W morskich ślepiach szylkretki zaiskrzyło z ekscytacji. Pokiwała energicznie głową, bez pytania próbując podwędzić siostrze kulkę mchu z pyszczka. Musiała odpowiednio wykorzystać sekundową nieuwagę liliowej, aby następnie łapką pchnąć zabawkę w dal i pogonić za nią. Jej krótkie, koślawe kończyny, nie pozwalały jej na osiągnięcie zbyt dużych prędkości, ale przynajmniej dała radę umknąć koteczce sprzed nosa. Za niebieską pozostał ślad w postaci wzbitego z podłoża kurzu.
— Lisek! — zawołała, oglądając się na wspominaną istotkę. — Goń mnie! No dawaj! Mam twoją prześliczną kuleczkę meszku! — wołała, ignorując obecność resztę obecnych w kociarni. Nawet nie zwróciła uwagi na to, że w swej nagłej ucieczce nadepnęła na ogon Krewetki, która teraz przyglądała jej się z lekkim zaskoczeniem.
Liliowa szylkretka nie powiedziała nic, tylko ruszyła w jej stronę, jakby dając znać, że jest gotowa na dalszą zabawę. Aksamitka wydała z siebie pomruk zadowolenia i schowała pod sobą kulkę, biorąc zabawę całkowicie na poważnie. Gdy Lisek próbowała jej ją odebrać, chciała nawiać szybko ze swoją zdobyczą, ale zamiast tego zrobiła przewrót w przód i wylądowała na plecach, pozostawiając swój skarb z tyłu.
Usłyszała krótki śmiech siostry, przez co sama uśmiechnęła się i zaczęła wymachiwać wszystkimi czterema łapami w powietrzu. Próbowała wstać, ale nie szło jej to najlepiej. A gdy już udało jej się podnieść, liliowa nawiała na drugi koniec żłóbka. Aksamitka sprawnie otrzepała się z kurzu i ponownie ruszyła w pościg.
— Zaraz cię dogonię, siostrzyczko! — popiskiwała radośnie, nie patrząc pod siebie i taranując wszystko na swej drodze. W tym momencie nie była w stanie zliczyć zdeptanych ogonów i łap. Jak to mawiali brzydko dorośli: "Po trupach do celu".
Lisek była podejrzanie szybka i o wiele lepiej szło jej unikanie przeszkód. Niebieska musiała skracać co chwilę drogę, ale w końcu obie znalazły się w kącie kociarni, padając roześmiane na ziemię.
— O! A może teraz urządzimy sobie malutkie wyścigi? — zaproponowała, strzygąc uszami. — Będziemy popychać twoją superową kuleczkę jak najdalej, a potem na trzy cztery biec do niej! — Wyszczerzyła się, zachwycona tym, że wpadła na tak genialny pomysł.
— Lisek! — zawołała, oglądając się na wspominaną istotkę. — Goń mnie! No dawaj! Mam twoją prześliczną kuleczkę meszku! — wołała, ignorując obecność resztę obecnych w kociarni. Nawet nie zwróciła uwagi na to, że w swej nagłej ucieczce nadepnęła na ogon Krewetki, która teraz przyglądała jej się z lekkim zaskoczeniem.
Liliowa szylkretka nie powiedziała nic, tylko ruszyła w jej stronę, jakby dając znać, że jest gotowa na dalszą zabawę. Aksamitka wydała z siebie pomruk zadowolenia i schowała pod sobą kulkę, biorąc zabawę całkowicie na poważnie. Gdy Lisek próbowała jej ją odebrać, chciała nawiać szybko ze swoją zdobyczą, ale zamiast tego zrobiła przewrót w przód i wylądowała na plecach, pozostawiając swój skarb z tyłu.
Usłyszała krótki śmiech siostry, przez co sama uśmiechnęła się i zaczęła wymachiwać wszystkimi czterema łapami w powietrzu. Próbowała wstać, ale nie szło jej to najlepiej. A gdy już udało jej się podnieść, liliowa nawiała na drugi koniec żłóbka. Aksamitka sprawnie otrzepała się z kurzu i ponownie ruszyła w pościg.
— Zaraz cię dogonię, siostrzyczko! — popiskiwała radośnie, nie patrząc pod siebie i taranując wszystko na swej drodze. W tym momencie nie była w stanie zliczyć zdeptanych ogonów i łap. Jak to mawiali brzydko dorośli: "Po trupach do celu".
Lisek była podejrzanie szybka i o wiele lepiej szło jej unikanie przeszkód. Niebieska musiała skracać co chwilę drogę, ale w końcu obie znalazły się w kącie kociarni, padając roześmiane na ziemię.
— O! A może teraz urządzimy sobie malutkie wyścigi? — zaproponowała, strzygąc uszami. — Będziemy popychać twoją superową kuleczkę jak najdalej, a potem na trzy cztery biec do niej! — Wyszczerzyła się, zachwycona tym, że wpadła na tak genialny pomysł.
<Lisku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz