Jeju, ale z niego był napuszony buc! Mama miała rację, ci rudzi mają jakieś braki. Znaczy, nie powiedziała tak tego, ale on to widział! W końcu kocurek przed nim widocznie miał muchy w nosie i kija w du- nie, spokojnie, nie może się przyznać, że nauczył się takich słów bo dostanie po nosie, za podsłuchiwanie rozmów dorosłych. Lilowy zadarł nos i pokazał w stronę kocurka końcówkę języka.
- Ha, wyglałem - miauknął dumnie z satysfakcją w głosie i nieukrywanym wyrazem ,,wygrałem frajerze” na pysku. W końcu kocurek zamilkł a to oznaczało, że nie miał już argumentów
- Zawsze masz takie muchy w n-nosie, czy ktoś ci je włoszył? - Pyta z nutką wredności w głosie, chociaż z drugiej strony słychać też ciekawość. Bo rzeczywiście, szczerze ciekawiło go to, jak to jest żyć w sposób niezwykle sztywny. On się w ogóle czymś bawił? Albo z rodzeństwem? Swoją drogą reszta z rudych kociaków też była jakaś odklejona, może powinien w nich czymś rzucić i zobaczyć jak reagują. Jeszcze się popłaczą, lamusy. A nie, chwila. Kocurek chyba miał to jakieś swoje piórko, które w tym momencie gdzieś leżało nieopodal. W pustej białej główce coś zalśniło.
- Sam sobie włożyłeś. Nie gadam z tobą - kremowy przybrał fochniętą minę, nie chcąc z nim dyskutować, jednak Szept już był umysłem gdzie indziej, pozostając na miejscu jedynie resztką umysłu.
- Ale nudny jestes, głupi- Stwierdził, po czym wypruł w stronę piórka i chwycił je w zęby, unosząc dumnie nad głową, gdy mu się to udało - Cemu się tym bawis? PHE - Wypluł na swoje łapy trochę przy tym miętoląc i pomachał nim w powietrzu - Pseciesz się nie lusza. A nawet jeśli, to lobisz to źle. Ty to jednak łamaga jestes - Stwierdza, patrząc na gibające się piórko. Widział, jak młodziak się tym bawi, ale było to tak bardzo nudne, że czasem można było przy tym usnąć i w końcu Szept się rozpraszał, gubiąc gdzieś zainteresowanie. Poza tym, to nijak nie przygotuje go do bycia uczniem. Co on będzie robił na treningach? Albo jak zostanie wojownikiem? Studiował anatomię piór? No bez sensu, już teraz trzeba się szkolić by zostać najlepszym uczniem w klanie! Słyszał o nich to i owo i wiedział, że jest ich mało. Miał więc zamiar to wszystko naprawić. A zaczyna się od trenowania kondycji i łapania mchu! A nie… chodzenia prosto i czyszczenia sierści. Co oni, chcą oślepić przeciwnika odbijającym się od futra słońcem czy jak?
- Zostaw! - pisnął przestraszony, lecz zamiast biec, podszedł dumnie i z gracją, zabierając maluchowi piórko. - Nie wolno! To moje. Bo powiem mamie, a ona powie twojej mamie, że jesteś niegrzeczny i da ci karę! - Skrzywił nosek, wycierając delikatnie ślinę malucha z pierza w mech. Lilowy oglądał to wszystko, niemal się dusząc, aż w końcu z jego nosa wyszedł jakiś duszony świst delfina. On tak na poważnie? Przegoni go nawet ślimak!
- Ha! Ślimak! - zawołał uradowany ze swojego pomysłu, z tym niepokojącym błyskiem w oczach, mówiącym, że właśnie coś wymyślił. Trzeba młodego trochę unormalnić. Jeśli mają zostać w jednym żłobku, to trzeba się będzie pozbyć... no, tego co reprezentuje. Morderczy styl kung fu ślimaka. Poza tym, jak się przestraszył? Było to dla niego takie ważne? To jeszcze lepiej! Zaraz podbiegł do piórka, chwycił mocno ząbkami i wyrwał, nie licząc się z możliwym urazem który wywoła na nieszczęsnym pierzu. W końcu była cała masa piór, zniszczenie jednego nie będzie katastrofą. Gdy tylko przedmiot znalazł się pomiędzy jego ząbkami, ten zaraz się zerwał i odbiegł kawałek.
- To mie zlap! - zawołał niewyraźnie, niemal rwąc się do uskoczenia.
Jednak plan nie wypalił. Szept z zawodem obserwował jak rudzielec odwrócił się od kociaka tyłem, po czym poszedł poskarżyć się mamie. Zięba widząc zbolałą minę syna, który wskazał łapą na winnego zniszczenia jego zabawki, wstała i podeszła do dziecka Różanej Przełęczy.
- Szept. Nie zaczepiaj Piaska. - Widząc w jakim stanie jest zabawka, wykrzywiła się zdegustowana. - Możesz sobie zabrać to piórko, już się do niczego nie nadaje, lecz na tym koniec. Wracaj do matki zanim sama tam pójdę - skarciła dzieciaka, a kremowy obserwował to zza jej tylnej łapy, kiwając głową na potwierdzenie jej słów. Lilowy patrzył to na wysoką kotkę, to na nudziarza za nią. Oni byli tacy sami! I nie mówił o wyglądzie, a o tej dziwnej sztywności. On sam się poskarży. Powie mamie jak było. Albo nie, lepiej nie, bo zrobi mu wykład, że ma nie gadać z rudzielcami bo po jakimś starym zgredzie Żarze i jakiś Piasek coś tam coś tam. Albo jednak…? Wtedy może mama weźmie i wyjaśni tą rodzinkę? Wystarczy trochę ubarwić swoją opowieść.
- Nudziasze! - Zawołał w ich stronę, po czym z piórkiem w pysku pobiegł w stronę rodzeństwa, chcąc im wszystko opowiedzieć - Dzięki za piólko! - miauknął jeszcze w biegu, nie odwracając się za siebie. Nie miał zamiaru puścić zdobyczy. Co prawda była całkiem nudna, ale może zrobi z niej czubek do nowej wieży, którą zbuduje.
<Piasek?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz