Jelonka była bardzo mądra - Smutek nadal spał.
I nie zamierzał się budzić. Nie zamierzał, ale musiał. Ze spoczynku wyrwał go nagle piekący ból z boku. Miauknął głośno i rzucił się na agresora. Zamachnął się łapą, mając nadzieję, że trafił w napastnika.
- Uważaj! - usłyszał poirytowany damski głos. Naburmuszony spojrzał na kotkę - to była Lisi Ogon.
- Jakbyś ty zareagowała, gdyby rude stworzenie tak brutalnie cię obudziło? - warknął.
- Pewnie uciekłabym z klanu - na mordkę wojowniczki wpełzł wredny uśmieszek. Smutny Śpiew zaczął rozważać propozycje wydrapania jej oczu. Mimo to jednak powoli wstał i przeciągnął się.
- Idziesz razem z Szarą Łapą i mną na patrol - miauknęła Liska.
- Niezwykle się cieszę. Spędzę dzisiejszą noc z nieczułą, rudą szyszką i gówniarzem - prychnął wojownik, a Lisi Ogon sprawiała wrażenie, jakby nie usłyszała tych słów. Machnęła ogonem pośpieszająco i wyszła z legowiska wojowników.
* * *
Wciąż czekał przy wyjściu z obozu. Szara Łapa i on czekali na Lisi Ogon. Słońce już prawie zaszło, wojownicy wracali z polowania, uczniowie z treningów. Nie miał takich widoków w Klanie Burzy. Był zawsze mało liczny.
Położył się, zmęczony zimowym upałem. Po kilku uderzeniach serca usłyszał jak coś przedziera się przez śnieg. Podniósł głowę, pewny, że ujrzy Lisi Ogon ale... serce Smutnego Śpiewu zabiło szybciej. Tuż przed nim stała Jelonka.
- Jelenia Gwiazdo, czy coś się stało? - spytał się Szara Łapa.
- N-nie, po prostu idę z wami na p-patrol - rzekła liderka.
Pewnie w wypadku innego kota Smutek zwyczajnie by to zignorował. Ale teraz poczuł przyjemne ciepło.
- Ugh... Jelenia Gwiazda? - za liderką stanęła Lisi Ogon.
- Jelonka idzie z nami - warknął Smutek. Ruda wojowniczka irytowała go. I stwierdził, że nie pogodziłby się z tym, że brązowa kotka jednak nie idzie. - Ruszajmy.
* * *
Księżyc powoli wznosił się na niebo. Minęła już połowa patrolu, nic ciekawego - przegonili jakiegoś pieszczocha i tyle. Żadnej walki. Żadnej agresywnej wymiany zdań.
W tym zamyśleniu przypadkiem wpadł na Jelenią Gwiazdę. Liderka odskoczyła... w fatalne miejsce. Była to jakaś półka z ziemi. Gdy tylko łapy kotki wylądowały, łatwo się było domyślić, że piach, kamienie i trawa skruszyły się.
- Pomocy! - wrzasnęła tylko Jelenia, zanim cała trójka straciła ją z oczu.
- Jelenia Gwiazdo! - krzyknął Smutny Śpiew i jednym susem skoczył w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą stała liderka. Zaczął spadać, lecz nie było tam zbyt wysoko. Jakieś siedem długości lisa? Spodziewał się, że łupnie na twardą ziemię, lecz upadł na coś miękkiego. Chwilę zajęło mu, za nim się zorientował, iż to Jelonka.
- W-wybacz... - mruknął i zszedł z poturbowanej liderki.
Kotka uśmiechnęła się nerwowo, po czym spojrzała w górę. Na krawędzi stała Lisi Ogon i Szara Łapa.
- Jest tutaj zbyt wysoko, nie możemy wskoczyć - stwierdził wojownik.
- Tam - liderka wskazała łapą na ścieżkę znajdującą się kilka metrów od nich. Czyżby jednak zauważył na jej pysku... ból?
Zastanowił się chwilę i krzyknął w górę:
- Idźcie dalej bez nas! - bo w zasadzie co mieli robić? Jeleniej Gwieździe najprawdopodobniej coś się stało. Nie może teraz iść za nimi.
Liska i Szara Łapa nieco zaniepokojeni wahali się przez chwilę, lecz oddalili się.
- Jelonko? Czy wszystko w porządku? Czy coś ci się stało?
Kotka pokręciła przecząco głową.
- Wstań.
Jakkolwiek Jelenia zamierzała ukryć swój ból, "coś nie pykło", albowiem gdy podniosła się na lewej łapie krzyknęła i upadła.
- Masz zwichniętą łapę - starał się, aby jego głos brzmiał obojętnie, lecz tak naprawdę był cholernie zmartwiony.
Położył się obok liderki i zaczął lizać ranną część ciała. Cieszył się, że jest tak blisko niej. Sama jej obecność podnosiła go na duchu. Odkąd opowiedział jej historię Zapomnianej Łapy, czuł spokój. Nie obawiał się, że jego była partnerka przyjdzie do niego, już się nie bał.
- Jelenia Gwiazdo? - szepnął cicho.
- T-tak?
- Czy znałaś kiedyś kogoś takiego, że czułaś, że nie możesz bez niego żyć, ale kiedy postanowiłaś już mu wyznać, było za późno?
Nastała cisza, przerywana cykaniem świerszczy.
- Ja... ch-chyba tak. Nie jestem pewna. D-do czego zmierzasz?
Smutny zaczął przesuwać językiem w kierunku szyi kotki.
- Nie chcę, żeby moje wyznanie nastąpiło zbyt późno.
Kąciki pyska Smutnego Śpiewu uniosły się powoli. Po raz pierwszy, od tylu księżycy. Po raz pierwszy się uśmiechnął. To nie był wymuszone szczerzenie zębów. To był najzwyklejszy, pełen szczęścia uśmiech.
Szum wiatru był jedynym słyszalnym odgłosem. Zaczął się już niepokoić, że powiedział coś nie tak, gdy Jelonka odpowiedziała.
- Ja też nie chcę, żeby moje wyznanie było spóźnione.
Spojrzała na niego swoimi pięknymi miętowymi oczami. Również się uśmiechnęła, a następnie liznęła długowłosego wojownika w nos.
Na widok jego zdziwionej miny roześmiała się i delikatnie ugryzła go w ucho.
- Niedorzeczne - rzekł Smutny Śpiew, udając zniesmaczenie. - Ja ci tutaj czułe słówka, a ty do mnie z zębami. Poczuj mój gniew! - mówiąc to ukąsił ostrożnie liderkę w policzek, warcząc przy okazji.
- Atakujesz liderkę! To nie może mieć miejsca! - odpowiedziała Jelonka i capnęła go w drugie ucho. Kocur prychnął przy czym pacnął Jelenią Gwiazdę w nos.
Jelonka złapała go za bark.
Smutny zasłonił jej oczy ogonem.
Jelenia Gwiazda strąciła ogon z pyska.
Smutny Śpiew warknął naprawdę głośno i chwycił zębami jej kark. Warczenie przerodziło się w mruczenie.
- Jesteś tego pewien? - w głosie Jelonki słychać był nutkę zdenerwowania.
- Nie.
* * * (UŻYJCIE WYOBRAŹNI)
Leżał na boku obok Jeleniej Gwiazdy, zakrywając się ogonem. Uśmiechał się nieśmiało, jakby zawstydzony, że za jakiś czas liderce doda się obowiązków, a to z jego winy. Końcówka ogona kotki drgała lekko, natomiast sama Jelonka dyszała.
Podniósł głowę i zbliżył ją do Jeleniej. Polizał ją po policzku. Odwróciła się do niego; w miętowych oczach było zmęczenie, ale i też zadowolenie.
- Czy to pomogło twojej zwichniętej łapie? - spytał żartobliwie.
<OŁŁŁ JELONKA TACZ SMUTEK'S TRALALALA>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz