Niewola się skończyła, Pierzasta Łapa stała się Pierzastą Mordką, zakończyła się wielodniowa głodówka. Dni stały się spokojniejsze, zbliżała się kolejna pora roku, każda rzecz zdawała się trwać w zwykłym spokoju.
Niekoniecznie. Liliowa od kilku dni miała bardzo dziwne sny, niemal pokroju koszmaru sennego. Codziennie znajdowała się na skraju lasu, o zachodzie słońca. Wokoło niej panowała cisza, a w powietrzu wisiało napięcie. W tle widziała biegnącego ku niej Kolczastą Skórę, który uśmiechał się na swój charakterystyczny sposób. Chwilę potem pojawiało się okropne zwierzę, raz wilk, raz lis, raz dziwny cień o błyszczących oczach. Rzucało się biegiem na srebrnego kocura i pożerało go. Piórko milczała, bo czyjeś chłodne szpony zaciskały się na jej gardle. Zawsze wybudzała się z szybko bijącym sercem, często niewyspana.
Powracający sen ciągle nawiedzał głowę liliowej, przez co miała zwyczajnie zły humor.
Zachowywała się dosyć dziwnie w towarzystwie Kolczastej Skóry. Ciągle widziała przed oczami jego śmierć we śnie, jednak nie miauczała mu nic na ten temat. Tylko by ją wyśmiał i uznał za wariatkę. Wolała tego uniknąć, skupiając się na powrocie do dawnej formy fizycznej, sprzed niewoli.
Siedziała z Kaczą Łapą i Fasolkową Krzywicą, wygrzewając się w słońcu. Wokolo panowała cisza, czasami przerywana spokojnymi rozmowami klanowiczów. Liliowa miała zamknięte oczy. Po raz pierwszy spędzała z siostrami czas, cieszyła się z tego. Nie wiedziała sama, ile wspólnych chwil będzie im dane przeżyć, patrząc na to, ile działo się w samym Klanie Wilka na przestrzeni ostatnich księżyców. Nie skupiała się na przeszłości, przynajmniej się starała. Niewola odcisnęła swoje piętno.
Po chwili podbiegł do nich Kolczasta Skóra. Tylko nie teraz. Widok srebrnego ponownie rzucił przed niebieskie oczy córki Iglastej Gwiazdy wizję ze snu. Kocur podsunął im pod łapy wiewiórkę, którą sam upolował. Pierzasta Mordka chciała odmówić posiłku, żeby nie nawiązywać interakcji z kompanem, ale i tak rozpoczęła jedzenie. Uwielbiała wiewiórki. Nie potrafiła sobie odmówić skosztowania jednej z nich.
- Smakuje ci, Pierzasta Mordko? - zapytał się Kolczasta Skóra, oblizując swój pysk.
- Tak, upolowałeś dobry kawałek. Dzięki - miauknęła szybko, jedząc wiewiórkę i dzieląc się nią z Kaczuszką i Fasolką. Za chwilę skończy, a potem pójdzie do legowiska zająć się sobą. Ewentualnie podpatrzy, co robią koty z Klanu Burzy. Coraz bardziej irytowała ją obecność obcych u nich w obozie. Rozumiała, obronili jej dom i pomogli przywrócić normalne warunki życia, ale ci grzali zady w lesie zdecydowanie za długo. Tym bardziej, że była z nimi ich zastępczyni i niewidomo, co planowała.
Podniosła się, miauknęła szybko siostrom pożegnanie, bo "sprawy typowe dla kotki" i ruszyła w kierunku legowiska. Drogę zaszedł jej Kolec, co zdecydowanie nie spodobało się Piórku.
- Nie podchodź mi pod nogi! - miauknęła z oburzeniem, sycząc srebrnemu w pysk. Ten w odpowiedzi się zaśmiał.
- Spokojnie, spokojnie. Co ty taka spięta jesteś? - zapytał się Kolczasta Skóra.
- Bo tak - odpowiedziała krótko liliowa, patrząc na możliwą drogę ominięcia kolegi.
- Nie uciekaj mi tu. Dzisiaj jest nasza kolej na polowanie dla klanu. Za moment. Zapomniałaś o tym? - zapytał się ze zdziwieniem.
Na futro matki, zapomniała o tym! Kiedyś prosiła Iglastą Gwiazdę o możliwość pójścia z Kolcem na polowanie, żeby w końcu mogli się zabawić na terytorium klanu. Maraton zabijania zwierząt w ramach konkursu jak i dla potrzeb klanowiczów. Kompletnie wypadło jej z głowy, że ten dzień nadszedł dzisiaj! A ojciec tyle razy o tym mówił...
- Noooo.... Eeee.... No, nireeee - miauczała, starając się nie brzmieć zakłopotana, ale Kolczasta Skóra nie był głupi.
- Dziwnie się ostatnio zachwoujesz. Co się dzieje? - zapytał się srebrny.
- Nic, naprawdę nic. Pewnie... Pewnie źle sypiam. Ruszajmy lepiej na polowanie. Inaczej dostaniemy burę - powiedziała, od razu idąc ku wyjściu z obozu.
Szli we dwójkę w całkowitej ciszy. Ściółka pod ich nogami wydawała ciche dźwięki. Wszędzie leżała masa kolorowych liści.
Liliowa chciała wrócić do klanu. Obawiała się spełnienia snu, nie marzyło jej się mieć Kolca na sumieniu przez taką głupotę.
- To co, robimy tak, jak się umawialiśmy? Kto mniej zabije, ten wymienia mech? - zapytał się srebrny, uśmiechając się łobuzersko. Takiego kocura liliowa lubiła, ale za bardzo myślała o śnie, aby czuć się pewnie.
- Tak - miauknęła stanowczo. Chociaż na chwilę zapanowała nad nerwami.
Udali się na polowanie. Kotka starała się znaleźć jakąkolwiek zwierzynę, jednak przez brak skupienia nawet kulawa mysz umykała jej spod łap. Niezadowolona zmrużyła oczy.
- Nic nie zdobyłaś? To do ciebie niepodobne - zdziwił się kocur, gdy w którymś momencie minął kotkę.
Nie zdążyła odpowiedzieć, bo zauważyła w cieniu kontury drapieżnika. Futro od razu jej się napuszyło. W panice odepchnęła zaczęła się cofać.
- Kolec... Tam stoi lis. Musimy uciekać.... Inaczej zginiesz... - mówiła, starając się nie krzyknąć.
Niekoniecznie. Liliowa od kilku dni miała bardzo dziwne sny, niemal pokroju koszmaru sennego. Codziennie znajdowała się na skraju lasu, o zachodzie słońca. Wokoło niej panowała cisza, a w powietrzu wisiało napięcie. W tle widziała biegnącego ku niej Kolczastą Skórę, który uśmiechał się na swój charakterystyczny sposób. Chwilę potem pojawiało się okropne zwierzę, raz wilk, raz lis, raz dziwny cień o błyszczących oczach. Rzucało się biegiem na srebrnego kocura i pożerało go. Piórko milczała, bo czyjeś chłodne szpony zaciskały się na jej gardle. Zawsze wybudzała się z szybko bijącym sercem, często niewyspana.
Powracający sen ciągle nawiedzał głowę liliowej, przez co miała zwyczajnie zły humor.
Zachowywała się dosyć dziwnie w towarzystwie Kolczastej Skóry. Ciągle widziała przed oczami jego śmierć we śnie, jednak nie miauczała mu nic na ten temat. Tylko by ją wyśmiał i uznał za wariatkę. Wolała tego uniknąć, skupiając się na powrocie do dawnej formy fizycznej, sprzed niewoli.
Siedziała z Kaczą Łapą i Fasolkową Krzywicą, wygrzewając się w słońcu. Wokolo panowała cisza, czasami przerywana spokojnymi rozmowami klanowiczów. Liliowa miała zamknięte oczy. Po raz pierwszy spędzała z siostrami czas, cieszyła się z tego. Nie wiedziała sama, ile wspólnych chwil będzie im dane przeżyć, patrząc na to, ile działo się w samym Klanie Wilka na przestrzeni ostatnich księżyców. Nie skupiała się na przeszłości, przynajmniej się starała. Niewola odcisnęła swoje piętno.
Po chwili podbiegł do nich Kolczasta Skóra. Tylko nie teraz. Widok srebrnego ponownie rzucił przed niebieskie oczy córki Iglastej Gwiazdy wizję ze snu. Kocur podsunął im pod łapy wiewiórkę, którą sam upolował. Pierzasta Mordka chciała odmówić posiłku, żeby nie nawiązywać interakcji z kompanem, ale i tak rozpoczęła jedzenie. Uwielbiała wiewiórki. Nie potrafiła sobie odmówić skosztowania jednej z nich.
- Smakuje ci, Pierzasta Mordko? - zapytał się Kolczasta Skóra, oblizując swój pysk.
- Tak, upolowałeś dobry kawałek. Dzięki - miauknęła szybko, jedząc wiewiórkę i dzieląc się nią z Kaczuszką i Fasolką. Za chwilę skończy, a potem pójdzie do legowiska zająć się sobą. Ewentualnie podpatrzy, co robią koty z Klanu Burzy. Coraz bardziej irytowała ją obecność obcych u nich w obozie. Rozumiała, obronili jej dom i pomogli przywrócić normalne warunki życia, ale ci grzali zady w lesie zdecydowanie za długo. Tym bardziej, że była z nimi ich zastępczyni i niewidomo, co planowała.
Podniosła się, miauknęła szybko siostrom pożegnanie, bo "sprawy typowe dla kotki" i ruszyła w kierunku legowiska. Drogę zaszedł jej Kolec, co zdecydowanie nie spodobało się Piórku.
- Nie podchodź mi pod nogi! - miauknęła z oburzeniem, sycząc srebrnemu w pysk. Ten w odpowiedzi się zaśmiał.
- Spokojnie, spokojnie. Co ty taka spięta jesteś? - zapytał się Kolczasta Skóra.
- Bo tak - odpowiedziała krótko liliowa, patrząc na możliwą drogę ominięcia kolegi.
- Nie uciekaj mi tu. Dzisiaj jest nasza kolej na polowanie dla klanu. Za moment. Zapomniałaś o tym? - zapytał się ze zdziwieniem.
Na futro matki, zapomniała o tym! Kiedyś prosiła Iglastą Gwiazdę o możliwość pójścia z Kolcem na polowanie, żeby w końcu mogli się zabawić na terytorium klanu. Maraton zabijania zwierząt w ramach konkursu jak i dla potrzeb klanowiczów. Kompletnie wypadło jej z głowy, że ten dzień nadszedł dzisiaj! A ojciec tyle razy o tym mówił...
- Noooo.... Eeee.... No, nireeee - miauczała, starając się nie brzmieć zakłopotana, ale Kolczasta Skóra nie był głupi.
- Dziwnie się ostatnio zachwoujesz. Co się dzieje? - zapytał się srebrny.
- Nic, naprawdę nic. Pewnie... Pewnie źle sypiam. Ruszajmy lepiej na polowanie. Inaczej dostaniemy burę - powiedziała, od razu idąc ku wyjściu z obozu.
Szli we dwójkę w całkowitej ciszy. Ściółka pod ich nogami wydawała ciche dźwięki. Wszędzie leżała masa kolorowych liści.
Liliowa chciała wrócić do klanu. Obawiała się spełnienia snu, nie marzyło jej się mieć Kolca na sumieniu przez taką głupotę.
- To co, robimy tak, jak się umawialiśmy? Kto mniej zabije, ten wymienia mech? - zapytał się srebrny, uśmiechając się łobuzersko. Takiego kocura liliowa lubiła, ale za bardzo myślała o śnie, aby czuć się pewnie.
- Tak - miauknęła stanowczo. Chociaż na chwilę zapanowała nad nerwami.
Udali się na polowanie. Kotka starała się znaleźć jakąkolwiek zwierzynę, jednak przez brak skupienia nawet kulawa mysz umykała jej spod łap. Niezadowolona zmrużyła oczy.
- Nic nie zdobyłaś? To do ciebie niepodobne - zdziwił się kocur, gdy w którymś momencie minął kotkę.
Nie zdążyła odpowiedzieć, bo zauważyła w cieniu kontury drapieżnika. Futro od razu jej się napuszyło. W panice odepchnęła zaczęła się cofać.
- Kolec... Tam stoi lis. Musimy uciekać.... Inaczej zginiesz... - mówiła, starając się nie krzyknąć.
<Kolec?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz