Czuła wibracje niepokoju od klanu i zapragnęła iść z kimś, by jakoś dodać sobie otuchy, jednak Lamparcia Łapa szła z Muchomorzym Jadem i Kaczym Piórem, a Sarnia Łapa nigdy nie był pozytywnie do niej nastawiony. Tyle dobrze, że zdawał się mieć lepszy humor. Ograniczyła rozglądanie się do pilnowania, by na kogoś nie wpaść.
Wparowali na polanę, Krucza Gwiazda kazała im nie przynieść wstydu i odeszła na miejsce liderów. Grupa się rozluźniła, a ona, zagubiona, umknęła na skraj polany, by stamtąd obserwować. Ich tymczasowa liderka zaczęła rozmawiać z inną. Echo rozmawiała z jakimś rudym kocurem. Czekoladowa arlekinka zaczęła przemawiać, dużo kotów patrzyło na nią ze zirytowaniem, by odwrócić głowy i kontynuować cokolwiek robili. Liderka Klanu Wilka ustąpiła miejsca Kruczej i Kminek, zaniepokojona zmrużyła oczy, czekając.
– Witam was nieserdecznie na dzisiejszym zgromadzeniu! Mam nadzieję, że nasza obecność jest dla was miłą niespodzianką, tak samo, jak informacja, którą ze sobą niosę. Klan Gwiazdy skontaktował się ze mną. Tak, nie przesłyszeliście się. Są oburzeni bestialskimi czynami, jakich dopuścił się Klan Wilka wraz z Klanem Burzy, atakując nas. Nie myślcie, że pozostaniecie bezkarni. Przyrzekam tu i teraz, przed obliczem naszych przodków, że zemścimy się za wszystkie krzywdy! Klan Gwiazdy obdarzył moje dzieci mocami. Dał im błogosławieństwo, dzięki któremu wszyscy, którzy śmiali doprowadzić nas do klęski, dosięgną samego dna!
Początkowo wywróciła oczami, słysząc brednie o klanie gwiazdy, ale przy mocach kociąt, samym fakcie kociąt, które jak się spodziewała, były z liderem, który leżał teraz w obozie, z połamanymi łapami, zakrztusiła się i musiała siłą stłumić kaszel. Zamrugała kilka razy i dyskretnie rozejrzała się po pyskach innych; wydawali się być zszokowani, ale czy pozytywnie? Nie wydawało jej się. Dodatkowo zbliżyła się do niej czarna kotka, okrążając ją; gdyby Kminek już wcześniej nie była spięta, teraz to by się z pewnością zmieniło, bo musiała powstrzymywać wzdrygnięcia za każdym razem, gdy ta była za jej plecami. Ograniczając ruchy, śledziła ją spojrzeniem.
– Niesamowite, nie ma was jeden raz, a potem robicie wielkie wejście i takie groźby. I co? Czujesz się potężna? – zaskoczona takim pytaniem chwilę nic nie odpowiedziała. Tak jakby przemówienie i ciąża tymczasowej liderki było z nimi omawiane i mieli jakiekolwiek zdanie w tym temacie.
– Tak, właściwie to tak. – mruknęła, podnosząc brodę wyżej.
– To nieźle, bo nie wyglądasz na groźną – widziała, jak patrzy na jej ogon. - Jakaś taka poobijana jesteś, a prawdziwi wojownicy nie dają się podejść aż do tego stopnia.
– Pomyślę nad przekazaniem twojej bezwartościowej opinii. – kiwnęła jej lekko, acz lekceważąco, głową, śledząc ruchy kotki resztą zmysłów, spojrzeniem teraz obserwując bacznie resztę zgromadzenia, szczególnie liderów.
– A cóż to za magiczne dzieci waszej liderki? Co robią, że są takie niezwykłe? Latają? Plują ogniem?
Położyła uszy, zirytowana osobnikiem szukającym bójki. Naprawdę nie miała na to siły i cierpliwości.
– Się zobaczy. – trzepnęła uchem, jakby odganiając natrętną muchę.
– Ty tylko zgrywasz taką drętwą, czy serio jesteś taka nudna?
– To obiektywna opinia zależna od osoby, z którą rozmawiam. Jak chcesz, możesz spróbować mnie zabawić.
Czarna przestała się zarówno odzywać, jak i ruszać, co przyjęła jako swoje małe zwycięstwo.
– Nie jestem niańką, wybacz mała. Z takimi ofertami leć do swojej mamusi. – No z tym akurat byłby mały problem.
– Niańką może nie, ale pasujesz na komika. – stwierdziła tylko, na co kotka prychnęła.
– A cóż tam mamroczesz pod nosem? Jeśli chcesz mi czymś dowalić, naucz się mówić wyraźnie – wywróciła oczami, jakby za pierwszym razem nie usłyszała, to by teraz jej ton nie zdradzał urażonego ego.
– Głuchych wypłoszów trzymają poza starszyzną? Czyżby brakło wam wojowników?
Usłyszała zirytowane trzepnięcie ogonem.
– Uwierz, że mi do starszyzny jeszcze nie po drodze, jestem w pełni sił, a moje zmysły mają się dobrze. – śmiała wątpić. Zabawnie, że mówisz coś o liczebności wojowników, kiedy połowa klanu zdechła wam na wojnie
Oczywiście, oczywiście.
Potem, aż do zakończenia, ignorowała kotkę i z ulgą wróciła do legowiska, w którym mogła spokojnie odpocząć i zastanawiać się nad swoim celem.
[przyznano 20%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz