Orzeszka cały czas przypatrywała się mianowaniu przyjaciela. Gdy jego matka podeszła mu pogratulować, szybko pomknęła po kwiaty które wcześniej pozbierała. Kurka też gdzieś zniknął, lecz postanowiła się tym nie przejmować. Kiedy wróciła, podeszła do przyjaciela wołając:
- Jabłkowa łapo! Mam coś dla ciebie. - oznajmiła trzymając w pyszczku bukiet.
- Dziękuję - wymruczał przyjaciel.
Kotka wplotła kwiaty w jego półdługie futro. Zamruczała z zadowoleniem.
- To bardzo miłe, że… - zaczął uczeń, lecz jego wypowiedź została przerwana przez pełen wściekłości wrzask.
- TY GŁUPIA KUPO FUTRA!
Kotka wiedziała od razu, że to głos jej brata. Postanowiła go ignorować. Ale gdy zobaczyła przerażone oczy przyjaciela, ciekawość wzięła górę. Obróciła lekko głowę. Zobaczyła Kurkę trzymającego pęk jaskrów. Ogarnęła ją wściekłość. Jabłkowa łapa pisnął coś jeszcze, ale go nie usłyszała. Jak on mógł ją skopiować! Skoczyła do brata i zaczęła go okrążać.
- Mysi bobek! - wyzwała go.
- Lizuska!
- Głupiec!
- Kozi Bobek!
- Śmierdziel! - i w tym momencie przegięła.
Wrzosowa Polana słysząc to natychmiast podeszła do kociąt, zdenerwowana słowami córki.
- Spokój! - zażądała - Rozejść mi się natychmiast!
Orzeszka spojrzała na nią wściekła. Co z tego że kilka wschodów wcześniej była dla niego miła? Przecież musiała się zemścić! Uciekła obrażona i usiadła między korzeniami drzewa. Kurka odszedł z matką do kociarni.
Szylkretka dopiero teraz zorientowała się, iż całą ich akcję obserwował Aroniowa Gwiazda z wyższych gałęzi. Na jego pysku malowało się zdenerwowanie, ale też i rozbawienie całą sprawą. Na szczęście nie zganił jej, tylko schował się w swoim legowisku. Zauważyła też, że Jabłkowa Łapa zniknął. Nudziło się jej, więc postanowiła go odszukać. Chwilę węszyła po ziemi, i znalazła jego zapach. Podążała zanim. Wyczuwała też innego kota. Zapewne był to jego mentor, Oszronione Futro. Lubiła tego gościa. Nagle usłyszała głos:
- I tam za rzeką, kończą się nasze granice. Zapamiętasz to?
Kotka zdziwiła się. Doszła aż do rzeki? Ale najważniejsze było to, że ich znalazła. Para ruszyła w drogę powrotną. Czekoladowa cały czas skradała się za drzewami i wyższymi krzewami. Umiała poruszać się całkowicie bezgłośnie i dawało jej to pewną przewagę. Lecz nagle nadepnęła na gałązkę i zrobiła hałas.
- Kto tam jest? Pokaż się! - usłyszała niespokojny głos Oszronionego Futra.
Orzeszka niechętnie wyszła z krzaków. Zastała zdziwione spojrzenia kocurów.
- Orzeszka!? - spytał zaskoczony Jabłkowa Łapa.
Jego mentor poszedł do kotki i podniósł ją, chwytając za kark.
- Trzeba się zanieść do matki. Wolę nie wiedzieć jak się tu znalazłaś...
- Proszę nie! Nie chcę być znowu zamknięta... - błagała go.
<Jabłkowa Łapo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz