Kocurek z przerażeniem przyglądał się walce Szeptu z Dzikim. Dlaczego jego brat musiał być taki niemiły? I dlaczego zaatakował ich siostrzyczkę?! Wiedział, że raczej za nią nie przepadał, ale przecież to nie był wystarczający powód!
Nagle do żłobka weszła szylkretowa karmicielka. Ze zdumieniem spojrzała na trójkę swoich pociech, przenosząc wzrok po kolei na każdą z nich. W końcu otrząsnęła się z transu i podbiegła rozdzielić wojujące ze sobą kociaki.
- Szept, co ty robisz u licha?! Czemu gryziesz swojego brata? Wytłumacz się! - krzyknęła Sikorkowy Śpiew, czule gładząc rudaska. Jak mogła być tak ślepa? A może to jednak pręgowany był świetnym manipulatorem?
Szept skuliła się i posłała mu błagalne spojrzenie. Kremowy jako jedyny widział, co tak naprawdę się tu wydarzyło. Kto tak naprawdę zawinił i kto tak naprawdę był ofiarą. Tylko co on miał niby począć? Narazić się swojemu, nie do końca obliczalnemu, braciszkowi czy siostrze, która co prawda czasem jest irytująca, ale jednak także miła i przyjazna! Jak królowa mogła w ogóle wysnuć wnioski, że to koteczka miała zainicjować cały konflikt?! Kocurkowi nie mieściło się to w głowie!
- Więc? Czemu to zrobiłaś? - spytała ponownie calico, wyraźnie spokojniejsza. Najwyraźniej początkowe emocje związane z incydentem już opadły. Teraz w jej głosie nie słychać już było złości - jedynie rozczarowanie i... smutek? Bardzo możliwe.
Niebieska kotka wyglądała na przygnębioną. Próbowała najwyraźniej coś powiedzieć, ale Słonecznik nie mógł dosłyszeć, co konkretnie starała się przekazać.Postawiono ją w beznadziejnej sytuacji. Samą i bez możliwości obrony. Przecież nie mógł jej tak zostawić, to w końcu wszystko wina Dzikiego!
- Mamusiu... - zaczął ze strachem kremowy, kładąc po sobie uszy. Chciał brzmieć i wyglądać pewnie, ale najwyraźniej nie wychodziło mu to najlepiej. Niestety.
- Tak, kochanie? - Karmicielka przeniosła na niego wzrok, wyraźnie zainteresowana.
- T-to nie jest fina Szeptu! - powiedział na jednym wdechu, starając się nie patrzyć na rudego kociaka stojącego za Sikorką. Na pewno mu się to nie spodobało!
Nagle do żłobka weszła szylkretowa karmicielka. Ze zdumieniem spojrzała na trójkę swoich pociech, przenosząc wzrok po kolei na każdą z nich. W końcu otrząsnęła się z transu i podbiegła rozdzielić wojujące ze sobą kociaki.
- Szept, co ty robisz u licha?! Czemu gryziesz swojego brata? Wytłumacz się! - krzyknęła Sikorkowy Śpiew, czule gładząc rudaska. Jak mogła być tak ślepa? A może to jednak pręgowany był świetnym manipulatorem?
Szept skuliła się i posłała mu błagalne spojrzenie. Kremowy jako jedyny widział, co tak naprawdę się tu wydarzyło. Kto tak naprawdę zawinił i kto tak naprawdę był ofiarą. Tylko co on miał niby począć? Narazić się swojemu, nie do końca obliczalnemu, braciszkowi czy siostrze, która co prawda czasem jest irytująca, ale jednak także miła i przyjazna! Jak królowa mogła w ogóle wysnuć wnioski, że to koteczka miała zainicjować cały konflikt?! Kocurkowi nie mieściło się to w głowie!
- Więc? Czemu to zrobiłaś? - spytała ponownie calico, wyraźnie spokojniejsza. Najwyraźniej początkowe emocje związane z incydentem już opadły. Teraz w jej głosie nie słychać już było złości - jedynie rozczarowanie i... smutek? Bardzo możliwe.
Niebieska kotka wyglądała na przygnębioną. Próbowała najwyraźniej coś powiedzieć, ale Słonecznik nie mógł dosłyszeć, co konkretnie starała się przekazać.Postawiono ją w beznadziejnej sytuacji. Samą i bez możliwości obrony. Przecież nie mógł jej tak zostawić, to w końcu wszystko wina Dzikiego!
- Mamusiu... - zaczął ze strachem kremowy, kładąc po sobie uszy. Chciał brzmieć i wyglądać pewnie, ale najwyraźniej nie wychodziło mu to najlepiej. Niestety.
- Tak, kochanie? - Karmicielka przeniosła na niego wzrok, wyraźnie zainteresowana.
- T-to nie jest fina Szeptu! - powiedział na jednym wdechu, starając się nie patrzyć na rudego kociaka stojącego za Sikorką. Na pewno mu się to nie spodobało!
<Szept, siostrzyczko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz