Jagodowa Łapa zgodnie z prośbą pojawiła się punktualnie, lustrując swoją mentorkę radosnymi, żółtymi oczami. Bo lekkich wibracjach wyczuła podniecenie uczennicy.
- Chodź, mam dla ciebie ważne zadanie na dziś. - obie kotki wyszły z opustoszałego jeszcze obozu i kierowały się w stronę rzeki, dokładniej pewnego miejsca, które Pianka wraz ze swoją nieśmiertelną kompanią: Żwirową Ścieżką, Rozżarzonym Popiołem i ich uczniami znaleźli podczas wspólnego wypadu na łowienie ryb. Było ono wręcz cudowne i od tamtego czasu zawsze tu wracała. Pokazała je też Jagodowej Łapie, by również mogła korzystać z niego jako wojowniczka i mentorka.
- Co będziemy robić? - zapytała zaciekawiona liliowa kotka.
- Zobaczysz. Zdradzę ci tyle, że zamierzam przyśpieszyć nasz trening, a dokładniej sprawdzić, co już umiesz, aby nie wracać się do podstaw w późniejszym czasie. - odparła. - No aż nie wierzę, że ten niepoprawny rudzielec już zdążył wyszkolić drugiego kota, a jest tylko trochę starszy ode mnie! Co za wredna kupa futra! - zaczęła nagle mruczeć do siebie. Jagodowa Łapa zaczęła chichotać.
- Przecież prawie płakałaś ze wzruszenia na mianowaniu Srebrnego Poroża, a gratulowałaś jego mentorowi więcej razy niż ryb jest w rzece! A może... O! On ci się podoba! - gdyby koty się rumieniły, to Pianka puściłaby buraka w tym momencie. Na te słowa otworzyła szeroko oczy, zesztywniała i przez wielki, usatysfakcjonowany uśmiech liliowej zrobiło jej się gorąco. - Widzę, że miałam rację! - krzyknęła radośnie.
- Żadnej racji nie masz! A za to nagrabiłaś sobie teraz nieźle i uwierz mi, wrócisz cała oblepiona błotem! - burknęła zażenowana.
- Ale przecież wszyscy widzą, jak się na niego patrzysz! - nie ustępowała kotka.
- On nie był i nigdy nie będzie mi przeznaczony. Poza tym jest moim kuzynem. A to mianowanie... ja po prostu przeżywam każde ważne wydarzenie w klanie! Na kim mam się skupiać jak nie na Klanie Nocy? To jest moja rodzina! - wykrzyknęła desperacko, ale po chwili się opanowała. - A teraz koniec gadania, bo tracisz cenny czas.
- Czas na co?
- Na złowienie posiłku dla całego klanu.
- Że co? - uczennica otworzyła oczy ze zdumienia. - A-ale to niemożliwe! Ja sama?
- Tak, ty sama. A jak ci się nie uda to zapewniam cię, że nigdy nie zostaniesz wojownikiem! - rzekła ostro, ale zanim kotka zdążyłaby się załamać, puściła jej oczko i dodała łagodniejszym tonem: - Po prostu się postaraj, dobra?
***
Szczerze powiedziawszy, Spieniona była pod wrażeniem, ile ryb złowiła młoda Jagodowa Łapa. Posłała jej pod koniec aprobujące spojrzenie, a ta odwzajemniła to uśmiechem.
Gdy dotarły do obozu, ledwo niosąc te wszystkie ryby, zauważyły wielkie poruszenie w obozie. Szybko odstawiły zdobycze na stertę i podbiegły do pierwszego lepszego kota.
- Żurawinowy Krzew rodzi! - dowiedziały się od młodego ucznia, Lwiej Łapy. Pianka szybko pobiegła do żłobka, by być przy koleżance. Na szczęście nikt jej nie wygonił. Po pewnym czasie, nareszcie na świat przyszły trzy piękne kulki. Kocica wzruszona nadała im imiona - każde było po części związane z wodą. Jednego malucha chciała nazwać Pianką, ale za namową pręgowanej córki Pszczelego Miodu zrezygnowała i obdarzyła kotkę imieniem Łezka.
A nasza kochana niebieskawa wojowniczka już obmyślała, jak zaciągnąć tutaj Żara. Niech się uczy. Dla Żwirki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz