Tojadowa Łapa zbudził się na swoim posłaniu ze snu. Rudy rozciągnął się, wyczyścił swoje futro i wyszedł na zewnątrz. Postanowił najpierw zahaczyć o stertę z jedzeniem, lecz jego uwagę przykuł mały, wesoły kociak wbiegający do żłobka. Tym małym czworonogiem był Szept. Nigdy wcześniej jeszcze z nim nie rozmawiał, ale postanowił, że czas to zmienić. Tojadowa Łapa dumnym krokiem udał się w stronę żłobka. Widząc młodziaka przed sobą, rzekł do niego:
— Masz fajne imię, podoba mi się.
Kocurek słysząc głos rudzielca za sobą, podskoczył ze strachu i schował się za dwoma kocicami.
— Och, witaj, Tojadowa Łapo! Chodź tu Szepciku, nie bój się! — Mama Szeptu podniosła się, a następnie przednią łapą delikatnie popchnęła młodziaka do przodu, w stronę Tojadu. Wielkimi, błękitnymi oczkami, Szept spojrzał się na rudego ucznia.
— Dziękuję, twoje też jest piękne — mruknął cichutko w odpowiedzi.
Kocurek wyglądał na niepewnego, ale po chwili, kiedy zielonooki uśmiechnął się w jego stronę, młodziak nabrał większej odwagi. Rozejrzał się po żłobku i zgarnął kolejne piórko ze swojej kolekcji. Podsunął je noskiem do ucznia.
— T-to dla ciebie — wyszeptał, niepewnie mierząc wzrokiem starszego kocurka.
Tojadowa Łapa zdziwił się, gdyż nieczęsto coś dostawał.
— Dziękuję, miło z twojej strony — odpowiedział rudy. — Kolekcjonujesz pióra? — zapytał zielonooki, ponieważ zauważył stertę różnych rodzajów piór w kącie żłobka.
— Tak — odpowiedział Szept.
— Mogę zobaczyć? — zapytał Tojad.
Oczy rozbłysły mu jak dwie małe gwiazdki na niebie, ponieważ ktoś zainteresował się jego kolekcją.
— Oprócz piórek są też różne kamyczki i inne takie ładne rzeczy! — zapiszczał radośnie.
Kiedy już miał mu ją pokazać, nagle podeszła do nich od tyłu Wężynowy Splot. Siostra Tojadowej Łapy.
— Co robisz, Tojadzie? — wysyczała.
Kotka ostatnio, mniemaniem Tojadowej Łapy, dostała jakichś super mocy. Pojawiała się w różnych miejscach znikąd. Rudzielec jakoś wyparł w głowie tą okrutną prawdę, że jako jedyny z rodzeństwa nie został jeszcze wojownikiem.
— Po co to nerwy, siostro! Szept akurat miał mi pokazać swoją kolekcję, chcesz też zobaczyć? — Postanowił zasugerować Wężynowemu Splotowi.
Kotka przewróciła oczami, widocznie nie miała czasu na oglądanie kolekcji.
— Może zamiast oglądać… to coś — Łapą machnęła gdzieś w stronę Szeptu. — Pójdziemy na polowanie, hm? Czegoś może cię nauczę. — Nawet nie spojrzała się na kocie, dyskryminując je z rozmowy. Szept schował się za Tojadem i zaczął delikatnie ściskać jego ogon, kiedy ten konwersował ze swoją siostrą. Po chwili puścił Tojada i powoli odszedł. Do żłobka wszedł Rysi Bór. Rudzielec widząc swojego mentora pomyślał: "Przeze mnie w tym żłobku zaraz cały klan się zbierze"
Rysi Bór zwrócił się do zielonookiego
— Tojadowa Łapo, wychodzimy na trening. Twoja siostra idzie z nami?
Kocurowi tak bardzo poprawiło się w jednej chwili samopoczucie, że postanowił, nie pytając się Wężynowego Splotu, przytaknąć mentorowi.
— Tak! Wężynowy Splot idzie z nami.
Kotka przymrużyła oczy, nie miała nic przeciwko polowaniu, jednak nieco przeszkadzał jej fakt, że brat nie spytał się jej o zdanie. Poza tym ona nie jest już uczniem. Sama została ostatnio mentorem.
— Miło z twojej strony, że zapytałeś mnie o zdanie Tojadowa Łapo — wytknęła mu.
— Jednak nie będę miała nic przeciwko, więc chodźmy.
Koty wyszły ze żłobka. Tuż przed wyjściem z obozu, z legowiska lidera dobiegł głos:
— Rysi Borze? Poczekaj, proszę. Mam do ciebie sprawę.
Biały kocur przystanął, po czym odwrócił się do wojowniczki.
— Wężynowy Splocie, możecie ruszać beze mnie. Idźcie wzdłuż rzeki, postaram się was dogonić, gdy tylko to załatwię.
Po chwili
Więc tak i ruszyli, Tojadowa Łapa wraz z Wężynowym Splotem poza obóz.
— Toooo, co tam u ciebie? — zapytał Tojadowa Łapa.
— To raczej głupie pytanie, nadal dochodzę do siebie po powodzi. Jest już dużo lepiej, no ale cóż, ty nie wiesz jak to jest, nie możesz mnie zrozumieć — Trzepnęła ogonem. — Jakoś słabo ci idą te treningi. — dodała kotka.
— A po czym tu dochodzić, było minęło. Trzeba nauczyć się żyć z tym, co się ma — odpowiedział Tojadowa Łapa.
Rodzeństwo szło wzdłuż chłodnej rzeki.
— Nie powiedziałbym, że słabo mi idą treningi. Potrzebuję trochę więcej czasu i tyle — stwierdził lekko oburzonym głosem.
Kotka zaśmiała się cicho pod nosem.
— Żałosne! Imię Tojadowa Łapa zostanie ci do końca życia! Spieniona Gwiazda będzie cię przekazywać kolejnym mentorom pod opiekę, uczenie ciebie stanie się tradycja dla Klanu Nocy!
Juniorka stanęła nieopodal Zrujnowanego Mostu i rozejrzała się, ciekawa co mogą tu znaleźć.
— Pokaż mi co potrafisz, czujesz coś?
— Oprócz twojego smrodu, czuję stary zapach dwunożnych, widocznie przechodzili tymi szlakami kiedyś. Czuję też trochę świeższy zapach myszy. Może ją upolujemy, co ty na to?
"Przegięła, grubo przegięła, niech tylko poczeka. Ja już jej pokażę." — pomyślał brat.
— Przepraszam, ale czy nie czujesz czegoś jeszcze? — odezwał się głos od strony Zrujnowanego Mostu.
Wężynka napięła mięśnie słysząc obcy głos, łeb przekręciła w stronę źródła dźwięku. Już miała skomentować słowa Tojadowej Łapy, jednak w obecnej sytuacji najwidoczniej nie miało to znaczenia. Stanęła przed uczniem szykując się do przyjęcia ataku.
— Kim jesteś? Wkroczyłeś na teren Klanu Nocy, nie czuj się tu bezpiecznie! — wysyczała pokazując kły.
— Proszę, nie złośćcie się! Nie chciałam przekraczać żadnych granic. Niechcący utknęłam na jednym z tych pali i nie mogę zejść…
Juniorka zmarszczyła brwi, o co mogło chodzić? Czy to pułapka? Lepiej uważać.
— Narada siostra, chyba powinniśmy jej pomóc— wyszeptał kocur do ucha Wężynowego Splotu
— Myślisz, że to dobry pomysł? — skrzywiła się
— Nie wiemy jakie ma zamiary!
— Nie możemy też jej zostawić. Musimy upewnić się czego chce. Może najpierw podejdźmy do niej tak, by zobaczyć jak wygląda. — odpowiedział rudzielec.
Kotka skinęła głową na znak zgody i ruszyła przodem. Głową nakazała kocurowi iść tuż obok niej. Powoli i cicho podeszła bliżej do opcjonalnego zagrożenia, wypatrując obcego kota.
Na jednym z wysokich pali, a raczej na samym jego czubku, siedziała przykucnięta, drobna postać, bystrymi oczyma obserwując poczynania rodzeństwa. Jej futro było szaro białe, a ogon puszysty. Wyglądała na jakieś pięć lub sześć księżyców.
— Jak się tu wdrapałaś tak wysoko? — zapytał głośno Tojadowa Łapa.
— Uciekałam przed psami — wyjaśniła uprzejmie.
Wężynka cała się spięła i rozejrzała się dookoła.
— Tojad, trzymaj się blisko mnie, a ty powiedz — odwróciła łeb w stronę obcej — jak dawno temu tu były?
— Mówisz do mnie jak do małego dziecka, przestań — odpowiedział Tojad siostrze.
— Sam wiem, jak się powinienem zachować, złaź tutaj, kocie! — warknął rudzielec. — Z jakiego klanu jesteś? Odprowadzimy cię na twoją stronę — oznajmił.
— Parę skoków słońca temu — odpowiedziała najpierw kotce. — Biegały po drugiej stronie rzeki. Potem gdzieś zniknęły, chyba odeszły w stronę morza? — Odwróciła się w stronę kocura. — Problem w tym, że utknęłam... Nie jestem z żadnego klanu i nie wiem gdzie jest moja strona.
— Nie masz chyba innego wyboru, musisz zeskoczyć do nas — mruknęła kotka.
— Może zabierzemy ją do obozu? — szepnął brat siostrze na ucho.
Kocię niepewnie pochwyciło pazurami korę, po czym zaczęło zsuwać się w dół. Niezgrabnie wylądowało na brzegu rzeki, ochlapując nieco swoje łapy, po czym zadarło łebek do góry, by przyjrzeć się obcym.
— Dobrze ci poszło — pochwaliła ją Wężynka. — Zabierzemy cię do obozu Klanu Nocy, Spieniona Gwiazda podejmie decyzję co stanie się z tobą później.
Spojrzała na rudzielca znacząco, nie mieli wyboru! Tojadowa Łapa, no cóż... zgodził się z nią.
— Pamiętaj obserwujemy cię, jeden niewłaściwy ruch i cię przegonimy — Zielonooki postanowił ostrzec kotkę.
— A tak właściwie, to jak się nazywasz?
— Kropiatka — przedstawiła się posłusznie, ruszając za groźnym kocurem.
Wężynowy Splot westchnęła słysząc brata.
— Ja jestem Wężynowy Splot, a ten głupi rudzielec to Tojadowa Łapa — odparła ciepło wojowniczka.
— Za bardzo jej ufasz, w każdej chwili może nas zaatakować — Tojadowa Łapa powiedział Wężynowemu Splotowi.
— Śmieszny jesteś — warknęła. — Nawet jeśli ona by cię zaatakowała myślę, że poradził byś sobie.
— Dobra, zabierzmy ją stąd.
"Może byłem trochę zbyt chamski dla tego kociaka...?" — pomyślał.
— Normalnie to jestem milszy — stwierdził na głos kocur. — A tak w ogóle, to gdzie jest Rysi Bór?
— No tłumacz się — szepnęła zrezygnowana Wężynowy Splot, ignorując pytanie Tojadu.
Przez resztę powrotnej drogi do obozu panowała cisza.
(1276 słowa)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz