- Księżyc! - wrzasnął kocur, biegnąc za kociakiem. Młody nawet się za nim ni spojrzał, po prostu nieudolnie próbował się przedostać na drugą stronę Drogi Grzmotu. Niebieskooki szybko dogonił czarno-białego, wziął go za luźną skórę na karku i ignorując protesty młodzika paroma susami przeskoczył na drugi koniec twardej i nieprzyjemnej pod łapami drogi.
- Fajnie, że mnie przeniosłeś, ale teraz mógłbyś łaskawie mnie odstawiać i zniknąć z mojej drogi?!- krzyknął kocurek, wymachując łapakami. Mały Synek zmarszczył nos i poruszył wąsami, słysząc ton małego, jednak postawił go na ziemi i spojrzał w jego duże, zielone ślepia.
- Księżycu, posłuchaj. Przed chwilą mogłeś skończyć swój krótki żywot rozdeptany przez potwora. Słyszałeś w ogóle o czymś takim?
- Pff, nie i nie potrzebuję! Ten "potwór" nie zrobiłby krzywdy takiemu superowemu kotowi jak ja! - powiedział maluch z wyższością. Oba kocury poczuły drżenie pod łapami. Wyraz syna Czereśni wskazywał na to, że ten lekko się przestraszył, a widząc ogromną bestię przebiegającą za uczniem medyka zrobił wielkie oczy.
- Czy to był ten potwór?
- Tak. - miauknął Mały, nie kryjąc swojego rozbawienia. Sam nie przepadał za tym czymś, czym były potwory dwunożnych, jednak chcąc zrobić wrażenie na młodszym, ukrył to. Może wtedy maluch go posłucha. Synek nie rozumiał, co jest z tym klanem nie tak. Już trzeci kociak chce z niego uciec. Najpierw był Srebrny, któremu się to udało i teraz żył sobie w klanie Nocy z Żwirką i jakimś biało-rudym kocurem. Później był Oset, który chciał sobie pozwiedzać las, a teraz Księżyc, który chciał... w sumie nawet srebrno-biały tego nie wiedział.
- Właściwie, młody, co ty chcesz zobaczyć poza klanem Lisa?
<Księżyc?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz