Mój partner wyszedł na nocny patrol, postanowiłam na niego poczekać. Ułożyłam się wygodnie na posłaniu i wlepiłam wzrok w przejście. Wiedziałam, że wróci późno, a nawet bardzo, więc zastanawiałam się czy to ma sens. Po kilku minutach oczy zaczęły mi się same zamykać. Potrząsnęłam łebkiem i wstałam na równe łapy, nie mogę spać. Po cichu wyszłam z legowiska i stanęłam na dworze. Cichy szmer liści na wietrze koił moje skołatane myśli. Westchnęłam i zeszłam niżej na skraje obozu. Urządziłam sobie nocną przechadzkę. Zwiedziłam ciemne zakamarki i zajrzałam w każdy kąt. Gdy spojrzałam na księżyc by zobaczyć ile czasu już minęło ten jakby nieznacznie się ruszył, jednak nie daleko. W końcu poddałam się i wróciłam do legowiska. Na dworze wciąż było chłodno, zima jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa. Właśnie wtedy pomyślałam o Mistyshade. ,,Nie jest mu za zimno? Może się przeziębi?!" zaczęłam panikować. Jednak po chwili postarałam się uspokoić, to twardy kot, byle wietrzyk mu nie zaszkodzi! Ponownie skoczyłam na posłanie ugniatając je łapkami. Położyłam łepek na łapkach i przykryłam się ogonem, a przynajmniej połówką. Zerknęłam na niego ze smutkiem w oczach, widocznie tak już musiało być. Przez kilka minut obserwowałam jeszcze wejście, potem już tylko słuchałam, a następnie zasnęłam. Nawet nie wiem kiedy odpłynęłam z tego świata w moją rzeczywistość.
Nagle coś mnie obudziło. Leniwie otworzyłam oczy i zobaczyłam szarego kota który gramoli się na moje posłanie.
-Mistyshade?- szepnęłam na wpół przytomna. Kocur zesztywniał i spojrzał na mnie świecącymi, niebieskimi oczami.
- Obudziłem cię?- spytał cicho. Zaśmiałam się przeciągając na posłaniu.
- Nie, znaczy chyba nie. Czekałam na ciebie.
- Po co?
- A nie wiem, tak jakoś- otarłam się z nim nosem. Uważaliśmy na każdy szmer by nie obudzić reszty. Ponownie położyliśmy się na posłaniu z próbą zaśnięcia. Ja oczywiście padłam niemal od razu.
Po kilku minutach znów się zbudziłam. Okazało się, że to powiew chłodnego powietrza wyrwał mnie ze świata snów. Ziewnęłam i zorientowałam się, że szarego kocura nie ma w pobliżu. Zaczęłam się gorączkowo rozglądać po czym zauważyłam go na zewnątrz. Wstałam i po cichu wyszłam na dwór. Mistyshade zwrócił na mnie uwagę i z troską w głosie spytał:
- Znowu cię obudziłem?
- Nie, tym razem to był wiatr- zaśmiałam się- czemu nie śpisz?
- Ja jakoś...nie mogę- przyznał się- ale spójrz jakie piękne niebo.
Podniosłam główkę do góry by zobaczyć pięknie świecące gwiazdy które pokryły niemalże całe granatowe, nocne niebo. Szturchnęłam kocura i wskazałam wyjście.
- Nocny wypad na pola?- zaproponowałam. Wiedziałam, że dziś już je zwiedzał, no ale chyba minie odmówi. Mistyshade kiwnął łebkiem i razem wyszliśmy w stronę Suchego Drzewa.
Gdy się tam znaleźliśmy, tak jak kiedyś, po prostu siedliśmy i oglądaliśmy dalej nocne niebo. W końcu znudziło mnie to więc szturchnęłam kocura łapą. Nic nie zrobił, chyba był zbyt oczarowany przyrodą. Warknęłam i rzuciłam się na niego. Przez przypadek wpadliśmy do jakiejś norki pod drzewem, oczywiście Misty zamortyzował mi upadek.
- Spotted, co ty wyprawiasz?!- zaśmiał się nagle wyrwany z transu.
- Ja? Chcę się tylko zabawić- uśmiechnęłam się podejrzanie w stronę kocura który znajdował się pode mną.
- Co-o?- wydukał zbity z tropu. Ugryzłam go lekko w ucho i odskoczyłam w bok. Zaśmiałam się uroczo i zmierzyłam go tajemniczym wzrokiem w którym kryło się przesłanie moich czynów. Kocur wstał i rzucił mi rozbawione spojrzenie. Powoli podeszłam do niego i otarłam się o jego bok. Obeszłam go dookoła by znów znaleźć się z przodu, oko w oko z szarym kotem. Szturchnęłam go noskiem i cofnęłam się krok, a on podążył za mną. Zaśmiałam się i przewróciłam go na plecy.
- Widzę, że wiesz o co mi chodzi kochany- szepnęłam do niego.
<< Mistyshade? Jełopie jak nie załapałeś albo uciekniesz to cię znajdę i sama wszystko zrobię ( ͡° ͜ʖ ͡ °)>>
Nagle coś mnie obudziło. Leniwie otworzyłam oczy i zobaczyłam szarego kota który gramoli się na moje posłanie.
-Mistyshade?- szepnęłam na wpół przytomna. Kocur zesztywniał i spojrzał na mnie świecącymi, niebieskimi oczami.
- Obudziłem cię?- spytał cicho. Zaśmiałam się przeciągając na posłaniu.
- Nie, znaczy chyba nie. Czekałam na ciebie.
- Po co?
- A nie wiem, tak jakoś- otarłam się z nim nosem. Uważaliśmy na każdy szmer by nie obudzić reszty. Ponownie położyliśmy się na posłaniu z próbą zaśnięcia. Ja oczywiście padłam niemal od razu.
Po kilku minutach znów się zbudziłam. Okazało się, że to powiew chłodnego powietrza wyrwał mnie ze świata snów. Ziewnęłam i zorientowałam się, że szarego kocura nie ma w pobliżu. Zaczęłam się gorączkowo rozglądać po czym zauważyłam go na zewnątrz. Wstałam i po cichu wyszłam na dwór. Mistyshade zwrócił na mnie uwagę i z troską w głosie spytał:
- Znowu cię obudziłem?
- Nie, tym razem to był wiatr- zaśmiałam się- czemu nie śpisz?
- Ja jakoś...nie mogę- przyznał się- ale spójrz jakie piękne niebo.
Podniosłam główkę do góry by zobaczyć pięknie świecące gwiazdy które pokryły niemalże całe granatowe, nocne niebo. Szturchnęłam kocura i wskazałam wyjście.
- Nocny wypad na pola?- zaproponowałam. Wiedziałam, że dziś już je zwiedzał, no ale chyba minie odmówi. Mistyshade kiwnął łebkiem i razem wyszliśmy w stronę Suchego Drzewa.
Gdy się tam znaleźliśmy, tak jak kiedyś, po prostu siedliśmy i oglądaliśmy dalej nocne niebo. W końcu znudziło mnie to więc szturchnęłam kocura łapą. Nic nie zrobił, chyba był zbyt oczarowany przyrodą. Warknęłam i rzuciłam się na niego. Przez przypadek wpadliśmy do jakiejś norki pod drzewem, oczywiście Misty zamortyzował mi upadek.
- Spotted, co ty wyprawiasz?!- zaśmiał się nagle wyrwany z transu.
- Ja? Chcę się tylko zabawić- uśmiechnęłam się podejrzanie w stronę kocura który znajdował się pode mną.
- Co-o?- wydukał zbity z tropu. Ugryzłam go lekko w ucho i odskoczyłam w bok. Zaśmiałam się uroczo i zmierzyłam go tajemniczym wzrokiem w którym kryło się przesłanie moich czynów. Kocur wstał i rzucił mi rozbawione spojrzenie. Powoli podeszłam do niego i otarłam się o jego bok. Obeszłam go dookoła by znów znaleźć się z przodu, oko w oko z szarym kotem. Szturchnęłam go noskiem i cofnęłam się krok, a on podążył za mną. Zaśmiałam się i przewróciłam go na plecy.
- Widzę, że wiesz o co mi chodzi kochany- szepnęłam do niego.
<< Mistyshade? Jełopie jak nie załapałeś albo uciekniesz to cię znajdę i sama wszystko zrobię ( ͡° ͜ʖ ͡ °)>>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz