...Właśnie był na polowaniu. W białym puchu ugrzązł po łapy, ale, z wielkim oporem kroczył w poszukiwaniu czegoś do jedzenia. Musiał. Dla klanu. By wykarmić kocięta i innych z dumnych "nocników", by pokazać, że jest dobrym wojownikiem. Oczywiście nie robił niczego sam. Cały klan się przykładał.
Nagle przed oczami mignął mu czarny kształt. To Czarna Łapa, piękna uczennica o atramentowym futerku. Jego przybrana siostra. Ale.. Teraz było coś nie tak. To nie była ta radosna terminatorka Srebrnego Pyska, tylko płacząca kupka nieszczęścia. Czekaj... Płacząca? COOO??! Nie, trzeba to wyjaśnić. Tu i teraz.
-Czarna Łapo, co się stało?-odpowiedział mu szloch. Podszedł bliżej. - Powiesz mi, czy nie powinienem znać powodu twojego smutku?- wydawać by się mogło, że powiedział to surowo, ale naprawdę użył najbardziej troskliwego tonu.
-W-w-wiedziałeś, ż-że nie jesteś-ś m-moim b..br...braatem?-Czarna Łapa jęknęła.
-Wiedziałem.-poczuł, że serce mu się kraja.-Nikt mi nie powiedział, ale domyśliłem się tego. Nie wiem jednak, jak to się stało, że do nas trafiłaś...Mama nigdy mi tego nie m-mówiła... Wszyscy traktowaliśmy cię jako rodzoną córkę. Rodzoną siostrę.
-Nie...Ojciec mnie nie kochał. Nigdy nie spędzał ze mną czasu. Nigdy nie był dumny ze mnie...A teraz nie żyje. Teraz masz nowe rodzeństwo. Nie jestem ci już potrzebna.
-Nie mów tak, proszę. Kocham moje rodzeństwo, te puchate kuleczki, ale żadne z nich mi cię nie zastąpi. Jesteś moją pierwszą nadzieją...nigdy nie miałem siostry. Ani brata. Ty byłaś pierwsza. Wychowywałem się sam. Nie miałem przyjaciela. Byłaś dla mnie tym, czego nigdy nie miałem. Przestałem być samotny.
-Kochasz mnie? Mimo iż nie jestem twoją siostrą?-spytała. Płomienny wpatrywał się w przestrzeń.
-Zawsze. Dałaś mi szczęśliwe dzieciństwo. I myślisz, że miałbym cię nie kochać? Jesteś moją najukochańszą siostrą. Nie umiem żyć bez ciebie.
-Och...-kotka przytuliła się do kocura, a łzy obficie spływały jej po pyszczku.
-Wiesz... Czasami mam wrażenie, że Czarna Gwiazda też mnie nie kochał. Że byłem dla niego nikim, choć jego krew we mnie płynie.- zamknął oczy, a z nich wypłynęła łza. Nakreśliła cienką linię i zmieszała się z łzą czarnej kotki, która przytknęła policzek do brata. Ta ogromna łza, łza smutku dwóch młodych kotów, brata i siostry, oboje pozbawieni miłości ojca. Spadła na kawałek łysej ziemi, której o tej porze było niewiele. Na porę nowych liści miał tam wyrosnąć kwiat, kwiat który będzie
upiększał Ziemię swym blaskiem. A potem zwiędnie, jak każdy inny. Nic nie trwa wiecznie. Poza złamanym sercem.
<Czarna? Już wiesz, że płakałam w czasie pisania, ale chyba ma choć ciutę smutku w sobie, bo teraz też trochę mi się chciało płakać :( >
<Czarna? Już wiesz, że płakałam w czasie pisania, ale chyba ma choć ciutę smutku w sobie, bo teraz też trochę mi się chciało płakać :( >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz