delikatnie popchnęła Czereśnię, by ta stanęła bliżej Różanej Woni. Ciemna kotka przyglądała się jej przez chwilę, po czym zaczęła ją obracać i badać. Czereśnia wyrywała się, robiąc wszystko, by uwolnić się z tej niezręcznej sytuacji. Medyczka przyłożyła uszy do jej klatki piersiowej, a potem nosa. Szybko doszła do wniosku, że kociak jest całkowicie zdrowy.
— Wszystko w porządku, nie słyszę płynów w płucach. Nie ma żadnych ran. A jak wygląda jej apetyt i ogólne rokowania jako kociaka? — zapytała jeszcze medyczka, zanim wyszła ze żłobka.
Czereśnia w tym czasie natychmiast umknęła na swoje posłanie, chowając się w mchu. Zmrużyła oczy i przyglądała się kotce z wyraźną urazą.
— Je całkiem nieźle, szybko przyzwyczaiła się do ryb. A jako kociak... — piastunka urwała na chwilę, spuszczając wzrok na podłogę. — Cóż, jest bardzo cicha, z nikim się nie bawi, choć słyszałam, jak czasem mówi do siebie. Poradzi sobie. Musi tylko oswoić się z nowym otoczeniem — dodała z pewnością w głosie.
Różana Woń skinęła krótko głową, po czym odwróciła się na pięcie i szybkim krokiem opuściła żłobek. Wyglądała na zadowoloną z możliwości powrotu do swoich pozostałych obowiązków.
Czereśnia od razu się uspokoiła, gdy tylko medyczka zniknęła za wyjściem ze żłobka. Przysiadła na mchu i na nowo zaczęła uważnie przyglądać się otoczeniu. Piastunka trwała tuż obok, wyraźnie postanawiając nie opuszczać nowej podopiecznej.
Druga kotka, która weszła do żłobka, była w większości biała. Jedynie jej ogon i pyszczek zdobiły czarne plamki. Uszy tej kotki wydały się Czereśni dużo ciekawsze niż u czarnej — były bowiem wygięte do tyłu! Mała kocica aż podniosła się na cztery łapki, chcąc zobaczyć je z bliska. Szybko jednak przysiadła, kiedy jej wzrok przykuł dziwny, czerwony symbol na czole nieznajomej.
Obie kotki uważnie rozejrzały się po pomieszczeniu. Gdy dostrzegły czarną, szylkretową kulkę skuloną na posłaniu, od razu skierowały się w jej stronę. Źrenice Czereśni zwęziły się, a sama kocica cofnęła się o kilka kroków. Białą kotkę Czereśnia kojarzyła — spała z kociętami i często z nimi rozmawiała.
— Witaj, Czereśnio — przywitała się przyjaźnie biała kotka, przysiadając obok kociaka.
Ciemniejsza kotka, intensywnie pachnąca ziołami, wydawała się wyraźnie poirytowana sytuacją. Czereśnia szybko to wyczuła i z uwagą przyglądała się nieznajomej.
— To jest Różana Woń. Jest medykiem Klanu Nocy i pomogła ci, gdy trafiłaś do naszego klanu — wyjaśniła piastunka, spoglądając łagodnie na Czereśnię.
Mała kocica skinęła krótko głową, nadal wpatrując się w Różaną Woń. Z wyglądu jej nie pamiętała, ale zapach wydał się dziwnie znajomy.
— Tak jak mówi Kotewkowy Powiew, leczę koty w tym klanie. Nie mam zamiaru długo tu siedzieć, przyszłam tylko sprawdzić, czy wszystko z tobą w porządku — powiedziała medyczka z wyraźnym znużeniem w głosie.
Kotewkowy Powiew delikatnie popchnęła Czereśnię, by ta stanęła bliżej Różanej Woni. Ciemna kotka przyglądała się jej przez chwilę, po czym zaczęła ją obracać i badać. Czereśnia wyrywała się, robiąc wszystko, by uwolnić się z tej niezręcznej sytuacji. Medyczka przyłożyła uszy do jej klatki piersiowej, a potem nosa. Szybko doszła do wniosku, że kociak jest całkowicie zdrowy.
— Wszystko w porządku, nie słyszę płynów w płucach. Nie ma żadnych ran. A jak wygląda jej apetyt i ogólne rokowania jako kociaka? — zapytała jeszcze medyczka, zanim wyszła ze żłobka.
Czereśnia w tym czasie natychmiast umknęła na swoje posłanie, chowając się w mchu. Zmrużyła oczy i przyglądała się kotce z wyraźną urazą.
— Je całkiem nieźle, szybko przyzwyczaiła się do ryb. A jako kociak... — piastunka urwała na chwilę, spuszczając wzrok na podłogę. — Cóż, jest bardzo cicha, z nikim się nie bawi, choć słyszałam, jak czasem mówi do siebie. Poradzi sobie. Musi tylko oswoić się z nowym otoczeniem — dodała z pewnością w głosie.
Różana Woń skinęła krótko głową, po czym odwróciła się na pięcie i szybkim krokiem opuściła żłobek. Wyglądała na zadowoloną z możliwości powrotu do swoich pozostałych obowiązków.
Czereśnia od razu się uspokoiła, gdy tylko medyczka zniknęła za wyjściem ze żłobka. Przysiadła na mchu i na nowo zaczęła uważnie przyglądać się otoczeniu. Piastunka trwała tuż obok, wyraźnie postanawiając nie opuszczać nowej podopiecznej.
— Jesteś głodna? — zapytała biało-czarna kocica, spoglądając na Czereśnię. Można było odnieść wrażenie, że zamierza zostać z kociakiem tak długo, jak będzie trzeba.
Czereśnia pokręciła głową, odmawiając. Wstała z posłania, podeszła na środek żłobka i zatrzymała się, wpatrując w coś wiszącego pod sufitem. Była to prowizoryczna „zabawka”, która natychmiast przyciągnęła jej uwagę. Kotewkowy Powiew zauważyła zainteresowanie małej i lekko rozbujała konstrukcję. Na ten widok źrenice Czereśni rozszerzyły się, a koniuszek jej ogonka zadrżał z ekscytacją.
— Skoro nie chcesz jeść, to opowiem ci trochę o Klanie Nocy. Na pewno wiele rzeczy tutaj jest dla ciebie nowe i dziwne — zaproponowała piastunka ciepłym tonem.
Czereśnia spojrzała na nią z uwagą, wyraźnie zainteresowana. Chciała wiedzieć więcej o tym, gdzie się znalazła, kim są te koty i co ją teraz czeka.
Czereśnia pokręciła głową, odmawiając. Wstała z posłania, podeszła na środek żłobka i zatrzymała się, wpatrując w coś wiszącego pod sufitem. Była to prowizoryczna „zabawka”, która natychmiast przyciągnęła jej uwagę. Kotewkowy Powiew zauważyła zainteresowanie małej i lekko rozbujała konstrukcję. Na ten widok źrenice Czereśni rozszerzyły się, a koniuszek jej ogonka zadrżał z ekscytacją.
— Skoro nie chcesz jeść, to opowiem ci trochę o Klanie Nocy. Na pewno wiele rzeczy tutaj jest dla ciebie nowe i dziwne — zaproponowała piastunka ciepłym tonem.
Czereśnia spojrzała na nią z uwagą, wyraźnie zainteresowana. Chciała wiedzieć więcej o tym, gdzie się znalazła, kim są te koty i co ją teraz czeka.
— Naszą przywódczynią jest Srocza Gwiazda. Jak każdy członek jej rodziny, ma na czole czerwony znak lotosu. To właśnie te koty są najważniejsze w klanie, a ich futra najczęściej mają czarno-białe barwy — zaczęła piastunka. — Należymy do Klanu Nocy, ale z czasem poznasz także inne klany. My specjalizujemy się w pływaniu i żyjemy w pobliżu wody. Nasza dieta opiera się głównie na rybach. Inne klany są trochę inne - nie przywiązują takiej wagi do wody jak my — tłumaczyła, delikatnie otulając Czereśnię swoim ogonem.
Mała kotka z napięciem słuchała każdego słowa. Choć była jeszcze bardzo młoda, zdawała się rozumieć wszystko, co mówiła piastunka. Po wypadku nie pamiętała nic ze swojego wcześniejszego życia, ale było możliwe, że z czasem odzyska wspomnienia. Na razie wszystko, co usłyszała, przyjmowała za pewnik. Jednak prędzej czy później zacznie analizować te informacje na własną łapę.
— W każdym klanie są różne role, które pełnią koty. Najwyższą rangą jest przywódca. Ich imię zawsze zawiera człon „Gwiazda”. Przywódca rządzi klanem, czuwa nad nami, ustala zasady, przeprowadza ceremonie i reprezentuje klan na zgromadzeniach — kontynuowała piastunka. Po krótkiej przerwie dodała: — O tych rzeczach opowiem ci jeszcze później. Teraz skupmy się na najważniejszych rolach.
Kotewkowy Powiew na moment się zawahała, zastanawiając się, czy nie przekazuje za dużo informacji naraz. Jednak jedno spojrzenie w bystre, skupione oczy Czereśni upewniło ją, że kociak jest w stanie wszystko zrozumieć.
— Zastępca to kot, który po śmierci przywódcy przejmuje jego obowiązki. Wyznacza patrole i pełni funkcje wojownika — przerwała na moment, by zaczerpnąć powietrza. — Medyk, czyli w naszym przypadku Różana Woń, to kot zajmujący się leczeniem. Zna zioła i choroby. Uczeń medyka to kot szkolący się na tę rolę, a jego drugi człon imienia to Łapa — dodała, robiąc krótką pauzę, by Czereśnia mogła przyswoić nowe informacje.
Mała szylkretka ugniatała swój ogonek łapkami, patrząc gdzieś w przestrzeń. Jak dotąd wszystko wydawało jej się sensowne.
— Asystent medyka to kot, który pomaga medykowi w codziennych obowiązkach. Wojownicy to najliczniejsza grupa w klanie. Polują, patrolują granice, walczą i trenują uczniów. Uczniowie, tak jak wspomniałam, mają w imieniu człon Łapa. Ty także zostaniesz uczniem, gdy skończysz sześć księżyców — kontynuowała, przerywając na moment, by oblizać futro na piersi. — Królowe to kotki w ciąży lub takie, które karmią młode. Kociaki to najmłodsze koty, które nie osiągnęły jeszcze sześciu księżyców - do tej grupy należysz właśnie ty. Starsi to koty zbyt wiekowe, by wypełniać swoje dawne obowiązki. No i jeszcze jest moja rola, piastunka. Opiekuję się kociakami i ich matkami — zakończyła z ciepłym uśmiechem.
Kotewkowy Powiew delikatnie poruszyła „zabawką” wiszącą pod sufitem, ale Czereśnia nie zareagowała. Wciąż wpatrywała się w ściany żłobka, wyraźnie pogrążona w myślach. Po chwili ziewnęła szeroko, a potem bez słowa wróciła na swoje posłanie i zwinęła się w kłębek. Piastunka podeszła bliżej, chcąc upewnić się, że kociak czuje się komfortowo.
— Dzisiaj jest chłodno. Może chcesz, żebym spała z tobą? — zapytała łagodnie, nie chcąc narzucać swojej obecności.
Czereśnia spojrzała na nią z uśmiechem.
— Jasne — miauknęła cicho. Jej głos, choć wciąż kocięcy, brzmiał zaskakująco płynnie i spokojnie.
Kotewkowy Powiew od razu ułożyła się obok kociaka, otulając go swoim ciepłem. Tymczasem Czereśnia w myślach powtarzała sobie wszystkie informacje, które dziś usłyszała. Nie minęło wiele czasu, gdy jej powieki zaczęły opadać. Wkrótce zasnęła głębokim i spokojnym snem.
Mała kotka z napięciem słuchała każdego słowa. Choć była jeszcze bardzo młoda, zdawała się rozumieć wszystko, co mówiła piastunka. Po wypadku nie pamiętała nic ze swojego wcześniejszego życia, ale było możliwe, że z czasem odzyska wspomnienia. Na razie wszystko, co usłyszała, przyjmowała za pewnik. Jednak prędzej czy później zacznie analizować te informacje na własną łapę.
— W każdym klanie są różne role, które pełnią koty. Najwyższą rangą jest przywódca. Ich imię zawsze zawiera człon „Gwiazda”. Przywódca rządzi klanem, czuwa nad nami, ustala zasady, przeprowadza ceremonie i reprezentuje klan na zgromadzeniach — kontynuowała piastunka. Po krótkiej przerwie dodała: — O tych rzeczach opowiem ci jeszcze później. Teraz skupmy się na najważniejszych rolach.
Kotewkowy Powiew na moment się zawahała, zastanawiając się, czy nie przekazuje za dużo informacji naraz. Jednak jedno spojrzenie w bystre, skupione oczy Czereśni upewniło ją, że kociak jest w stanie wszystko zrozumieć.
— Zastępca to kot, który po śmierci przywódcy przejmuje jego obowiązki. Wyznacza patrole i pełni funkcje wojownika — przerwała na moment, by zaczerpnąć powietrza. — Medyk, czyli w naszym przypadku Różana Woń, to kot zajmujący się leczeniem. Zna zioła i choroby. Uczeń medyka to kot szkolący się na tę rolę, a jego drugi człon imienia to Łapa — dodała, robiąc krótką pauzę, by Czereśnia mogła przyswoić nowe informacje.
Mała szylkretka ugniatała swój ogonek łapkami, patrząc gdzieś w przestrzeń. Jak dotąd wszystko wydawało jej się sensowne.
— Asystent medyka to kot, który pomaga medykowi w codziennych obowiązkach. Wojownicy to najliczniejsza grupa w klanie. Polują, patrolują granice, walczą i trenują uczniów. Uczniowie, tak jak wspomniałam, mają w imieniu człon Łapa. Ty także zostaniesz uczniem, gdy skończysz sześć księżyców — kontynuowała, przerywając na moment, by oblizać futro na piersi. — Królowe to kotki w ciąży lub takie, które karmią młode. Kociaki to najmłodsze koty, które nie osiągnęły jeszcze sześciu księżyców - do tej grupy należysz właśnie ty. Starsi to koty zbyt wiekowe, by wypełniać swoje dawne obowiązki. No i jeszcze jest moja rola, piastunka. Opiekuję się kociakami i ich matkami — zakończyła z ciepłym uśmiechem.
Kotewkowy Powiew delikatnie poruszyła „zabawką” wiszącą pod sufitem, ale Czereśnia nie zareagowała. Wciąż wpatrywała się w ściany żłobka, wyraźnie pogrążona w myślach. Po chwili ziewnęła szeroko, a potem bez słowa wróciła na swoje posłanie i zwinęła się w kłębek. Piastunka podeszła bliżej, chcąc upewnić się, że kociak czuje się komfortowo.
— Dzisiaj jest chłodno. Może chcesz, żebym spała z tobą? — zapytała łagodnie, nie chcąc narzucać swojej obecności.
Czereśnia spojrzała na nią z uśmiechem.
— Jasne — miauknęła cicho. Jej głos, choć wciąż kocięcy, brzmiał zaskakująco płynnie i spokojnie.
Kotewkowy Powiew od razu ułożyła się obok kociaka, otulając go swoim ciepłem. Tymczasem Czereśnia w myślach powtarzała sobie wszystkie informacje, które dziś usłyszała. Nie minęło wiele czasu, gdy jej powieki zaczęły opadać. Wkrótce zasnęła głębokim i spokojnym snem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz