Westchnął cicho, widząc w środku pozostałą dwójkę uzdrowicieli i Osetka. Powoli wycofał się, chcąc już znaleźć sobie jakieś inne miejsce, by przynajmniej chwilę posiedzieć, więc rozejrzał się dookoła. Obóz był pełen kotów, co nie zachęcało go do zostawania w nim na dłużej. Dlatego szybkim krokiem udał się w stronę wyjścia, chcąc zaczerpnąć trochę samotności. Powoli chodził dookoła, wlekąc przy tym łapami po ziemi. Nie miał siły, by robić sobie takie spacery. Najchętniej położyłby się w legowisku, ale niestety z wiadomych powodów wolał tego unikać. Wtedy do jego głowy wpadł inny pomysł, a dokładniej jego siostry. Wiedział, że mógłby pójść do nich, poprosić o chwilę wspólnego czasu, jednak wtedy musiałby się przyznać, że coś jest nie tak. A taka opcja nie wchodziła w grę. Od powrotu już wystarczająco dużo się działo, wiedział, że dla nich też to wszystko jest trudne, nie mógł zwalać nie swoich problemów. Musiał umieć samemu sobie z nimi poradzić. Przełknął głośniej ślinę i spuścił głowę. Nie wiedział już, co robić. Cały jego mały świat z dnia na dzień potrafił się zawalać. Jakby Wszechmatka kazała go za posłuchanie Murmur te księżyce temu.
Zatrzymał się dopiero wtedy, gdy pod łapami poczuł wyraźne korzenie. Podniósł lekko głowę, a widząc drzewo o wąs od niego, cofnął się o krok do tyłu, już niespokojnie drgając ogonem. Drzewo wydawało się naprawdę ogromne, a może to przez fakt, że stał tuż pod nim? Z tego też powodu cofnął się jeszcze kawałek, po chwili unosząc głowę ku górze, chcąc zobaczyć koronę tej rośliny. Wtedy do jego głowy wpadł pewien pomysł, mogący rozwiązać jego problemy, z brakującym dla niego miejscem w okolicy.
***
Do obozu wrócił dopiero po dłuższym czasie, a po wykonaniu wszystkich swoich obowiązków w lecznicy, wyszedł na polane, zajmując jakieś miejsce z boku. Wzrok miał wbity w ziemię, w której to grzebał łapą, głowę za to miał kompletnie gdzie indziej. Jak zwykle siedział w swoich myślach. Jednak wtedy to poczuł na sobie czyiś wzrok, który przywrócił go do rzeczywistości. Szybko podniósł głowe, rozglądając się dookoła. Może tylko mu się wydawało? Lecz wraz z tą myślą przed oczami pojawił mu się rzeczywisty obraz. Zobaczył mniejszą grupkę kotów, co jakiś czas spoglądających w jego stronę. Cały się spiął na ten widok, a dodatkowego stresu dołożył mu czekoladowy kocur, który w tamtej chwili spojrzał na niego, najpewniej wyłapując przy tym również jego spojrzenie.
<Ty czekoladowy kocurze, wywołujący dyskomfort swoim spojrzeniem?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz