— Witaj Miodowa Łapo, dzisiaj nauczę cię polować, tak więc już chodźmy zacząć. — powiedziała, po czym wyszła z obozu, a jej uczeń za nią. Kocur miał czasami jej dosyć, w końcu była dla niego na tyle złośliwa i wredna, że czasem miał ochotę od niej uciec, lecz pewnie naskarżyłaby potem do Sosnowej Gwiazdy, czyli ich przywódczyni, która nie miała równo pod sufitem. Zwłaszcza że po sytuacji ze Skarabeuszową Łapą jeszcze bardziej była dla niego nieprzewidywalna, dlatego tęsknił za czasami Wieczornej Gwiazdy, gdzie czuł się bardziej bezpiecznie w swoim klanie, ale to był tylko sen, o którym mógłby pomarzyć. Koty nadal snuły się po lesie, a Miodek przeklinał w myślach swoją znienawidzoną przywódczynie, dopóki Borsucza Puszcza się nie zatrzymała.
— Dobrze, to tutaj zaczniemy od najważniejszej rzeczy, musisz nauczyć się pozycji łowieckiej, a następnie jak się poruszać w niej, by potem ją zastosować podczas polowania — Kotka odeszła od kocura, by zachować duży odstęp, ugięła łapy, a jej brzuch prawie nie dotykał powierzchni, po czym zniżyła głowę i ogon w linii prostej, choć ogon był niżej, ale i tak nie dotykał ziemi. Przeszła ona kawałek, po czym popatrzyła na kocura.
— Teraz demonstruje ci pozycję łowiecką, żeby była poprawna, musisz ugiąć łapy, tak, by twój brzuch nie dotykał ziemi, a następnie zrównać ogon i głowę w linii prostej, by nie były widoczne. Teraz spróbuj, bym miała pewność, że nie zwalisz.— popatrzyła na niego surowym wzrokiem, po czym Miodowa łapa próbował zrobić tę samą pozycję, co ona, ugiął łapy, choć mu się początkowo wierciły, a brzuch lekko dotykał ziemi, lecz po krótkim czasie były sztywne, a pozycja pozwoliła mu nie dotykać brzuchem ziemi, zniżył głowę i ogon w linii prostej, następnie się przeszedł kawałek, to było dość proste, więc może polowanie też mu dobrze pójdzie?
— Dobrze sobie poradziłeś, jednak zobaczymy, jak będzie z polowaniem.
Pokazała mu ogonem na las.
— Teraz polujesz sam, to twoja próba. Tylko pamiętaj, nie wracaj z pustym pyskiem do mnie.
Uczeń przełknął ślinę, po czym poszedł czegoś poszukać. Podczas Pory Spadających Liści każde zwierze mogło się schować pod stosami lub w dziuplach drzew; tak żałował, że nie mogła być to Pora Nowych Liści, kiedy wszędzie było czysto. Po długim szukaniu ujrzał wiewiórkę i od razu schował się w krzakach, by ta go nie zauważyła. Ustawił się w pozycji łowieckiej, której został nauczony, po czym starał się być cicho. Z każdym krokiem był bliżej wiewiórki. Miodowa Łapa jednak z każdym zbliżeniem czuł stres, jak i euforię przy pierwszym zaczętym polowaniu, gdy był już na tyle blisko nieświadomej wiewiórki, która siedziała sobie, to skoczył. Ofiara jednak zdążyła zareagować i pobiegła przed siebie, a Miodek za nią. Uczeń czuł, jak wiatr przez niego przechodzi podczas gonitwy za zwierzęciem, jednak musiał omijać przeszkody na drodze, takie jak gałęzie czy kamienie, które mogłyby go zatrzymać, czując, że znowu zbliża się do niej, był już pewny, że ją będzie miał ją w garści. Wiewiórka miała przed sobą pień i go przeskoczyła, a następnie Miodowa Łapa też przeskoczył pień, jednak miał pecha, bowiem po lądowaniu potknął się o kamień i się przewrócił, uderzając głową. Wstał pierwsze, dotykając swojego łebka, czując, że zrobił sobie guza. Był dość bolesny. Kocur przejmował się bólem i nie myślał na razie o niczym innym. Zza krzaków wyskoczyła Borsucza Puszcza, aż kocur odskoczył ze strachu, nie wydawała się jednak być zadowolona.
— Cóż, poszło ci co najmniej beznadziejnie. Czyżby twoim celem w życiu było zastąpienie Głupiej Łapy? Jeśli tak, to idziesz w dobrym kierunku.
Kotka zadziornie się uśmiechnęła na końcu, zaś Miodowa Łapa słuchał w ciszy, jak kotka szydziła z niego i go poniża. W końcowym zdaniu już dosłownie poszalała w jego opinii, kocurowi, aż parowało z uszu; jak ona mogła tak mówić o jego siostrze, jeśli nawet nie powiedziała nowego imienia Skarabeuszowej Łapy wprost? W sumie teraz nazywała się Głupią łapą, ale nie podobało się mu nowe imię kotki, które było obleśne i wstrętne jak Sosnowa Gwiazda.
— Jak możesz być dla mnie taka wredna, dosłownie się staram Ci dogodzić, a ty jeszcze mnie ciśniesz jak po lisim odchodzie.
Kocurowi już było widać, że lekko machał ogonem, a to w języku kotów nie znaczyło zbyt dobrze. Ten moment był dla niego bardzo emocjonalny, zwłaszcza że czuł się poniżony i nie wiedział, co zrobić z tym. Zaś Borsucza Puszcza zrobiła minę, jakby była zaskoczona i zmartwiona; oczywiście to była gra aktorska, która była dla niej dość normalna, ale Miodowa Łapa tego nie wychwycił.
— Że ja wredna? Chce dla ciebie jak najlepiej, w końcu świętej pamięci Wieczorna Gwiazda powołała mnie, by sam potomek mistrza trafił w dobre łapy, robię wszystko, byś był najlepszy! Nie rozumiem, czemu tego nie doceniasz, czy jestem aż taka zła... Może jestem?
Kotka następnie przyjęła smutną minę i nastawienie do swojej gry, ominęła Miodową Łapę bez żadnego słowa, pozostawiając go ze sztucznym poczuciem winy. Miodek nie wiedział, co powiedzieć, chciał, tylko żeby Borsucza Puszcza była dla niego milsza, ale odwróciła kota ogonem i teraz to on narobił.
— Przepraszam… Ja naprawdę nie chciałem… Może byłem rzeczywiście niezręczny i za bardzo przesadziłem.
Kotka przez chwilę się nie odzywała do niego i milczała, po czym obróciła się w jego stronę, czyżby mu wybaczyła? Nie umiał tego wywnioskować, bowiem jego mentorka nadal wydawała się zdołowana.
— No cóż, nigdy nie jest za późno by naprawić swoją ułomność. Dlatego postaraj się już mnie nie zawieść ani rozczarować. Będę czekać w obozie.
Wielka wojowniczka zniknęła za krzakami z uśmiechem i dumą, a udawany smutek zniknął w mgnieniu oka. Jej uczeń nie dostrzegł tego, bowiem widział tylko jej tylną część ciała. Miodowa Łapa, pomimo tego, że kotka chyba nie wydawała się na niego zła, choć nie był pewny, chciał ją znowu zadowolić, dlatego musiał się wziąć w garść i coś upolować. Zaczął znowu w lesie szukać jakiejś zwierzyny wśród tych wszystkich liści. Modlił się tylko do Mrocznej Puszczy, by znaleźć, cokolwiek w tym lesie. Na szczęście chyba los był dla niego łaskawy, bo zobaczył mysz na horyzoncie.
— Dobrze, to tutaj zaczniemy od najważniejszej rzeczy, musisz nauczyć się pozycji łowieckiej, a następnie jak się poruszać w niej, by potem ją zastosować podczas polowania — Kotka odeszła od kocura, by zachować duży odstęp, ugięła łapy, a jej brzuch prawie nie dotykał powierzchni, po czym zniżyła głowę i ogon w linii prostej, choć ogon był niżej, ale i tak nie dotykał ziemi. Przeszła ona kawałek, po czym popatrzyła na kocura.
— Teraz demonstruje ci pozycję łowiecką, żeby była poprawna, musisz ugiąć łapy, tak, by twój brzuch nie dotykał ziemi, a następnie zrównać ogon i głowę w linii prostej, by nie były widoczne. Teraz spróbuj, bym miała pewność, że nie zwalisz.— popatrzyła na niego surowym wzrokiem, po czym Miodowa łapa próbował zrobić tę samą pozycję, co ona, ugiął łapy, choć mu się początkowo wierciły, a brzuch lekko dotykał ziemi, lecz po krótkim czasie były sztywne, a pozycja pozwoliła mu nie dotykać brzuchem ziemi, zniżył głowę i ogon w linii prostej, następnie się przeszedł kawałek, to było dość proste, więc może polowanie też mu dobrze pójdzie?
— Dobrze sobie poradziłeś, jednak zobaczymy, jak będzie z polowaniem.
Pokazała mu ogonem na las.
— Teraz polujesz sam, to twoja próba. Tylko pamiętaj, nie wracaj z pustym pyskiem do mnie.
Uczeń przełknął ślinę, po czym poszedł czegoś poszukać. Podczas Pory Spadających Liści każde zwierze mogło się schować pod stosami lub w dziuplach drzew; tak żałował, że nie mogła być to Pora Nowych Liści, kiedy wszędzie było czysto. Po długim szukaniu ujrzał wiewiórkę i od razu schował się w krzakach, by ta go nie zauważyła. Ustawił się w pozycji łowieckiej, której został nauczony, po czym starał się być cicho. Z każdym krokiem był bliżej wiewiórki. Miodowa Łapa jednak z każdym zbliżeniem czuł stres, jak i euforię przy pierwszym zaczętym polowaniu, gdy był już na tyle blisko nieświadomej wiewiórki, która siedziała sobie, to skoczył. Ofiara jednak zdążyła zareagować i pobiegła przed siebie, a Miodek za nią. Uczeń czuł, jak wiatr przez niego przechodzi podczas gonitwy za zwierzęciem, jednak musiał omijać przeszkody na drodze, takie jak gałęzie czy kamienie, które mogłyby go zatrzymać, czując, że znowu zbliża się do niej, był już pewny, że ją będzie miał ją w garści. Wiewiórka miała przed sobą pień i go przeskoczyła, a następnie Miodowa Łapa też przeskoczył pień, jednak miał pecha, bowiem po lądowaniu potknął się o kamień i się przewrócił, uderzając głową. Wstał pierwsze, dotykając swojego łebka, czując, że zrobił sobie guza. Był dość bolesny. Kocur przejmował się bólem i nie myślał na razie o niczym innym. Zza krzaków wyskoczyła Borsucza Puszcza, aż kocur odskoczył ze strachu, nie wydawała się jednak być zadowolona.
— Cóż, poszło ci co najmniej beznadziejnie. Czyżby twoim celem w życiu było zastąpienie Głupiej Łapy? Jeśli tak, to idziesz w dobrym kierunku.
Kotka zadziornie się uśmiechnęła na końcu, zaś Miodowa Łapa słuchał w ciszy, jak kotka szydziła z niego i go poniża. W końcowym zdaniu już dosłownie poszalała w jego opinii, kocurowi, aż parowało z uszu; jak ona mogła tak mówić o jego siostrze, jeśli nawet nie powiedziała nowego imienia Skarabeuszowej Łapy wprost? W sumie teraz nazywała się Głupią łapą, ale nie podobało się mu nowe imię kotki, które było obleśne i wstrętne jak Sosnowa Gwiazda.
— Jak możesz być dla mnie taka wredna, dosłownie się staram Ci dogodzić, a ty jeszcze mnie ciśniesz jak po lisim odchodzie.
Kocurowi już było widać, że lekko machał ogonem, a to w języku kotów nie znaczyło zbyt dobrze. Ten moment był dla niego bardzo emocjonalny, zwłaszcza że czuł się poniżony i nie wiedział, co zrobić z tym. Zaś Borsucza Puszcza zrobiła minę, jakby była zaskoczona i zmartwiona; oczywiście to była gra aktorska, która była dla niej dość normalna, ale Miodowa Łapa tego nie wychwycił.
— Że ja wredna? Chce dla ciebie jak najlepiej, w końcu świętej pamięci Wieczorna Gwiazda powołała mnie, by sam potomek mistrza trafił w dobre łapy, robię wszystko, byś był najlepszy! Nie rozumiem, czemu tego nie doceniasz, czy jestem aż taka zła... Może jestem?
Kotka następnie przyjęła smutną minę i nastawienie do swojej gry, ominęła Miodową Łapę bez żadnego słowa, pozostawiając go ze sztucznym poczuciem winy. Miodek nie wiedział, co powiedzieć, chciał, tylko żeby Borsucza Puszcza była dla niego milsza, ale odwróciła kota ogonem i teraz to on narobił.
— Przepraszam… Ja naprawdę nie chciałem… Może byłem rzeczywiście niezręczny i za bardzo przesadziłem.
Kotka przez chwilę się nie odzywała do niego i milczała, po czym obróciła się w jego stronę, czyżby mu wybaczyła? Nie umiał tego wywnioskować, bowiem jego mentorka nadal wydawała się zdołowana.
— No cóż, nigdy nie jest za późno by naprawić swoją ułomność. Dlatego postaraj się już mnie nie zawieść ani rozczarować. Będę czekać w obozie.
Wielka wojowniczka zniknęła za krzakami z uśmiechem i dumą, a udawany smutek zniknął w mgnieniu oka. Jej uczeń nie dostrzegł tego, bowiem widział tylko jej tylną część ciała. Miodowa Łapa, pomimo tego, że kotka chyba nie wydawała się na niego zła, choć nie był pewny, chciał ją znowu zadowolić, dlatego musiał się wziąć w garść i coś upolować. Zaczął znowu w lesie szukać jakiejś zwierzyny wśród tych wszystkich liści. Modlił się tylko do Mrocznej Puszczy, by znaleźć, cokolwiek w tym lesie. Na szczęście chyba los był dla niego łaskawy, bo zobaczył mysz na horyzoncie.
TW: lekko krwawy opis zabijania myszki
Zniżył się do pozycji łowieckiej, po czym poszedł w jej stronę. Jego skradanie było coraz cichsze i przybliżało go do ofiary. Mysz nawet nie drgnęła. Miodek czuł się tak samo, jak gdy się skradał do wiewiórki, ale tym razem nie mógł sobie pozwolić na niepowodzenie, więc skoczył na mysz, która miała strach i panikę w oczach, po czym przytrzymał ją łapą z wystawionymi pazurami, które wręcz się wbijały w ofiarę, a drugą łapą przejechał jej pazurami po krtani, co sprawiło, że zaczęła się wykrwawiać. Krew była wyczuwalna w palcach ucznia, mimo to gryzoń walczył o życie i piszczał z całych sił, ale po czasie jego oczy zrobiły się białe i bez życia, a jego ciało dość zimne. Kocur zdjął z niej łapę i wziął go do pyska, czuł się dość dziwnie, jakby w tym momencie był dość agresywny dla tej myszy, zamiast ją ugryźć i uśmiercić za pierwszym razem to, przetrzymywał ją w strachu i pozwolił się wykrwawić. Aż sam siebie wystraszył, ten dzień był jakiś dziwny i tyle w jego odczuciu. Przypomniał jednak sobie, że Borsucza Puszcza na niego czeka, więc poszedł w stronę obozu.
[1291 słów]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz