— Dzień dobry, Trójeczko — zamruczał dziadek z lekkim uśmiechem na pysku, wchodząc do środka, aż końcówka jego ogona nie zniknęła. Ogon medyka nadal drgał rozzłoszczony to w prawo, to w lewo. Deszczowa Łapa naprawdę był... kocięciem specjalnej troski. Jego inteligencja wynosiła zero. A może nawet mniej. Pamiętał jak na zgromadzeniu medyków, ten zaczął wierzyć w to, że był myszą. Czy mądry kot by się z tym obrzydliwym gryzoniem utożsamiał? Wątpił.
Jego płaczliwy ton tylko bardziej podnosił mu ciśnienie. Nawet słowa dziadka nie pomogły w uspokojeniu jego gniewu.
— Pomyślałem, że jesteś głodny i coś chętnie przekąsisz — miauknął spokojnie, zwracając się bezpośrednio do wnuka. Rudy uczeń burknął coś o przyniesieniu świeżego mchu, po czym zmył się pospiesznie z pola widzenia — Swoją drogą, gdzie Miedziana Iskra? Miała do ciebie przyjść rano. Ostatnio skarżyła mi się, że ma dosyć sztywne stawy — mruknął z lekka zaniepokojony.
Potrójny Krok wciągnął w płuca powietrze, śledząc kocurka wzrokiem, kiedy znikał w zewnętrznym świetle. Owinął ogon wokół łap, po czym skupił się na dziadku i jego słowach.
- Nie przyszła jeszcze. Jednak jeśli to prawda, to jak ją tylko zobaczę, od razu skieruję na badanie. No i dam jakieś zioła. Starość nie radość, co dziadku? Jak myślę o tym, że kiedyś będę taki... niedołężny, że wszystko będzie mnie boleć, to robi mi się niedobrze. Mam nadzieję, że w Klanie Gwiazdy dostąpię zaszczytu byciem młodym i pięknym. - Rozmarzył się przez chwilę.
Tak... Jego futerko otoczone gwiazdami, błyskające niczym najpiękniejsza rzecz na świecie. Piorun w łapie, którym straszyłby niewiernych i zsyłanie pokręconych snów. Tak. To było jego marzenie. Ale na razie musiał przeżyć skromny żywot jako medyk Klanu Wilka, służąc kotom swoją radą i umiejętnościami.
- Dzięki za posiłek - Od razu złapał wiewiórkę i zjadł ją ze smakiem. Myszy nie tknął. Zostawi dla Deszczowej Łapy o ile zasłuży. - A jak tam twoje stawy?
- Dobrze. Nie chcę nawet myśleć, kiedy Klan Gwiazdy mnie zabierze do siebie - westchnął zmartwiony.
Od razu wzrok medyka skupił się na podstarzałym, byłym liderze Klanu Wilka. Nie wyobrażał sobie życia bez niego. Od zawsze był przy nim. Zawsze doradzał w trudnych chwilach, zajmował kiedy ojciec miał go gdzieś. Nawet mieszkał z nim w jednym legowisku! Jego strata bardzo by go zabolała.
- Dziadku? Ale będziesz mnie odwiedzał? Nie zostawisz? - miauknął czując się na powrót małym i bezbronnym kociakiem, który chciał tylko być kochanym.
<Dziadku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz