W taki dzień jak ten grzechem było nie wyjść poza obóz. Monotonny śnieżny krajobraz już na dobre zniknął, zastępując go soczystą zielenią liści oraz traw. Ciepły blask promieni słonecznych na futrze sprawiał, że aż chciało się wypoczywać w ich świetle.
– I pamiętajcie, obserwujemy was – mruknął Ostry Kieł, wpatrując się w dwójkę uczniów.
Wschodzącą Łapę czekało jednak kolejne sprawdzające zadanie, które pozwoli jej na zostanie wojowniczką. Spadający Liść ostatnimi czasy jakby na siłę próbuje dawać jej jak najwięcej zadań. Nie sądziła, że jest aż tak niepojęta czy może nie spełnia jeszcze odpowiednich warunków, ale przecież jeszcze niedawno Wierzbowe Serce mówiła jej, że w najbliższym czasie powie Niedźwiedziej Gwieździe, że jest już gotowa! Więc raczej aż tak nieumiejętnie nie poluje, prawda?
Wschodzącą Łapę przeszedł dreszcz, widząc jakim przenikliwym spojrzeniem uraczył ją i Szumiącą Łapę Ostry Kieł. Kocur szybko jednak zmienił swoją ekspresję pyska na łagodniejszą, jakby zauważając zawahanie się szylkretki.
– Oczywiście nie zawracajcie sobie nami głowy, powinniście być skupieni na swoim zadaniu – mruknął ciepło, kątem oka spoglądając na uśmiechniętą Wierzbę.
Kotka zawsze zastanawiała się, jak to możliwe, że mimo strasznie surowego pyska i bijącej od niego siły, wojownik jest praktycznie taki sam jak Wierzbowe Serce. Znaczy, dobrze wiedziała, że nie powinno się oceniać kota po wyglądzie, bo to niegrzeczne. Gdyby tylko na początku szybciej go poznała, miałaby o nim zgoła odmienne zdanie.
Szumiąca Łapa zdawał się zbytnio nie przejmować tym, co mówił jego mentor, rozglądając się zaciekawiony na boki. Kotka widziała jednak, że kocur oboje uszu ma zwrócone w stronę pointa. Mimo że wyglądał już bardziej jak wojownik, nadal posiadał w sobie jeszcze trochę uroku dopiero zaczynającego uczniaka. Przerastał Wschodzącą Łapę o prawie całą głowę, a wielkością zaczynał dorównywać
– To róbcie swoje! – miauknęła wesoło Wierzbowe Serce, posyłając terminatorom ciepłe spojrzenie, po czym poszła za oddalającym się Ostrym Kłem.
Gdy zniknęli w krzakach, Szumiąca Łapa westchnął znudzony, przeciągając się na skałce.
– Jak długo jeszcze będziemy czekać na mianowanie – mruknął zbulwersowany – Już dawno powinniśmy zostać wojownikami…
Wschodząca Łapa spojrzała na brata zatroskana, po czym wstała i usiadła obok niego tak, że stykali się bokami.
– Co poradzisz, braciszku – zamruczała ciepło – Jeszcze chwila i nimi zostaniemy, mówię ci! – zawołała, próbując dodać otuchy Szumiącej Łapie.
– Tak sądzisz? – spojrzał na nią z nadzieją w oczach koloru soczystej trawy.
Rudy kocur uśmiechnął się do niej promiennie, po czym szybko podniósł się do pionu.
Jednak po kilku biciach serca całkowicie stracił koncentrację, wodząc wzrokiem za małym żółtym motylkiem po drugiej stronie polanki. Wschodząca Łapa obserwowała swojego brata przez cały ten czas, po czym zachichotała cicho na sam koniec.
– Chodź wielkoludzie – miauknęła wesoło kotka, szturchając kocura w bok – im bardziej się wykażemy, tym szybciej będziemy wojownikami!
Kocur spojrzał na nią z ukosa, zrównując się z nią.
– Tym szybciej będziesz mogła spać z Czarnym Potokiem w jednym legowisku, hm? – miauknął do niej, uśmiechając się niewinnie.
Kotka zaryła ciemnymi łapami w ziemię, podnosząc głowę do góry.
– N–nie o to chodzi... – mruknęła speszona, próbując na powrót ułożyć myśli w swojej głowie. Aż tak widać, że brakuje jej kocura w legowisku? Po części jest to prawda, jednak jej głównym celem jest to, by przysłużyć się klanowi jako dobra wojowniczka!
– Jaasne... – mruknął, posyłając jej sugestywne spojrzenie – No dobrze, skoro tak mówisz...
Kotce zrobiło się nagle niewygodnie we własnym futrze. Głupie myśli zaprzątały jej głowę, odciągając zmysły od danego celu.
– Jak myślisz, jakie dostaniemy imiona? – zapytał kocur, drepcząc tuż obok zamyślonej siostry – Szumiący Pazur albo Szumiący Kieł, takie mocne imię!
Wybita z rytmu Wschodząca Łapa spojrzała na niego zdziwiona, jednak szybko dołączyła do jego podniecenia.
– Ja myślałam o czymś wielkim...
– Pewnie dostaniesz typowo dziewczyńskie – parsknął cicho – Wschodzący Kwiatek.
Szylkretka spojrzała na niego z udawanym wyrzutem, po czym pokręciła głową.
– Nie, nie, nie – miauknęła wesoło, kręcąc głową – Wschodzący Jastrząb! – miauknęła, przypadając do ziemi na szeroko rozstawionych łapach.
Szumiąca Łapa zaniósł się nagłym śmiechem, po czym dostał od niego czkawki.
Kotka uśmiechnęła się złośliwie, próbując nie prychnąć śmiechem za każdym razem, gdy słyszała jego czkanie.
– Szumiący Parsk!
Kocur trącił ją w bark, na co szylkretka ruszyła przed siebie, uciekając. Po chwili kotka leżała w małej kałuży błota, potykając się wcześniej o wystający kamień. Westchnęła zbolale, widząc jak jej długie futerko, zaczęło zlepiać się w małe kołtuny. Szumiąca Łapa podbiegł do niej, by po chwili zaśmiać się serdecznie.
– Wschodząca Ciamajda! – odgryzł się jej kocur, podchodząc do niej i pomagając jej wyjść z błotnistej zasadzki.
Podziękowała mu szybko skinieniem głowy, by po chwili wytknąć mu język i ruszyć szybko do przodu.
– Zobaczymy, kto zostanie ciapą, kiedy złapie więcej piszczek niż ty! – miauknęła, podnosząc dumnie głowę.
Kocurek splunął w bok, uśmiechając się szelmowsko.
– Wyzwanie przyjęte! – mruknął pewny siebie.
W oczach dwójki rodzeństwa zabłysnęły wesołe ogniki, po czym oboje wskoczyli między krzaki, ruszając na łowy.
Obserwująca ich z góry Wierzbowe Serce zamruczała rozbawiona.
– Oni nie wiedzą, że za kilka wschodów słońca zostaną wojownikami, prawda? – zapytała siedzącego tuż obok niej Ostrego Kła.
– Tak i niech tak zostanie, przynajmniej nie rozleniwią się na sam koniec szkolenia – mruknął gardłowo, po chwili spoglądając na swoją partnerkę – A ja wreszcie będę mógł na spokojnie coś przemyśleć…
Po całym dniu spędzonym na łowach, z pyskami wypełnionymi piórami złapanych ptaków, rodzeństwo szło przodem z wysoko podniesionymi ogonami, wracając razem z mentorami. W międzyczasie trafili również na Żądlącą Łapę z Omszoną Skórą, którzyrównież byli na polowaniu.
Wojownicy szli z tyłu, wymieniając się uwagami dotyczącymi uczniów, tak by nie słyszeli ich rozmowy. Zgodnie ustalili, że jedno z nich pójdzie dziś od razu do Niedźwiedziej Gwiazdy zdać raport z gotowości uczniów na mianowanie.
Trójka dzieci Zabluszczonego Futerka i Borsuczego Cienia zeszła dumnie po ścieżce, kierując się wprost do stosu ze zwierzyną. Odłożyli złapane piszczki, po czym skierowali się od razu do swojego legowiska, zabierając ze sobą coś do jedzenia. Byli okropnie zmęczeni, głodni oraz bardzo zadowoleni z dzisiejszego dnia. Wschodząca Łapa zjadła szybko swoją porcję. Futerko postanowiła wyczyścić jutro, nie mając już siły na wykruszanie zeschniętej ziemi. Chciała jeszcze pójść porozmawiać z Czarnym Potokiem, jednak gdy tylko położyła się na swoim posłaniu, jej powieki mimowolnie opadły. Po chwili zasnęła jak dziecko między bratem a siostrą, uśmiechając się przez sen.
CDN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz