-Wydarzyło się coś ciekawego? Moja matka troszkę mnie przyciskała, gdy
byłem młodszy, a w tym nie było nic fajnego – mruknął zaspany.
-To Kryształowa Łza jest twoją matką? - Spytałam zdziwiona.
-A co, nie widzisz rodzinnego podobieństwa? - Zaśmiał się. Odpowiedziałam mu tym samym. Położyłam się obok kocura. Pod sobą poczułam mokrą od rosy trawę.
-Co tu robisz? - Dopytałam. Spojrzał na mnie.
-To co zawsze.. - Odpowiedział. Już wiedziałam o co chodzi.
-Lenisz się, nic nie robisz i bujasz w obłokach? - Rzekłam, powstrzymując się od śmiechu.
-Dokład..poczekaj, co? - Oburzył się. - Ja? Lenię? Zaraz się przekonamy! - Wstał i otrzepał się z wody, pozostawionej na trawie. Poszłam w jego ślady.
-W takim razie, kto więcej upoluje, ten wygrywa! - Krzyknęłam i rozbiegliśmy się w swoje strony.
Już po chwili poczułam zapach wiewiórki. Powoli przyczaiłam się i skoczyłam. Polowanie udane! Teraz tylko modlić się, żeby Modrzew miał dziś pecha i nic nie upolował. Wiatr niefortunnie wiał nie w tą stronę co powinien, co przeszkadzało trochę w polowaniu, jednak nie przejmowałam się tym.
***
Upolowałam 2 wiewiórki, 3 myszy i 1 drozda. Dumna z polowania, wróciłam w miejsce spotkania z kocurem. Jemu też się udało.
-W takim razie obliczmy, ile razem każdy z nas złapał - Oznajmił. Ku naszemu zdziwieniu, mieliśmy po tyle samo upolowanych zwierząt.
-No cóż.. Musimy uznać to za remis- Odpowiedziałam trochę zawiedziona takim zwrotem akcji. Postanowiliśmy zanieść zdobycze do obozu. Trochę nam to zajęło, no bo nie oszukujmy się, 12 zdobyczy to całkiem dużo. Co chwilę nam coś wypadało, czy to wiewiórka, czy to mysz, jednak w końcu udało nam się dotrzeć i je odłożyć. Oboje poszliśmy do legowiska uczniów.
Popatrzyliśmy na siebie, wiedząc o co nam chodzi. Znów nie mieliśmy co robić!
-To Kryształowa Łza jest twoją matką? - Spytałam zdziwiona.
-A co, nie widzisz rodzinnego podobieństwa? - Zaśmiał się. Odpowiedziałam mu tym samym. Położyłam się obok kocura. Pod sobą poczułam mokrą od rosy trawę.
-Co tu robisz? - Dopytałam. Spojrzał na mnie.
-To co zawsze.. - Odpowiedział. Już wiedziałam o co chodzi.
-Lenisz się, nic nie robisz i bujasz w obłokach? - Rzekłam, powstrzymując się od śmiechu.
-Dokład..poczekaj, co? - Oburzył się. - Ja? Lenię? Zaraz się przekonamy! - Wstał i otrzepał się z wody, pozostawionej na trawie. Poszłam w jego ślady.
-W takim razie, kto więcej upoluje, ten wygrywa! - Krzyknęłam i rozbiegliśmy się w swoje strony.
Już po chwili poczułam zapach wiewiórki. Powoli przyczaiłam się i skoczyłam. Polowanie udane! Teraz tylko modlić się, żeby Modrzew miał dziś pecha i nic nie upolował. Wiatr niefortunnie wiał nie w tą stronę co powinien, co przeszkadzało trochę w polowaniu, jednak nie przejmowałam się tym.
***
Upolowałam 2 wiewiórki, 3 myszy i 1 drozda. Dumna z polowania, wróciłam w miejsce spotkania z kocurem. Jemu też się udało.
-W takim razie obliczmy, ile razem każdy z nas złapał - Oznajmił. Ku naszemu zdziwieniu, mieliśmy po tyle samo upolowanych zwierząt.
-No cóż.. Musimy uznać to za remis- Odpowiedziałam trochę zawiedziona takim zwrotem akcji. Postanowiliśmy zanieść zdobycze do obozu. Trochę nam to zajęło, no bo nie oszukujmy się, 12 zdobyczy to całkiem dużo. Co chwilę nam coś wypadało, czy to wiewiórka, czy to mysz, jednak w końcu udało nam się dotrzeć i je odłożyć. Oboje poszliśmy do legowiska uczniów.
Popatrzyliśmy na siebie, wiedząc o co nam chodzi. Znów nie mieliśmy co robić!
<< Modrzew? >>//
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz