{podobają mi się te nowe imiona :3}
Klan wyruszył na
poszukiwania zostawiając mnie z Wilczą Pieśnią dla bezpieczeństwa. Razem
pochowaliśmy zmarłych członków naszego klanu i poleciliśmy ich Klanowi Gwiazd.
Po małej Długoszce zostanie mi w sercu jedynie pustka, której nie zapełnię już
nigdy. Płakałam cicho przytulając do siebie synów, a Wilcza Pieśń wylizywał
rany po bitwie z borsukiem. Jestem mu wdzięczna, za to, że jest tutaj. Nie
chciałabym słuchać słów pocieszenia od tych domowych pieszczochów, czy od
innych kotek. Co Nakrapiany Kwiat i Nigdy Łapa mogą wiedzieć o utracie dziecka?
Przecież nigdy nie miały dzieci! Ale Nakrapiany Kwiat zawsze mówiła, że marzy o
kociętach… Niech Gwiezdni pozwolą jej spełnić marzenie i dopilnują, by jej
kocięta nie podzieliły losu mej córki! Mojej małej Długoszki…
Moi synowie
wpatrywali się we mnie swoimi wielkimi oczami. Były pełne smutku po siostrze,
ale miały w sobie też coś pocieszającego. Nagle przypomniała mi się moja
siostra. „Gdyby zostało mi choć jedno, tylko jedno kocię, kochałabym je
bardziej niż wcześniej, ponieważ mogłabym ofiarować mu miłość, przeznaczoną dla
jego rodzeństwa.” – mówiła w dniu, w którym umarły jej dzieci. Nigdy nie
powiedziałam jej, kto zabił jej młode. Umarła nie zdając sobie sprawy, jak
bardzo została zdradzona.
Moją córkę zabiła
jednak samotniczka. Nie wiem, która była na tyle odważna, by zaatakować sam
obóz Klanu Nocy, ale doskonale wiedziała, kiedy to zrobić! Zadrżałam
wyobrażając sobie jakąś czarną kocicę, jak obserwuje obóz, kuląc się w krzakach
jałowca. Po chwili do obozu wrócił Szary Kieł. Jego błękitne oczy lśniły
smutkiem. Wstałam i podeszłam do niego.
– Oszroniona
Paproć nie żyje – westchnął kręcąc głową. – Znalazłem jej ciało niedaleko
wodospadu, było przysypane głazami i błotem. Nie będziemy w stanie jej odkopać.
Moje serce,
świeżo sklejone znów rozpadło się na kawałki. Medyczka, ta sama medyczka, która
powiedziała mi, ze jestem w ciąży i ta sama, która odbierała mój poród… Ona nie
żyje? To było bez sensu. Po chwili zastępca Czarnej gwiazdy wyciągnął coś ze
swojej chustki. To była różowa chustka medyczki. Nadal pachniała jej futrem.
Członkowie klanu
wracali kolejno z pustymi pyszczkami i dopiero w obozie dowiadywali się, jaki
los spotkał naszego medyka. Kiedy wrócił Czarna Gwiazda wspólnie udaliśmy się w
miejsce zwłok, gdzie pochowaliśmy dzisiaj już trzech członków klanu. Gdy
dotarliśmy na miejsce zauważyłam coś dziwnego. Kopczyk mojej córki był
rozkopany! Podbiegłam bliżej nie wierząc własnym oczom! Dołek był pusty, ktoś
wykradł ciało mojej córki! Na dodatek w powietrzu unosiła się obca woń.
– Kimkolwiek
jesteś samotniczko, zamorduję cię własnymi pazurami! – warknęłam wściekle z
nadzieją, że kotka może słyszy moje słowa.
Potem w dołku po
moim dziecku zakopaliśmy chustkę Oszronionej Paproci i poleciliśmy ją Klanowi
Gwiazd. Nie miałam już w oczach łez, by móc dalej płakać. Była już noc, kiedy
czarna Gwiazda zwołał klan na spotkanie.
– Dzisiaj
spełniły się słowa przepowiedni danej nam przez Gwiezdnych. Nasz klan opuścili
Nocny Cień, Koszmarny Cień, Oszronione Futro, oraz Długoszka. Dziękujemy
Klanowi Gwiazd za ich żywota, nieszczęśliwie zakończone tego smutnego dnia.
Niech ich dusze dołączą do pozostałych członków Klanu Gwiazd na Srebrnej
Skórze, i czekają na nas i naszą śmierć. Dziś Klan Nocy został osłabiony o
cztery żywota. W tym medyka i dwóch wojowników. Dlatego ten smutny wieczór
połączymy z świętem! Nigdy Łapo, podejdź bliżej!
Przez chwilę nie
rozumiałam, o co chodzi Czarnej Gwieździe, ale po chwili pojęłam. Dziś mianuje
Nigdy Łapę wojownikiem! Poczułam się bardzo dumna z powodu tej nagłej zmiany.
Klan Nocy stracił dziś wojowników, ale nowy właśnie wchodzi na ich miejsce.
Kocur uniósł głowę w kierunku Srebrnej Skóry i zaczął mówić tradycyjną w każdym
klanie formułę:
– Ja, przywódca
Klanu Nocy, wzywam moich walecznych przodków, by spojrzeli na tę oto uczennicę.
Trenowała pilnie, by poznać zasady Waszego szlachetnego Kodeksu. Polecam wam ja
jako kolejną wojowniczkę. Nigdy Łapo, czy obiecujesz przestrzegać Kodeksu
Wojownika oraz chronić ten klan i bronić go nawet za cenę życia?
– Obiecuję! –
odparła bez namysłu kotka.
– W takim razie,
mocą Klanu Gwiazd, nadaję ci imię wojownika. Od tej chwili będziesz znana jako
Bażancie Pióro. Klan Gwiazd uznaje twoją odwagę i dobroć, witamy cie jako
pełnoprawnego wojownika Klanu Nocy!
Wszystkie koty
zgodnym chórem zaczęły skandować nowe imię kotki:
– Bażancie Pióro!
Bażancie Pióro!...
Obudziłam się
dość wcześnie słysząc zamęt panujący w obozie. Wstałam i powoli wyszłam
zobaczyć, co się stało. Nikt już nie spał, wszystkie koty rozglądały się pilnie
po obozie. Podeszłam do Nakrapianego Kwiatu.
– Co się stało? –
spytałam.
– Bażancie Pióro
zniknęła! Powinna pilnować obozu przez całą noc nie ruszając się z miejsca, ale
jej tu nie ma! Szary Kieł rozgląda się na zewnątrz obozu.
Po chwili kocur
wrócił do obozu.
– Nasza nowa
wojowniczka została zabita przez lisa!
<Czarna Gwiazdo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz