- Odpuść sobie, tylko mysi móżdżek atakowałby cały Klan Nocy we dwójkę. Chyba, że jeże zaczną latać. - Mruknęła i ruszyła w stronę Drogi Grzmotu, po drodze odpychając kocura z drogi. Była w paskudnym humorze. Nie mogła podpiąć tej walki, ani w wygraną ani przegraną - zabili trzy koty z Klanu Nocy, ale z drugiej strony oni też osłabli o dwóch dobrych wojowników. Zostali sami, bez planu na dalsze losy Klanu Lisa. Robiła twarde i pewne kroki, nie obawiając się, że Klan Nocy ją zauważy i zaatakuje. Tak naprawdę to ona mogła być dumna, a nie te pokraki. Oni stchórzyli.
***
- Klanie Lisa! - Krzyknęła, gdy księżyc powoli zaczął oświetlać wnętrze stodoły. Za niedługo rozpoczynało się zgromadzenie. Postanowiła udać się tam ponownie, już czwarty raz w życiu, tym razem jednak nie dla rozrywki, ale, by szpiegować. Musiała wyłapać każde słowo lidera tych całych Nocnych. Posiadała tylko dwójkę wojowników i jednego medyka, który również potrafił walczyć. Nie mogłaby atakować bez żadnego klanu obóz Klanu Nocy, ale była pewna, że gdy zaplanuje, to, to zrobi. Obojętnie czy będzie musiała narażać życia dwóch czy całego klanu, to nie potrafiłaby wytrwać bez Kropelki - Jak dobrze wiecie często udaję się na tereny tych pokrak, które śmią być pod łaską Gwiezdnego Klanu. To jednak nie wystarczy. Tej nocy zaplanujemy jak odbić Kropelką. ODZYSKAMY JĄ, ROZUMIECIE?!
***
Powróciła ze zgromadzenia z grymasem na mordce. Poświęciła cenny czas tkwiąc na drzewie i w dodatku musiała znosić okropny zapach czosnku tylko po to, by dowiedzieć się o w jej mniemaniu gówno wartej przepowiedni. Nawiedziła ją Sowa. Z początku Sarenka była zadowolona, że rozmawiała z matką, ale obydwie nie były w najlepszym humorze i skończyło się na tym, że Sarna z zawodem przypominała sobie to jak odzywała się do matki. Szczerze mówiąc, to Sowa była jedynym kotem do tej pory, który mógł wprowadzić ją w taki nastrój - przy każdej innej rozmowie z każdym innym kotem nie zastanawiałaby się później nad tym co mówiła, obojętnie czy nazwałaby go wypłoszem czy jeszcze gorzej. Najgorsze z tego wszystkiego było jednak to, że nie zdążyła nawet wyłapać jakichś ciekawych informacji, które mogły zadziałać na ich korzyść. Jedyne co chodziło jej po głowie to słowa tego całego brzydala z Klanu Burzy. Śmierć zawita w lesie. Śnieg będzie miał czerwony kolor, a wielu będzie zimnych jak trupy, choć będą jeszcze dyszeć. Jej mały móżdżek nie potrafił rozszyfrować tego co to mogło znaczyć, ale mimo wszystko czuła, że to może znaczyć szansę, o ile ta przepowiednia nie będzie dotyczyć również ich. Zanotowała też w głowie, że władza w Klifie się zmieniła, ale poza tym... nie działo się nic co przykułoby uwagę takiego pirata jak ona? Gdy wreszcie udała się do stodoły, w niej była jedynie Trujący Bluszcz, która smacznie spała w sianie. Sarenka za to z góry stwierdziła nie potrafiła zasnąć, podobnie jak każdej nocy od porwania Kropelki, dlatego wskoczyła na stos drewna, by dostać się na drugie piętro stodoły, które było o wiele bardziej niebezpieczne niż to niższe, zważywszy na dziury w dachu i w trzaskających deskach. Czuła się tam jednak o wiele lepiej i spokojnie mogła obserwować przez większą dziurę z góry polany otaczające stodołę. Położyła się podwijając łapki od siebie i obserwowała, wsłuchując się w dźwięki nocy. Jutro też będzie dzień, może nawet lepszy niż dzisiejszy.
<Jaś? Jak nie to C.D.N>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz