*Dawniej*
Zawilec patrzył, jak Opadający Rumianek wykłócał się z Kminkową Łapą o jakieś głupoty. Niezbyt go to interesowało, ale nie chciał również przerywać dwójce rozmowy. Chociaż teraz Rumianek nie wplatał mu następnych kwiatów we futro, co go cieszyło. Jeszcze chwila i pewnie każdy skrawek jego kremowego futra zostałby pokryty przez różnokolorowe rośliny, aby przypominał łąkę. Jego uszy jednak drgnęły, gdy jego siostra wspomniała o Zmorze. Może babcia ich nie opuściła, a szukała sposobu, aby się do nich dostać. Jednak czy była to ona, czy może jakiś inny samotnik?
– Myślisz, że istnieje szansa, aby pojawiła się na naszych terenach? – zapytał ciszej kremowy. Czy ponownie wyrocznia skrzyżuje ich drogi? Jeśli tak, to miał nadzieję nie spotkać wtedy żadnej z matek Świerszczowego Skoku, nie chciał powtarzać starych błędów. Jednakże, zamiast odpowiedzieć mu na pytanie, kocica wplątała mu następnego kwiatka we futro. – Nie mów mi, że jesteś po jego stronie i przyjęłaś ten głupi pomysł.
– Ej! To nie jest głupi pomysł! Będziesz mi jeszcze dziękować w przyszłości – wtrącił się Rumianek, niezbyt zadowolony z jego słów.
– Już widzę, jak Ci dziękuje Rumianku. Nie chcę Ci psuć marzeń, jednak tak się nie stanie. – Na jego słowa rudy uczeń tylko się cicho zaśmiał, trącając go w bok. Z kim się on zadawał?
*****
Dzień zapowiadał się dobrze, Pajęcza Lilia wraz z Skowronim Odłamkiem wyszła z rana, by zbierać zioła, a on zdążył poukładać zioła w składziku, zapamiętując, jakich powinien poszukać przed nadejściem pory nagich drzew. Kilka stosów było zdecydowanie mniejszych niż reszta, co go martwiło. A co jeśli właśnie tego zioła będą potrzebować? Kiedy wychylił swój pysk z legowiska, dostrzegł, jak Wdzięczna Firletka wyjmuje kolec z poduszki łapy Skrzypiącej Łapy, jednak jego wzrok powędrował na jego mentorkę. Nieustraszony Chomik wbijała swoje zielone oczy zdecydowanie za długo. Niedawno została mianowana, a już dostała ucznia, co było dla niego dziwne, jednak nie będzie kwestionować wyborów Króliczej Gwiazdy, może widział coś w wojowniczce, co Zawilec nie dostrzegał. Jego wzrok szybko przeskoczył na kota, który właśnie wkroczył do legowiska medyka. Tym kotem okazała się Rozkwitająca Szanta, co go ucieszyło. Wolał swoją siostrę od tej rudej medyczki, która mogła wrócić w każdym momencie. Kocur zmierzył w jej stronę.
– Szanto, miło mi Cię widzieć. Chociaż mam nadzieję, że nie przynosisz ze sobą złych wieści – powiedział kremowy medyk, podchodząc do swej siostry. – Może lepiej będzie, jak porozmawiamy przed legowiskiem. – Ogonem wskazał miejsce przed wieżą, w którym zasiedli po chwili. – Miałem sam Cię odwiedzić i przebadać kocięta oraz Leszczynową Wiązkę, jednak mnie uprzedziłaś.
Wyleczeni: Skrzypiąca Łapa (Skrzyp)
<Siostro?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz