Udało mu się. Nareszcie wyciągnął Żara na trening. Nie było to wcale łatwe, patrząc na emocjonalny stan kocura, rudy jednak sam stwierdził, że nie powinien zaniedbywać ucznia. Srebrna Łapa z początku okropnie się cieszył. W końcu, nareszcie się gdzieś ruszą! Brakowało mu bardzo czasu spędzanego wraz z van'em na treningach. Robienie z siebie szarmanckiego idioty nie było tak fajne, bez drugiego szarmanckiego idioty do kompletu. Rozżarzony Popiół winien był jednak zmienić imię na Zgaszony Popiół! Cały czas pomrukiwał coś jedynie, ze smętną miną. Młody siedział teraz przed nim, na trawie, obserwując smętne, pomarańczowe oczy. Co jest, z rudzielcami Klanu Nocy? Czemu jeśli mają rude znaczenia na futrze, to ich oczy również są takie? Takie myśli przechodziły przez dość postawny kufer, czekając na słowa mentora.
– No dobrze... To powiedz mi teraz, jak działa system mysz, ptak, zając – zapytał. Srebrna Łapa ze zgroszeniem wywrócił oczami, słysząc to.
– Żartujesz sobie, prawda? – zapytał. – O takie rzeczy wypytuje się świeżo-mianowanych – mruknął pod nosem. Pomarańczowe uszy, zdające się błyszczeć w blasku słońca, poruszyły się nieznacznie, a kocur zmarszczył nos.
– Sprawdzam, czyś się nie cofnął, odkąd mieliśmy przerwę – wytłumaczył sucho. Srebrna Łapa bardzo chciałby go oskarżyć o niewłaściwy ton i podejście, w końcu to była taka wesoła, śmieszkowata klucha, przed całym tym zajściem. Nie mógł jednak. Rozumiał, a przynajmniej starał się rozumieć swego nauczyciela. Był smutny. Najzwyczajniej w świecie, smutny. Gdyby uczeń kiedykolwiek kochał swoje rodzeństwo, a potem je stracił, czułby to samo. Może i Żar był irytujący, ale to nie jego wina. Co nie znaczy, że cętkowany tak po prostu zostawi sprawę. Mowy nie ma!
– Zając Cię usłyszy, mysz wyczuje, ptak zobaczy – burknął. Starszy kocur kiwnął głową, potwierdzając jego słowa. Srerbna Łapa nawet nie uśmiechnął się pod nosem. To była jakaś kpina.
– No dobrze... To powiedz mi teraz, jak działa system mysz, ptak, zając – zapytał. Srebrna Łapa ze zgroszeniem wywrócił oczami, słysząc to.
– Żartujesz sobie, prawda? – zapytał. – O takie rzeczy wypytuje się świeżo-mianowanych – mruknął pod nosem. Pomarańczowe uszy, zdające się błyszczeć w blasku słońca, poruszyły się nieznacznie, a kocur zmarszczył nos.
– Sprawdzam, czyś się nie cofnął, odkąd mieliśmy przerwę – wytłumaczył sucho. Srebrna Łapa bardzo chciałby go oskarżyć o niewłaściwy ton i podejście, w końcu to była taka wesoła, śmieszkowata klucha, przed całym tym zajściem. Nie mógł jednak. Rozumiał, a przynajmniej starał się rozumieć swego nauczyciela. Był smutny. Najzwyczajniej w świecie, smutny. Gdyby uczeń kiedykolwiek kochał swoje rodzeństwo, a potem je stracił, czułby to samo. Może i Żar był irytujący, ale to nie jego wina. Co nie znaczy, że cętkowany tak po prostu zostawi sprawę. Mowy nie ma!
– Zając Cię usłyszy, mysz wyczuje, ptak zobaczy – burknął. Starszy kocur kiwnął głową, potwierdzając jego słowa. Srerbna Łapa nawet nie uśmiechnął się pod nosem. To była jakaś kpina.
~*~
Wracali do obozu nazbyt durno, zbyt wolno. Młody nie mógł tego znieść. To nie było w jego stylu, on chciał dokazywać, nie spacerować. Co prawda, myślał nad zabraniem gdzieś kiedyś Jagodowej Łapy, ale... Kiedyś to nie teraz, prawda? A on nie zamierzał dostosowywać swojego kroku pod rudego zgreda w gburowatym nastroju, jak bardzo by go nie uwielbiał. Przez moment patrzył na swojego mentora, po czym uśmiechnął się pod nosem.
– Berek! – zawołał, tykając Żara łapą. Wojownik drgnął zdziwiony, ocknął się jednak dopiero, gdy dojrzał swego terminatora uciekającego w kierunku przeciwnym do obozu.
– Srebrna Łapo! Przestań sobie żartować! – zawołał za nim, widząc jednak, że to także nie skutkuje, zerwał się do biegu. Nie może mu przecież pozwolić ot co bezpiecznie się szlajać, to kociak! Srebrny sadził duże susy. Wiedział, że delikwent jest szybki, o wiele szybszy od niego. Zaraz go złapie. Nie chciał jednak łatwo się poddawać. Czuł przyjemny wiatr na futrze, biegnąc przed siebie. Za nim rozległ się skok, a po chwili coś przygwoździło go do ziemi.
– Gdybyś był zwierzyną, byłbyś martwą zwierzyną – odparł kocur, a Srebrna Łapa ze zdumieniem odkrył w nim nutkę rozbawienia. Śmiech. Do głowy od razu wpadł mu pomysł. Ogon kocura znajdował się mniej więcej na brzuszku mentora. To też przystąpił on do ataku... Łaskocząc biednego Żara.
– Srebrna Łapo! Prze-
Zza pleców kotów także rozległ się śmiech. Obaj odwrócili się, widząc dymną kotkę, trzymającą w pysku rybę. Żwirowa Ścieżka. Srebrna Łapa uśmiechnął się promiennie.
– Co ja widzę... Mój wspaniały mentor daje terminatorowi sobą pomiatać? Ładnie, ładnie... – mruknęła z rozbawieniem, odłożywszy zdobycz.
– Berek! – zawołał, tykając Żara łapą. Wojownik drgnął zdziwiony, ocknął się jednak dopiero, gdy dojrzał swego terminatora uciekającego w kierunku przeciwnym do obozu.
– Srebrna Łapo! Przestań sobie żartować! – zawołał za nim, widząc jednak, że to także nie skutkuje, zerwał się do biegu. Nie może mu przecież pozwolić ot co bezpiecznie się szlajać, to kociak! Srebrny sadził duże susy. Wiedział, że delikwent jest szybki, o wiele szybszy od niego. Zaraz go złapie. Nie chciał jednak łatwo się poddawać. Czuł przyjemny wiatr na futrze, biegnąc przed siebie. Za nim rozległ się skok, a po chwili coś przygwoździło go do ziemi.
– Gdybyś był zwierzyną, byłbyś martwą zwierzyną – odparł kocur, a Srebrna Łapa ze zdumieniem odkrył w nim nutkę rozbawienia. Śmiech. Do głowy od razu wpadł mu pomysł. Ogon kocura znajdował się mniej więcej na brzuszku mentora. To też przystąpił on do ataku... Łaskocząc biednego Żara.
– Srebrna Łapo! Prze-
Zza pleców kotów także rozległ się śmiech. Obaj odwrócili się, widząc dymną kotkę, trzymającą w pysku rybę. Żwirowa Ścieżka. Srebrna Łapa uśmiechnął się promiennie.
– Co ja widzę... Mój wspaniały mentor daje terminatorowi sobą pomiatać? Ładnie, ładnie... – mruknęła z rozbawieniem, odłożywszy zdobycz.
<Żwirka?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz