– Konwaliowa Łapo co tu robisz? – miauknęła Cętka.
– Jak to co? Zbieram zioła i uczę się.
– Hah... no tak.
– A ty?
– Ja też się uczę. Rozpoznaję zapachy i będę polować. W ogóle, ile jeszcze tu będziesz?
– Do końca nie wiem, na pewno będę jeszcze, aż słońce będzie trochę zachodzić. Musimy uzbierać zioła i omówić różne sposoby leczenia.
– Jasne. Wiesz, jak wrócim do obozu chętnie podzielę się
z tobą moją pierwszą zdobyczą.
– Dzięki.
Kątem oka zauważyłam, że Jeżowa Ścieżka skończył rozmowę. Pokiwał głową do zastępcy a potem radośnie wrócił do mnie.
– Konwaliowa Łapo, wystarczy już nam tyle ziół. Zakop je pod śniegiem.
– Dobrze – w podskokach zagrzebałam roślinki – Już.
– Ychm... Nauczę cię teraz czegoś nowego.
– Czego?
– Zaraz zobaczysz. Powiedz mi co czujesz.
– Czuję... korzeń żywokostu i chyba... lisa! –
nastroszyłam się.
– To nie jest lis tylko borsuk – miauknęła Cętka – i jest to stary zapach.
– Brawo Cętkowana Łapo – miauknął kilka metrów dalej Mokra Blizna.
- To był borsuk Konwalio. Rzeczywiście jest tu gdzieś korzeń żywokostu, lubi rosnąć w wilgotnych miejscach – odrzekł mój mentor – A teraz spróbuj wyczuć zwierzynę.
- Czuję chyba mysz.
- Tak. Bądź cicho, a ciężar przenieś na tylne łapy - powiedział asystent medyka – skradaj się bardzo powoli.
- Ok. – szepnęłam.
Mysz zaczęła obgryzać ziarenko, była to odpowiednia chwila by ją napaść. Instynkt podpowiadał mi by ją zabiła łapą, ale serce mówiło mi, że to jest okropne. Nie wiedziałam co zrobić. Mentor zachęcał wzrokiem. W
końcu wydusiłam z siebie:
- Jak możecie je zabijać?! One też czują! – krzyknęłam prosto w twarz trójce kotom. Stali zamurowani.
- A co innego masz zamiar jeść? – miauknęła zdziwiona Cętka.
- Na pewno nie będę ich zabijać.
- Konwaliowa Łapo... rozumiem, ale musisz się tego nauczyć, bo umrzesz z głodu – miauknął mentor.
- Wiem... przepraszam – opuściłam głowę.
Zauważyłam naglę, że cętkowana uczennica już się skrada. Jednym ciosem łapy przekręciła kark istocie.
Zamknęła oczy.
- Dobrze Cętkowana Łapo – powiedział zastępca przywódcy – zakop ją teraz. Wrócimy po nią później, a teraz pójdziemy w takie fajne miejsce, gdzie jest więcej zwierzyny.
Kotka posłusznie z dumą zakopała zwierzynę. Gdy skończyła obojga odeszli przed siebie. Jeżowa Ścieżka stał dalej wryty. Dla nich było to pewnie normalne, ale ja nigdy nikogo nie zabiłam i nie musiałam, bo byłam pieszczochem dwunożnych.
- Hmm... Dziki kot powinien nauczyć się też zabijania zwierzyny z zimną krwią. Co byś zrobiła jak by nie było innych, a musiała byś w tedy sama polować?
- Wiem...
- Dziś nie weźmiesz zwierzyny ze sterty, sama ją upolujesz – odrzekł mentor.
- Ale... nie umiem polować.
- Dlatego ja ci to pokaże.
*** Po tłumaczeniu jak polować***
- No dobrze, jest jeszcze jasno poszukaj korzenia żywokostu i upoluj coś dla siebie. Ja pójdę pomóc
Zajęczej Stopie. Odnajdziesz drogę do obozu, prawda?
- Tak.
Czekoladowy kocur odszedł. Zostałam sama. Po chwili znalazłam roślinę i ją zakopałam. W brzuchu zaczęło mi burczeć, muszę coś upolować. Usłyszałam szuranie w krzakach, wskoczył z nich królik. Szybko pobiegłam za nim, nie mogę zawieść mojego mentora. Zębami schwytałam szyję królik. Udusiłam go. Wcale jakoś się nie cieszyłam. Naglę usłyszałam dziwny ryk. Wielkie czarno-białe zwierzę wyszło z krzaków. To był pewnie ten borsuk, o którym mówiła Cętka. Coś we mnie uderzyło i pisnęło.
- Co robisz na terytorium Klanu Burzy? – warknęła cętkowana kotka.
- To ja Konwaliowa Łapa.
- Oh, no tak. Przepraszam.
- Ciii tam jest borsuk – uciszyłam młodszą koleżankę. Ale ta dała okrzyk triumfu i ruszyła na ogromnego zwierzaka.
- Co ty robisz?! – wrzasnęłam.
- Ratuję cię!
- Ogłupiałaś?! Nie damy z nim rady, lepiej weź nogi za
pas i uciekaj.
Kotka najeżyła się i zaczęła warczeć. Oniemiałam, czarno-biała postać uciekła.
- Widzisz te stare wyleniałe futro nie pokona nas!
- Nie wiem, jak to zrobiłaś, ale to cud.
Zobaczyłam, że za nami stoi następny przeciwnik. Przypominał konia, ale miał rogi na głowie.
- Co to jest?
- Wielki Klanie Gwiazd! To jest jeleń! – cętkowana uczennica uciekła w najbliższe krzaki.
Popędziłam za nią. Jeleń nie zwrócił na nas uwagi po prostu odszedł.
*** Po powrocie do domu***
- Widzę, że upolowałaś królika – powiedział dumny ze mnie mentor – Możesz go zjeść.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz