* * *
Minęła noc tuż po mianowaniu nas na wojowników. Słoneczko powoli unosiło się nad chmurami, podeszła do nas Złocista Rzeka. Ociężale wstałam z ziemi. Byłam bardzo zmęczona, nie spałam całą noc, stojąc na tej tradycyjnej warcie.
- Jak wam mija pierwszy dzień bycia wojownikiem - powiedziała rozpromieniona. Nie odpowiedziałyśmy. Nie byłyśmy pewne czy możemy już mówić, czy musi przyjść po nas lider.
- Nie martwcie się już, nie musicie nadal milczeć - dopowiedziała szybko.
- Trochę (bardzo) jesteśmy zmęczone, jednak brak snu robi swoje - powiedziałam niemrawo - A tak jakoś dziwnie zwyczajnie.
- Na początku też tak miałam - Złocista kotka odeszła, a ja z siostrą udałyśmy się do naszego legowiska. Musiałyśmy jeszcze przenieść futro owieczek do nowego legowiska, na co Leśna łapa zareagowała złością, starała się zabrać nam trochę futerka i zostawić dla siebie. Zostawiliśmy puste legowisko, wyłożone lekko starawym i zużytym mchem. Poszliśmy do legowiska wojowników. Ułożyłyśmy się na białym puchu w nowym większym legowisku.
- Ile tu miejsca - powiedziałam wpatrzona w duży, w porównaniu do legowiska uczniów czy żłobka, obszar, ogrodzony ścianą krzaków.
- O, o ja będę spać tutaj - powiedziała, kładąc się w środkowej części, a ja położyłam się obok niej. Mimo że było południe, zasnęłyśmy.
* * *
Obudziłyśmy się pełne energii około wieczoru. Szybko wstałyśmy. Idąc szybko przez obóz, zatrzymał na Płonący, wysyłając nas na patrol nocny, więc wraz z grupką kotów wyruszałyśmy sprawdzać teren. Wąsaty Pysk miał za zadanie odnowić zapach przy granicach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz