To był ładny dzień, zważając na to jak chłodno się zrobiło. Bardzo chłodno - to trzeba było przyznać. W żłobku było przyjemnie, w sam raz, ale Puma mówił, że może się niedługo zrobić zimno przez… śnieg. Cokolwiek to było. Nie ważne co na niego czekało tego dnia, Kurka był zdeterminowany aby się nim cieszyć. Tata Puma wyszedł rano, może już nie tak o samym wschodzie, ale też wcale nie późno. Tata Czernidłak przyniósł im śniadanie i poukładał im futra, a teraz Kurka siedział z bratem i się nudził. Guziczek i jego rodzeństwo spali, nakryci ogonem Kajzerki, która spoglądała na nich z wyraźnym zadowoleniem na pyszczku.
— Co robimy? Pobaw się ze mną — Kurka zaczepił brata, który właśnie nad czym się nachylał.
— Nie teraz. Potem. — Kocurek machnął na niego łapką. Nachylał się chyba nad robakiem. EW! Robaki nie były takie fajne jak kamyczki. Kamyczki się przynajmniej nie ruszały. Kurka fuknął zniecierpliwiony i wyszedł z legowiska. Jego łapki przeszły obok Kajzerki, która rzuciła mu pytające spojrzenie.
— Idę poszukać kamyczków — powiedział jej cicho.
— Nie odchodź za daleko — mruknęła do niego. Kurka pokiwał głową. Nie śmiałby iść za daleko. Las był przerażający i wielki. I otwarty. Brrr… straszne.
Kurka wyszedł na zewnątrz. Jego futerko było zmierzwione, po porannym myciu nie został już ślad. Wojownicy i zwiadowcy krzątali się i wychodzili z obozu, aby na polowanie lub zwiady. To musiało być takie ciekawe. Ale szukanie kamyczków także jest ciekawe. Kurka przyłożył nos do ziemi i zaczął szukać czegoś ciekawego. Poprzez wydeptaną trawę czasem ciężko było cokolwiek znaleźć, ale kamieni było dużo. Wszędzie, prawda? Ale nie zawsze były ciekawe. Jak Kurka coś znalazł to to wynosił pod żłobek i oglądał w świetle dnia. W końcu znalazł kamyczek, który go zainteresował. Był on biały, z małymi kawałkami innego kamyczka w sobie. Wyglądał wyjątkowo, bo coś się w nim błyszczało i połyskiwało to tu ,to tam. Zależy jak obracał go do słońca i to było niesamowite. Kurka bardzo się cieszył ze swojego nowego znaleziska do tego stopnia, że chciał się komuś pochwalić. Zajrzał do legowiska stróży. Orzeszek zajrzał na niego z ciekawością.
— Jest tata?
— Nie ma na razie, Kurko. Medyk go o coś poprosił — kocur mu odpowiedział — Poszedł z Czernidłakiem.
— Oh. Szkoda. Chciałem pokazać im ten kamyczek. Dać go tacie. — powiedział.
— Możesz pokazać mi. — Orzeszek się uśmiechnął. Pochwalił ten kamyczek i Kurce od razu zrobiło się lepiej, pomimo że tatów na razie nie było.
Wracając do żłobka Kurka zapatrzył się na inne koty. Był ciekawy, jak to było być uczniem i spać na drzewie, chociaż to było koszmarnie blisko tego nieba, które było tak straszne. Kurka podszedł do jednego z drzew, tego na którym spali wojownicy i spojrzał w górę. Kamyczek w pyszczku wspiął się na tylne łapki. Coś ciemnego wysunęło się pomiędzy gałęziami. Zaraz obok niego wylądował kot. Kurka przestraszył się ,ale tylko trochę. Chociaż zjeżył się tak, że właściwie wyglądał jak kulka sierści z dwoma oczkami i kamykiem w pysku.
— Co tu robisz, dzieciaku, hm? — Kot zerknął na niego, głowa przekrzywiona nieco na bok.
— Nims — wymamrotał ze swoim skarbem nadal ciasno w zębach.
— Co? — Kot zniżył się do jego poziomu. Kurka mógł mu się przyjrzeć trochę bardziej. Był czekoladowy, cały pręgowany. Ładny. Kurka odłożył swoje znalezisko.
— Nic — powtórzył.
— To idź robić nic w żłobku.
— Ale tam jest nudno. Tata i tata wyszli gdzieś, reszta śpi, a brat nie chce się dzisiaj ze mną bawić - odparł, jakby to była największa tragedia świata. — Więc szukam kamyczków!
— Tutaj? tutaj raczej nic nie znajdziesz — kot miauknął, jakby wiedział wszystko.
— Nie! A patrz. Taki ładny znalazłem! — Kurka chwycił swój skarb i dumnie wypiął pierś, jego oczka błyszcząc się z radością.
— Och. No tak. no dobra. Ten jest ładny. — Kot kiwnął mu głową i wstał. Zaczął odchodzić. Kurka porzucił swój kamyk w bezpiecznym miejscu i zakrył odrobiną ziemi.
— Co będziesz robić? — Dogonił kota.
— Em… Ćwiczyć?
— A co?
— Na zwiadowcę.
— Mój tata jest zwiadowcą — Kurka odparł. — Jestem Kurka. A ty? Też lubisz kamyczki?
<Czerwiec>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz