- Po-pomóż! - pisnął. W końcu natrafiła na chude ciałko i wyciągnęła drobnego kocurka z opresji.
- Wszystko dobrze, mały? - spytała, wyszukując na jego skórze choć najmniejszej ranki. Bez zastanowienia liznęła go troskliwie po łebku, sama dziwiąc się swojej reakcji. No cóż, zdążyła już trochę polubić tego aspołecznego chudzielca. Maluch lekko zadrżał, ale pokiwał główką.
Orzeł owinęła go puszystym ogonkiem, kładąc się obok i lekko mrucząc. Przymknęła zmęczone oczy i usnęła.
Obudziło ją wesołe wołanie. Marzyła, by już nigdy w życiu go nie usłyszeć, ale, niestety, takie marzenia rzadko kiedy się spełniają. Dwunogi nie mogłyby przecież ot tak wyparować, jak na życzenie. Zastanawiała się przez chwilę, czy lepiej pójść i okazać im, jak bardzo ich nienawidzi, czy zostać tu i czekać aż łaskawie przyjdą tu sami. Wybrała opcję pierwszą i niechętnie zwlekła się z posłania, ciągnąc ogon po ziemi. Mozolnie zeszła po schodach, patrząc przed siebie, aby przypadkiem młoda piechurka nie zaatakowała jej zza ścianki.
W końcu dumnie wparadowała do przestronnego pomieszczenia, obrzucając nierozumne stworzenia wzrokiem pełnym wyższości i pogardy. Samiec dwunożnych zamruczał coś pod nosem, śmiejąc się do swojej partnerki.
- Też coś - warknęła - z czego oni się tak chichrają, gdy wchodzę?
Podeszła do zielonej miseczki i zmarszczyła nos. Zero wyczucia. Jak zwykle te paskudne mysie bobki. Oh, gdyby tylko mogła się stąd wyrwać, choć na moment...
- Parszywe kreatury, zapłacą mi za tą znie - przerwała, widząc małego, wpatrującego się w nią osłupiałym wzrokiem - już nic.
Uśmiechnęła się najszczerzej, jak potrafiła i podeszła do kociaka.
- Hej, wszystko dobrze, mały? Trzęsiesz się - zamruczała, nieco zaniepokojona. Znów się jej wystraszył?
- T-tak - odparł, patrząc w ziemię.
<Lavik? Wyszło beznadziejne, nie bij>
Ale słodziutko *.*
OdpowiedzUsuń