Siedzialiśmy w kółku. Ja siedziałem przy Azalei, obok niej siedziała czarna kotka, następnie srebrna kocica, a przy mnie pręgowany Pieszczoch. Rzeczywiście byli bardzo mili. Przez chwilę nawet myślałem, że sami chcieliby pójść do lasu, ale po chwili przypomnieli sobie, że kochają to miejsce i Dwunożnych i trochę się boją.
Dobrze wiedziałem na jaką opowieśc przyszedł teraz czas - na opowieść o tej samotniczce, która mnie zaatakowała. Wystraszyła się Azalei i zwiała.
- Niedawno Płomienną Pieśń zaatakowała samotniczka. - zaczęła opowiadać. - Kiedy przyszłam od razu uciekła. - Oszczędziła przyjaciołom szczegółów, w przeciwieństwie do innych opowieści. Opowiadała im każde najdrobniejsze uczucie. Miałem wręcz wrażenie, że zapamiętała każdy najdrobniejszy ruch listka.
- Wiedziała, że lepiej z waszą trójką nie zadzierać. - zaśmiała się srebrzysta. Dość długo jeszcze opowiadała. Po dłuższym czasie przyjaciele zaczęli się rochodzić, bo Dwunożni ich wołali. Kiedy zostaliśmy sami postanowiliśmy wrócić. Słońce właśnie szczytowało i razem z Azaleą zdecydowaliśmy, że zachaczymy jeszcze o rzekę i wejdziemy na terytorium klanu nocy. Bardzo dawno nie jedliśmy ryb, a wiadomo, że ryby to jeden z lepszych pokarmów kiedy zbliża się Pora Nagich Drzew. Upolowaliśmy trzy ryby. Zaczęliśmy więc wracać. Najkrótsza droga biegła niedaleko obozu Nocnych. Wiele ryzykowaliśmy przechodząc tamtędy, więc udaliśmy się trochę drogą okrężną.
Niosłem dwie ryby, a Azalea trzecią. Do moich uszu dotarły piski kociaka. Najpierw myślałem, że się przesłyszałem.
- Też to słyszysz? - zapytała moja partnerka i zatrzymała się. Kiwnąłem głową. Zostawiliśmy ryby i poszliśmy w kierunku dźwięków. Po bardzo krótkim czasie naszym oczom ukazał się czarno-biały kociak. Powąchałem - Klan Nocy.
- Co robimy? - zapytałem.
- Może... ją oddamy? - zapytała Azalea, ale nim skończyła sama wiedziala już, że to zły pomysł. Bo jakby to wyglądało? Wchodzimy do obozu i mówimy "Cześć, znaleźliśmy waszego kociaka". To jasne, że to byłaby nasza ostatnia kwestia, którą byśmy wypowiedzieli.
- Nie wiemy ile już tu jest i ile jeszcze będzie musiała tu być. Jeżeli wieczorny patrol by jej nie znalazł musiałaby spędzić noc sama. - oznajmiłem.
- Więc zabierzmy ją. - rzuciła szybko kotka. Kiwnąłem głową. Kociak miał czarną głowę i grzbiet. Patrzyła na nas błagalnie. Zdecydowanie była już tak duża by skubać mięso. Azalea chwyciła ją ostrożnie. Wróciliśmy po ryby, które wziąłem i znów ruszyliśmy do legowiska.
Kiedy byliśmy na miejscu położyłem ryby na drobną mysz i spojrzałem na kociaka.
- Jak się nazywasz? - zapytałem ciepło. Była zakłopotana i nie pewna, ale pewnie bała się, że nikt by jej nie znalazł, więc chciała iść z nami.
- Śnieżynka.
<Azalea?> Zróbmy sb dzieci xDD
Dobrze wiedziałem na jaką opowieśc przyszedł teraz czas - na opowieść o tej samotniczce, która mnie zaatakowała. Wystraszyła się Azalei i zwiała.
- Niedawno Płomienną Pieśń zaatakowała samotniczka. - zaczęła opowiadać. - Kiedy przyszłam od razu uciekła. - Oszczędziła przyjaciołom szczegółów, w przeciwieństwie do innych opowieści. Opowiadała im każde najdrobniejsze uczucie. Miałem wręcz wrażenie, że zapamiętała każdy najdrobniejszy ruch listka.
- Wiedziała, że lepiej z waszą trójką nie zadzierać. - zaśmiała się srebrzysta. Dość długo jeszcze opowiadała. Po dłuższym czasie przyjaciele zaczęli się rochodzić, bo Dwunożni ich wołali. Kiedy zostaliśmy sami postanowiliśmy wrócić. Słońce właśnie szczytowało i razem z Azaleą zdecydowaliśmy, że zachaczymy jeszcze o rzekę i wejdziemy na terytorium klanu nocy. Bardzo dawno nie jedliśmy ryb, a wiadomo, że ryby to jeden z lepszych pokarmów kiedy zbliża się Pora Nagich Drzew. Upolowaliśmy trzy ryby. Zaczęliśmy więc wracać. Najkrótsza droga biegła niedaleko obozu Nocnych. Wiele ryzykowaliśmy przechodząc tamtędy, więc udaliśmy się trochę drogą okrężną.
Niosłem dwie ryby, a Azalea trzecią. Do moich uszu dotarły piski kociaka. Najpierw myślałem, że się przesłyszałem.
- Też to słyszysz? - zapytała moja partnerka i zatrzymała się. Kiwnąłem głową. Zostawiliśmy ryby i poszliśmy w kierunku dźwięków. Po bardzo krótkim czasie naszym oczom ukazał się czarno-biały kociak. Powąchałem - Klan Nocy.
- Co robimy? - zapytałem.
- Może... ją oddamy? - zapytała Azalea, ale nim skończyła sama wiedziala już, że to zły pomysł. Bo jakby to wyglądało? Wchodzimy do obozu i mówimy "Cześć, znaleźliśmy waszego kociaka". To jasne, że to byłaby nasza ostatnia kwestia, którą byśmy wypowiedzieli.
- Nie wiemy ile już tu jest i ile jeszcze będzie musiała tu być. Jeżeli wieczorny patrol by jej nie znalazł musiałaby spędzić noc sama. - oznajmiłem.
- Więc zabierzmy ją. - rzuciła szybko kotka. Kiwnąłem głową. Kociak miał czarną głowę i grzbiet. Patrzyła na nas błagalnie. Zdecydowanie była już tak duża by skubać mięso. Azalea chwyciła ją ostrożnie. Wróciliśmy po ryby, które wziąłem i znów ruszyliśmy do legowiska.
Kiedy byliśmy na miejscu położyłem ryby na drobną mysz i spojrzałem na kociaka.
- Jak się nazywasz? - zapytałem ciepło. Była zakłopotana i nie pewna, ale pewnie bała się, że nikt by jej nie znalazł, więc chciała iść z nami.
- Śnieżynka.
<Azalea?> Zróbmy sb dzieci xDD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz